Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pocztówka z Westminsteru. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
Na koronację Karola III można patrzeć jak na widowisko. I to nie byle jakie, skoro obejrzało je 300 milionów ludzi na całym świecie. Na czele z londyńczykami, którzy tego dnia tłumnie zgromadzili się na szlaku łączącym Westminster z pałacem Buckingham. Chorągiewki, t-shirty z nadrukiem, całe mnóstwo różnorakich gadżetów – słowem: kręci się wielki biznes. Jak tu nie pochwalić wydarzenia, które przynosi tak duży dochód?

Można się też pooburzać. Jak można było utopić w tym efektownym teatrze cieni miliony funtów szterlingów, podczas gdy dzieci w Afryce głodują?

Oba wymienione punkty widzenia są uzasadnione. I oba podobnie powierzchowne. Nie trzeba być monarchistą, by zauważyć że koronacja królewska to nie jest żaden event w rodzaju fajerwerków, jakie ostatnio zafundował nam Elon Musk. Nikt jej na potrzeby publiki nie wymyślił, ona po prostu zawsze była. A jako rzecz odwieczna, reprezentuje coś, czym dzisiejszy, rewolucyjnie zmieniający się świat rzadko, ale to naprawdę rzadko może się pochwalić: ciągłość, niezmienność i stałość. Zgoda, niezmienne są także klęski żywiołowe oraz śmierć. Na nie jednak nie mamy wpływu. Monarchia brytyjska w teorii mogłaby być skasowana jednym rewolucyjnym dekretem, a mimo to trwa, z małą przerwą, już ponad tysiąc lat. A skoro nadal trwa, widać tak się ludziom podoba. I widać jest potrzebna.

Owszem, pomysł na monarchię ma liczne wady. Ale spróbujmy odwrócić powiedzenie Churchilla, który to samo mówił o demokracji. Monarchia to zły system, ale dotąd nie wymyślono nic lepszego. Gdybym coś takiego usłyszał żyjąc sto lat temu, sam pewnie popukałbym się w czoło. Ale teraz, po bogatych doświadczeniach XX wieku oraz początków XXI, kiedy to pojęcie demokracji wyczynia przedziwne ideologiczne łamańce? Pomyślmy: w każdej dynastii trafiał się czasem idiota, czubek lub sadysta. Ale przy dobrej woli ogółu takiego gościa albo izolowano, dając państwu w zastępstwie radę stanu, albo też… Nieważne co, grunt że i ten problem, który pojawiał się raz na jakiś czas, potrafiono rozwiązać, przynajmniej strukturalnie. Przy trzech kolejnych królach dobrych i jednym złym jakoś dawało się żyć.

A co tymczasem powiedzieć o większość naszych „królów”, jakich fundują nam demokratyczne wybory? Przecież to prawdziwe – tu zacytuję klasyka – targowisko próżności! Minęły czasy, w których wygrywał charakter oraz poglądy, dzisiaj ten, kto chce wygrać, musi przypodobać się większości. I on o tym doskonale wie. Dlatego każde wybory nie dość, że z definicji kończą się niezadowoleniem zwolenników partii przegranej, to jeszcze z czasem, nieuchronnie, dołączają do nich ci, co głosowali na zwycięzcę. Bo są rozczarowani. W ten sposób niezadowoleni są wszyscy. I to w każdej kadecji.

Dlatego bez powierzchownego zachwytu, ale i bez oburzenia patrzyłem na przebieg uroczystości w westminsterskiej świątyni. Z uwagą słuchałem przysięgi namaszczonego świętym olejem monarchy, na tyle, na ile pozwalała rozdzielczość kamer przyglądałem się pierścieniom, którymi „Bóg zaślubia króla, zaś król swój naród”. A niech sobie będą koronacje, póki większości z nas nie przeszkadzają. A może kiedyś, w odległej przyszłości, ta instytucja przyda się i nam?

Jacek Borkowicz jest historykiem, pisarzem i publicystą

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski