Polemicznie o ESK 2016: I wszystko po staremu

Minęło już kilka dni od decyzji przyznającej Wrocławiowi tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, bitewny kurz opadł, nie opadły jednak emocje po tym zdaniem wielu krzywdzącym dla Lublina werdykcie. Reakcja na porażkę, bo w takich kategoriach trzeba rozpatrywać brak uznania w oczach ekspertów, pokazała, że jednak niewiele się w Lublinie zmieniło. Starania o ESK traktowane były priorytetowo przez władze miasta, media i samych mieszkańców. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu udało się zjednoczyć większość lubelskich środowisk w walce o realizację wspólnego celu. Muszę przyznać, że z lekkim zdumieniem i nieskrywaną radością obserwowałam entuzjazm lublinian przy wszelkiego rodzaju happeningach poprzedzających wizytę międzynarodowego jury. Spontaniczność, otwartość, gościnność, bezpośredniość - nie często widuje się takie nagromadzenie pozytywnych emocji w mieszkańcach naszego miasta. Nawet hasło Miasto w Dialogu zaczynało nabierać sensu, bo faktycznie coś się zaczęło zmieniać nie tylko w samym mieście ale i ludziach.

* Czytaj więcej o staraniach Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016

Niestety, już w kilka minut po ogłoszeniu werdyktu zbiorowy optymizm i wszechogarniająca tolerancja rozpłynęły się jak kamfora. Nie tylko zwykli mieszkańcy i osoby odpowiedzialne za organizację i przygotowania do ESK ale nawet artyści i lubelscy dziennikarze powrócili do dobrze nam wszystkim znanej mentalności - o wszystkim decyduje układ. Lublin jako Polska B, a nawet C oczywiście do tego układu nie należy, jest spychana, zmarginalizowana, niedoceniana przez "onych", tych "lepszych" z Polski A. Jak bowiem wiadomo to "oni" nam ESK ukradli. W zapomnienie poszły wszelkie hasła do tej pory przyświecające naszym staraniom o organizację ESK. Na znaczeniu straciło też moim zdaniem najważniejsze, czyli to jak wiele zmieniło nasze kandydowanie w Lublinie i jego mieszkańcach. Przez chwilę naprawdę byliśmy otwarci na kulturę, ciekawi świata i tego co nowe, świeże. No właśnie przez chwilę. Obecnie furorę na facebooku robi organizowanie alternatywnej stolicy kultury 2016, jakby wszyscy zapomnieli, że Wrocław reprezentować będzie całą polską kulturę, nie tą rodzimą - wrocławską czy nawet dolnośląską. Tytuł przyznano miastu, które gwarantuje powodzenie przedsięwzięcia, ponieważ jest zabezpieczone od strony infrastrukturalnej, hotelowej, gastronomicznej, czy finansowej, nawet bez tych 100 milionów. To, że bardzo chcieliśmy jeszcze nie znaczy, że podołalibyśmy wyzwaniu logistycznie, a to z pewnością miało wpływ na decyzję. Zapomniano o powyższych sprawach również w redakcji Kuriera. Jak widać wojna polsko-polska przenosi się również na sferę kultury.

Cóż, nic co piękne nie trwa wiecznie, więc i to kulturalne pospolite ruszenie musiało kiedyś paść. Wypadałoby przegrać z klasą, lecz może do tego jeszcze nie dorośliśmy. Wracamy więc do szarej rzeczywistości prowincji i znów wszystko po staremu...

Pozdrawiam, Ola

***
Na stronie internetowej Kuriera jest dział, w którym możecie publikować swoje teksty, zdjęcia i filmy wideo: Z maila wzięte - klikaj i czytaj

Piszcie, przysyłajcie:[email protected].

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!