Początek zawodów we Wrocławiu należał do gości, którzy w pierwszej serii uzyskali czteropunktową przewagę 14:10. Wynik byłby korzystniejszy, gdyby nie błąd Mikkela Michelsena w pierwszym wyścigu. Duńczyk odszedł za daleko od krawężnika i tym utrudnił jazdę Hampelowi, a także umożliwił atak z trzeciego miejsca Glebowi Czugunowowi.
Drugą serię wrocławianie wygrali różnicą sześciu punktów i po 7. wyścigu wygrywali 22:20. Gospodarze w pierwszej połowie spotkania chętnie korzystali z zewnętrznej części toru, a lublinianie skupiali się na jeździe przy krawężniku. Później także żużlowcy Motoru szukali szybkości po szerokiej.
- Po każdej serii rozmawialiśmy, jakimi ustawieniami jedziemy i co działa w motocyklach – mówił Jarosław Hampel. - Ale nie u każdego działa to samo. Nie ma złotej recepty dla wszystkich ustawień. Trochę byliśmy zdziwieni, że szeroka zaczęła jechać, a później znowu krawężnik. To pokazuje, że tor był dziwny. W jednej serii można było jechać bardzo daleko po zewnętrznej, a w następnej należało pilnować krawężnika – zdradził przed kamerą Canal+ Sport.
Jarosław Hampel poza jedną wpadką (w 13. biegu przyjechał ostatni), przez całe zawody prezentował równą dyspozycję. - Przed tym wyścigiem należało coś zrobić z ustawieniami, a ja tego nie zrobiłem. Nie było żadnej korekty. Na ostatni bieg zmieniliśmy trochę ustawienia i to zadziałało. Należało to to zrobić wcześniej, ale nie zawsze wszystko się wie. Poza tym czas szybko leci, a decyzje są trudne do podjęcia – podkreśla.
40-letni zawodnik Motoru zdobył we Wrocławiu 11 punktów z bonusem. Zmagać musiał się nie tylko z rywalami, ale także… z kierownikiem startu, który długo ustawiał Hampela przed wyścigiem, nakazując mu bardzo bliskie podjechanie pod taśmę. Takie zachowanie mocno irytowała lubelskiego żużlowc.
- Pod kaskiem krzyczałem coś w stylu: „wypad”. Na pewno takie zachowanie bardzo dekoncentruje i należy o tym mówić. Musimy stać od taśmy nie dalej, niż 10 cm, a ja stałem dosłownie pięć centymetrów. Kierownik startu i tak jeszcze kazał mi podjeżdżać, a przecież na dwa centymetry nie podjadę. To już przesada. Było dużo zamieszania i nie powinno tak się zdarzyć – mówił Jarosław Hampel.
W obronę żużlowca Motoru stanął Leszek Demski, szef polskich sędziów żużlowych. - Jeżeli zawodnik stoi 5-10 cm, a nawet 15 cm od taśmy, to nikt nie będzie biegał z miarą. Kierownik startu nie powinien tak postępować. Nie wiem, czy było to polecenie od sędziego, czy własna inicjatywa kierownika – tłumaczył Demski w magazynie żużlowym Canal+ Sport.
Zdaniem szefa sędziów, arbiter spotkania Artur Kuśmierz skrzywdził także lubelski zespół decyzją o wykluczeniu Mikkela Michelsena z 11. biegu. Duńczyk po wewnętrznej wyprzedzał Gleba Czugunowa i gdy był już z przodu doszło do kontaktu i upadku zawodnika Sparty. Sędzia dopatrzył się winy Michelsena, który tylko pokręcił głową z dezaprobatą.
Sam Gleb Czugunow po meczu przyznał, że częściowo był zaskoczony tą decyzją. - Myślałem, że wykluczy mnie. Wjechałem na śliską część i zacząłem kierować się w lewą stronę, żeby się uratować. Nie widziałem, że Mikkel do mnie dojechał. Uderzył w moje przednie koło i się przestraszyłem. Nie jestem do końca pewny, czy to on był winny. Moja wina też tutaj była. Nie widziałem go, a kierowałem się w lewą stronę, gdy on się napędzał. Była duża prędkość, przednie koło „uciekło” i się przestraszyłem – tłumaczył powody upadku Czugunow.
Jego ocenę sytuacji podzielił Demski. - Ujęcia kamery z tyłu pokazują, jak kask czerwony (Czugunow – red.) schodzi do wewnętrznej, natomiast kask żółty (Michelsen – red.) jechał swoim torem. Sędzia uznał, że żółty uderzył w czerwony. Ale uderzył tylko dlatego, że czerwony zaczął zjeżdżać do krawężnika. Bardziej winnego wskazałbym w kasku czerwonym – przyznał szef sędziów.
We Wrocławiu najsłabszy mecz w tym sezonie zanotowali lubelscy juniorzy. Mateusz Cierniak i Wiktor Lampart przegrali m.in. w wyścigu młodzieżowców z Bartłomiejem Kowalskim. Zawodnik Sparty miał w tym biegu dużo szczęścia, ponieważ tuż przed startem zaczął poruszać się pod taśmą i groziło mu wykluczenie. Udało mu się na chwilę znieruchomieć i sędzia nie przerwał całej procedury. Później okazało się, że junior gospodarzy miał problemy ze sprzętem. - Szpilka od sprzęgła strzeliła przed startem – przyznał Kowalski.
Przed ostatnim wyścigiem Sparta prowadziła 44:40 i była już bardzo bliska zwycięstwa. Plany wrocławian pokrzyżowali jednak Michelsen z Hampelem, którzy pokonali parę gospodarzy i uratowali remis. Lubelski zespół był lepszy w dwumeczu, więc z Dolnego Śląska wrócił w sumie z dwoma punktami.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?