Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy piłkarze ręczni: Nie zamierzaliśmy wracać do domu z pustymi rękoma

Krzysztof Nowacki
WA
Mundial piłkarzy ręcznych zakończył się dla nas szczęśliwe, Polacy wywalczyli brąz. Wyjazd do Kataru wspominają Przemysław Krajewski i Piotr Masłowski, gracze Azotów Puławy.

Podczas mistrzostw świata nie brakowało akcentów związanych z Lubelszczyzną. W składzie reprezentacji Polski było dwóch obecnych zawodników Azotów Puławy - Przemysław Krajewski i Piotr Masłowski oraz dwóch byłych graczy tego klubu - Piotr Wyszomirski i Michał Szyba, rodowity lublinianin.

I to właśnie Szyba został bohaterem meczu o brązowy medal z Hiszpanią, gdy w ostatniej sekundzie regulaminowego czasu gry doprowadził do dogrywki, w której Polacy zapewnili sobie trzecie miejsce. - Nie dociera to do mnie. To najpiękniejszy dzień mojego życia - mówił po zakończeniu rywalizacji.

Swoje pięć minut miał także Krajewski, którego bramka zdobyta w meczu z Chorwacją obiegła wszystkie serwisy informacyjne. Skrzydłowy Azotów, będąc tyłem do bramki, rzucił celnie piłkę za plecami! - Bramka jak bramka - mówi skromnie. - Ale cieszę się, że udało mi się zdobyć tak efektowną. Decyzja o rzucie tak naprawdę została podjęta w ułamku sekundy. Najważniejsze, że w tym meczu zagraliśmy na wysokim poziomie i awansowaliśmy do półfinału.

A półfinał mistrzostw z reprezentacją gospodarzy to oddzielna historia. Drużyna Kataru, oparta na obcokrajowcach zatrudnionych za wielkie pieniądze, była mocno faworyzowana przez sędziów. W półfinale z Polską także nie brakowało kontrowersyjnych decyzji.

- Po meczu wspólnie przeżywaliśmy porażkę. Nie chcę już mówić o sędziach, ale w naszych głowach ten mecz na pewno jeszcze długo będzie "siedział". Analizowaliśmy go milion razy. Ale ponieważ większość zawodników nie miała jeszcze medalu mistrzostw świata, więc tym bardziej chcieliśmy go zdobyć i jeszcze mocniej się mobilizowaliśmy i koncentrowaliśmy na spotkanie z Hiszpanią. Wiedzieliśmy o co gramy i nie zamierzaliśmy wracać do domu z pustymi rękoma - zdradza Krajewski.

- Medal rodził się w bólach. Były kontuzje, zmęczenie, pechowy mecz z Katarem. Duże ukłony w stronę tej ekipy, że potrafiła się podnieść i walczyć o medal - dodaje Piotr Masłowski, któremu do pełni szczęścia brakuje chociaż kilku minut spędzonych na katarskim boisku. - Moja rola była niewdzięczna - przyznaje. - Najpierw byłem rezerwowym, potem zostałem dokooptowany do składu, ale nie miałem okazji do gry. Zawsze jednak byłem przygotowany, żeby wejść na boisko i pomóc chłopakom. Uczestniczyłem w każdej analizie wideo, odprawie przedmeczowej i w każdym treningu. Cieszę się, że byłem z tą drużyną i przeżyłem takie wspaniałe chwile. To były moje pierwsze mistrzostwa i mam nadzieję, że będą kolejne - podkreśla.

Dookoła sami znajomi
Podczas mundialu Polacy grali co drugi dzień. W sumie rozegrali dziewięć spotkań. Ale mieli też czas dla siebie. - Za wiele jednak wolnego nie było, bo mieliśmy obowiązki związane z przygotowaniami do kolejnych meczów. Ale znajdowaliśmy chwilę na rozrywkę, wyjście do miasta czy na zakupy do galerii. Takie "wypady" były nam potrzebne. Chodziło o to, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o grze i o tym, co się dzieje w hotelu - mówi Krajewski.

Mistrzostwa w Katarze były pierwszymi, które odbyły się w jednym mieście. Wszystkie reprezentacje mieszkały w luksusowych hotelach, blisko siebie. Nietrudno było więc o spotkania znajomych z różnych drużyn. - Mieszkaliśmy w jednym hotelu z Rosją, więc często widzieliśmy się z Vadimem Bogdanowem. Niedaleko mieszkały drużyny Bośni i Hercegowiny, w której grali Nikola Prce i Kosta Savić oraz Czech z Janem Sobolem (wszyscy ci zawodnicy grają w zespole Azotów Puławy - dop. red.). Byliśmy z nimi cały czas w kontakcie, wychodziliśmy wspólnie na kawę. Mieliśmy także kontakt z naszym byłym trenerem Draganem Markovicem (selekcjoner Bośni i Hercegowiny do października ub.r. prowadził zespół Azotów - dop. red.). Tak, że atmosfera mistrzostw była naprawdę bardzo fajna - podkreśla Krajewski.

Polak Francuz dwa bratanki
Choć radość ze zdobycia brązowego medalu była ogromna, to Polacy nie mieli okazji, żeby wspólnie uczcić sukces. I to nie z powodu zakazu spożywania w Katarze alkoholu, który w tym kraju dostępny jest jedynie w wybranych miejscach. - Po zakończeniu mistrzostw od razu pojechaliśmy do hotelu na kolację. A przed północą byliśmy już na lotnisku. Poświętujemy podczas kolejnych zgrupowań - twierdzi Krajewski.

- Organizacja turnieju stała na najwyższym poziomie. Katarczycy zrobili wszystko, żeby pokazać się światu z jak najlepszej strony. Jedyne, co może kładło się cieniem na te mistrzostwa, to zbyt duża pomoc dla drużyny gospodarzy. Wszyscy przecież widzieli sędziowanie - zauważa Masłowski.

Niesprawiedliwe potraktowanie biało-czerwonych przez sędziów w półfinałowym spotkaniu z Katarem zaowocowało… przyjaźnią polsko-francuską. Francuzi w drugim półfinale ograli Hiszpanów i w niedzielę kibice trójkolorowych, oczekując na mecz finałowy, wspierali polski zespół w decydujących momentach potyczki z Hiszpanią. - Oni dobrze wiedzą, na czym polega sport. Że człowiek zostawia zdrowie na boisku i bardzo go boli, gdy nie wszystko jest zależne od niego. Zauważyli niesprawiedliwe sędziowanie i szybko zawiązała się przyjaźń między kibicami i zawodnikami - mówi Masłowski.
Teraz przed szczypiornistami Azotów walka o miejsce w kadrze na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, których gospodarzem będzie Polska.

Reprezentacja Polski zdobyła czwarty medal mistrzostw świata (poprzednie w latach 2009, 2007 i 1982). W meczu o brąz biało-czerwoni wygrali po dogrywce z Hiszpanią.

W półfinale Polacy przegrali z reprezentacją Kataru, w której występowali ściągnięci za duże pieniądze zawodnicy z Bośni, Czarnogóry, Francji, Kuby, Hiszpanii, Egiptu i Tunezji.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski