Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pójdą z jabłkami do rządu. Powstaje lista pomysłów na pomoc sadownikom

Redakcja
Mikołaj Nowacki
Mimo rosyjskiego embarga na polskie owoce i warzywa produkcja jabłek rośnie. Według danych GUS na rynek trafiło 3,2 mln ton a eksperci szacują, że mogło być ich jeszcze więcej. Jednak sadownicy ledwo wiążą koniec z końcem. Jak to zmienić? Debatowali nad tym podczas środowej konferencji w Lublinie.

- Produkcja jest na granicy opłacalności – skarży się Krzysztof Wasilewski, sadownik z Grójca. Razem z synami jest właścicielem 45 ha gospodarstwa, które rocznie produkuje 1,5 tys. ton jabłek. Większość, za pośrednictwem grupy producenckiej, trafia na eksport. – W 2014 r. moje dochody spadły o 30 proc. Wszystkiemu winne rosyjskie embargo. Jedyny sposób na polepszenie mojej sytuacji to poprawienie stosunków z Moskwą.

Przed zamknięciem granic dla polskich owoców i warzyw eksportowaliśmy do Rosji 500-600 tys. ton jabłek. – Wykorzystywaliśmy chłonny rynek wschodni, ale okazał się on niestabilny. Jednak to niejedyny problem. Embargo sprawiło, że zaczęliśmy się zastanawiać nad przyszłością  – przyznaje dr Bożena Nosecka z warszawskiego Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Ekspert przyznaje, że zmieniły się także nawyki Polaków. Przed wejściem do Unii Europejskiej przeciętny Polak zjadał średnio 20 kg jabłek rocznie. Aktualnie ok. 14-13 kg. Sytuacji nie ratują okazjonalne akcje np. „Jedz jabłka na złość Putinowi”.

- W efekcie spożycie jabłek wzrasta na 2-3 miesiące a potem spada. Szansą dla sadowników i grup producenckich byłaby rozbudowa przemysłu przetwórczego, produkcja cydru i soków innych niż z koncentratów i eksport na inne kontynenty – mówi dr Nosacka.

Jednak do tego potrzebne są odpowiednie certyfikaty wydawane przez państwa spoza UE. W ubiegłym roku swój rynek otworzył Wietnam. Trwają uzgodnienia z odpowiednimi instytucjami m.in. w Chinach, USA i Meksyku. Co zrobić, żeby polscy sadownicy lepiej zarabiali? Dyskutowali o tym producenci i eksperci zgromadzeni na konferencji „Jabłkowe problemy – sposoby rozwiązania”, która w środę odbyła się na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie.

Jaka będzie przyszłość polskiego sadownictwa? - Perspektywy są dobre o ile poprawimy jakość jabłek, wprowadzimy nowe, poszukiwane przez konsumentów, odmiany i wznowimy eksport do krajów Europy Wschodniej – przyznaje prof. Eberhard Makosz, przewodniczący Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowatych w Lublinie.

To nie koniec. Środowisko sadownicze proponuje: większy nacisk rządu na promocję jabłek poza krajem, ochronę rynku UE przed importem, sprawniejsze reagowanie UE na kryzysy na rynku, wprowadzenie wspólnego europejskiego certyfikatu żywności, niezmienność systemu podatkowego w Polsce, utrzymanie dostępu do taniej siły roboczej (np. z Ukrainy), wprowadzenie innowacyjnych metod produkcji, handlu i promocji, ułatwienie dostępu do kredytów eksportowych, wspieranie rozwoju targów i małych sklepów osiedlowych.

Organizatorzy konferencji zapowiadają rozpisanie projektu strategii produkcji jabłek w kraju do 2020 r., który ma zostać przedstawiony władzom państwa. W ciągu 2-3 miesięcy propozycje pomocy sadownikom mają trafić do prezydenta, premiera, ministerstwa rolnictwa oraz odpowiednich komisji w Sejmie i Senacie.

Piotr Nowak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski