Po pierwszych zapoznawczych piłkach Japonki wyszły na trzypunktowe prowadzenie 6:3 i trener Stefano Lavarini szybko zdecydował się na pierwszy w meczu czas. Po jego uwagach obraz gry nie uległ radykalnej zmianie i w dalszym ciągu utrzymywało się 2-3 punktowe prowadzenie rywalek z Azji. Najpewniejsza w naszej ekipie była w tym sektorze spotkania Kamila Witkowska, zaś Japonki zbyt łatwo oszukiwały nasz blok sprytnymi kiwkami przy siatce.
Kiedy przewaga naszych rywalek zmalała do jednego punktu (15:14) tym razem opiekun rywalek Masayoshi Manabe postanowił przekazać swoje uwagi. Nasza strata momentalnie wzrosła do czterech oczek więc na odprawę zdecydował się znowu Lavarini.
Grające z dużym poświęceniem siatkarki Japonii zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do zakończenia pierwszej partii prowadząc już 21:16.
Przy stanie 18:23 miała miejsce najdłuższa, trwająca prawie minutę wymiana, szczęśliwie zakończona zdobyciem punktu przez nasze panie. To pobudziło je do tego stopnia, że wkrótce mieliśmy rezultat 22:23 i przed decydującymi piłkami japoński szkoleniowiec znów wezwał swój zespół na odprawę. Witkowska i Magdalena Stysiak były bardziej skoncentrowane i po chwili Polki były na prowadzeniu 24:23. Kolejną długą wymianę wygrały rywalki, ale wkrótce Natalia Mędrzyk popisała się atakiem, który dał nam wygraną w pierwszej partii 26:24.
Początek drugiego seta miał bliźniaczy scenariusz do otwarcia meczu, a po asie serwisowany Stysiak wynik był remisowy 6:6. Po wypracowaniu trzypunktowej przewagi rywalek trochę ożywienia po naszej stronie wniosło pojawienie się na parkiecie Julity Piaseckiej.
Martyna Łukasik i skoncentrowana Stysiak dały nam po chwili kolejny remis, po 11. Do stanu 15:15 gra toczyła się punkt za punkt, a wtedy Stysiak potężną bombą omal nie zraniła japońskiej libero Kojima.
Przybyłe z dalekiego wschodu siatkarki wysłuchały ponownie wskazówek przy stanie 16:18, ale wkrótce na tablicy widniał rezultat 17:20. Po kolejnej pogadance to jednak nasze kadrowiczki zbliżały się do zakończenia drugiej partii. Bezbłędna Stysiak ścinała jeszcze mocniej (89 km/h) i popisywała się sprytem przy zawieszonych nad siatką piłkach, co doprowadziło do komfortowej sytuacji (23:19). Drugą odsłonę zamknęła przytomnie Witkowska - 25:20.
Wyrównany, jak to zwykle z Japonkami, początek trzeciego seta dał nam w końcu remis 7:7. Wynik oscylował w okolicach remisu i dopiero kolejna świetna akcja Stysiak wyprowadziła naszą ekipę na prowadzenie 11:10. Od tego momentu Polki cały czas nieznacznie prowadziły, choć rywalkom udało się jeszcze doprowadzić do remisu 18:18. Dwie kolejny piłki były dla nas i coach Japonii poprosił o czas, który podobnie, jak kilka razy wcześniej zawodniczki wykorzystały bez udziału selekcjonera, który stał z boku i słuchał o czym jest mowa.
Magdalenie Stysiak znów nie zadrżała ręka, kiedy zrobiło się 21:20, a za moment przy stanie 22:21. Pomyliła się za to przy kiwce, która dała wynik 23:22.
Trener Lavarini postanowił przemówić do swoich podopiecznych przez decydującymi piłkami. Japonki nie trafiły w boisko, ale znów pomyliła się Stysiak. Niezrażona tym w następnej akcji zakończyła zmagania obijając blok rywalek. 25:23.
W kolejnym drugim turnieju w Arlington w Stanach Zjednoczonych, nasz siatkarki zagrają: wtorek, 28 maja: Polska – Serbia (23:00)czwartek, 30 maja: Korea Południowa – Polska (19:30)piątek, 31 maja: Niemcy – Polska (20:00)sobota, 1 czerwca: Polska – USA (23:30)
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?