Gabriel przybył tu przed 20 laty ze wzgórz Mardin, z pogranicza Turcji i Syrii. Jest prawosławnym. Na szybie wozu, tam gdzie inni wieszają zapachowe tabliczki, on umieścił różaniec z krzyżem. Nie ma wątpliwości co myśleć o wojnie, jaką Rosja zgotowała Ukrainie. „Jestem chrześcijaninem, nie mogę być obojętny tam, gdzie zabija się kobiety i dzieci”.
W kanadyjskiej stolicy prawosławnych cerkwi tyle, że aż trudno je policzyć. W centrum Chinatown mamy katedralny sobór Zwiastowania, naprzeciwko niego cerkiew Zbawiciela, zbudowaną sto lat temu przez imigrantów z Bukowiny (okolice Czerniowiec), nieco dalej wznoszą się kopuły rosyjskiej świątyni Matki Bożej Kazańskiej. Samych cerkwi rosyjskich doliczyłem się w mieście trzy. Dodajmy do tego aż cztery rumuńskie, grecki sobór Zaśnięcia Matki Bożej, sobór świętego Eliasza, należący do patriarchatu antiocheńskiego, ukraiński sobór Wniebowzięcia na zachodnich peryferiach miasta, wreszcie cerkiew serbską. Nie jestem pewien czy wyliczyłem wszystkie. Jednak na drzwiach wszystkich, które udało mi się zobaczyć, widziałem rzucające się w oczy napisy: Witajemo naszych bratiw i sester z Ukrajiny! Podobne po angielsku, francusku, rumuńsku i grecku. Otwarte dla ukraińskich uchodźców są także cerkwie rosyjskie i serbska, choć nie jestem pewien, czy jacyś wygnańcy spod Charkowa czy Chersonia tam właśnie chcą szukać pomocy. Sprawa jest prosta: jeżeliby ktokolwiek otwarcie sprzeciwił się tutaj postulatowi solidarności z napadniętą Ukrainą, miałby pod oknami, dzień i noc, kocią muzykę klaksonów. Tak jak to robią miejscowi kierowcy przejeżdżając obok rosyjskiej ambasady przy ulicy Charlotte.
Wróćmy teraz na polskie poletko. Olbrzymia większość milionowej masy uchodźców z Ukrainy, która przekroczyła naszą granicę, to wierni Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, autokefalicznej, cztery lata temu oderwanej od patriarchatu moskiewskiego. Ludzie ci nie tylko potrzebują mieć co jeść i gdzie spać, ale także chcą znaleźć miejsce, gdzie mogliby wspólnie się pomodlić – tak jak robili to u siebie. Naturalnym biegiem spraw swe pierwsze kroki kierują do polskich świątyń prawosławnych. Ale tam drzwi są dla nich zamknięte.
Jeśli jesteś z Ukrainy i trzymasz nie z Moskwą, a z Kijowem, nie ochrzcisz tu dziecka, nie zawrzesz ślubu, nie pochowasz starej matki. Bo Polska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna nie uznaje Cerkwi ukraińskiej.
Zawiedzeni Ukraińcy idą dalej, co cerkwi greckokatolickich, do rzymskokatolickich parafii. I wszędzie pomoc dostają. Wszędzie, tylko nie u swoich. Taka jest polska norma. Nie będę wytykał palcami konkretnych miejscowości, każdy może bez trudu sprawdzić sam we własnej okolicy. Podobno akurat w Lublinie i lubelskiej eparchii sytuacja jest nieco lepsza. Ale to wyjątek.
Nie lubię krytykować polskich prawosławnych, bo wiem że poziom tolerancji na krytykę jest u nich o wiele, wiele niższy, niż nawet u katolików. A ja nie lubię awantur. Ale w tym przypadku zwyczajnie nie wypada nie zapytać: czy nie jest wam, bracia, tak chociaż troszkę wstyd?
Jacek Borkowicz, historyk, eseista i publicysta
- Puławski lekarz na 3. miejscu w The Voice of Poland. Konrad Baum
- Gdy słońce przedziera się przez chmury. Zimowe krajobrazy na polach Lubelszczyzny
- Gala XX-lecia Pracodawców Ziemi Lubelskiej
- Ostatnie pożegnanie Bogusława, ofiary eksplozji w Przewodowie
- Gala Hipokrates 2022. Poznaliśmy najlepszych medyków Lubelszczyzny
- Manifestacja Ukraińców na placu Litewskim. Zobacz zdjęcia
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?