Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie strzechy pełne strachu przed uchodźcami

Joanna Nowicka
Dawny internat w Lubyczy. To tu mieliby się pojawić uchodźcy
Dawny internat w Lubyczy. To tu mieliby się pojawić uchodźcy JN
W Lubyczy Królewskiej krążą wieści o zbliżających się uchodźcach. Nikt mieszkańcom o ich przyjeździe nie powiedział wprost. Ten temat ich dzieli i porusza. I przypomina niedawną historię.

Kto się boi uchodźców? I czy to strach irracjonalny, rozdmuchany przez polityków czy uzasadniony? W przypadku mieszkańców Lubyczy Królewskiej, miejscowości w powiecie tomaszowskim, na obawy nakładają się także nie zawsze dobre wspomnienia.

Z najnowszych wypowiedzi Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynika, że do Polski trafi od 6,5 do 6,8 tysiąca uchodźców. Będą przyjeżdżać do nas etapami. W 2016 i 2017 roku. To osoby przebywające dziś na terenie Włoch i Grecji, ale pochodzą głównie z Syrii i Erytrei. W naszym województwie działają cztery ośrodki dla uchodźców w: Łukowie, Białej Podlaskiej, Kolonii Horbów i Bezwoli. To do nich w pierwszej kolejności trafią uciekinierzy. Są też rezerwy, czyli miejsca, w których uchodźcy zostaliby zakwaterowani w przypadku, gdyby zabrakło miejsc w ośrodkach.

Jedna z takich lokalizacji to dawny internat w Lubyczy Królewskiej. Budynek może pomieścić czterysta osób. Czy zamieszkają tu Syryjczycy? To pytanie zadaje sobie wielu mieszkańców. Wielu nie kryje też obaw z tym związanych. - U nas jest bieda. To nam trzeba pomagać - mówi rozgoryczona Halina z Lubyczy Królewskiej. W takiej argumentacji wtóruje jej inna kobieta: - Nie życzymy im źle, wiadomo. Tyle że nie sztuka pozwolić tym ludziom przyjechać. Trzeba im dać też mieszkanie, jedzenie i pracę. A tej nawet dla nas brakuje.

- Mieszkańcy przyznają, że informacja o uchodźcach krąży co prawda po Lubyczy, ale nikt wprost nie powiedział o ich przyjeździe. Czy w tutejszym Urzędzie Gminy dowiemy się konkretów? - Nie posiadamy praktycznie żadnych informacji, jedynie te z przypadkowych źródeł, a na tym ciężko bazować. Szkoda, że tak to wygląda, bo chcielibyśmy mieszkańców uspokoić, ale nikt nam nic nie mówi. Jesteśmy w takiej samej sytuacji co oni - mówi Marek Kellner, sekretarz gminy Lubycza Królewska.

Sytuacja w tej miejscowości jest o tyle delikatna i specyficzna, że - jak przypomina sekretarz - uchodźcy już tu byli. W 2008 roku. Mieszkali właśnie w budynku internatu: - Gruzini i Czeczeni. Chyba 150 osób w sumie - precyzuje sekretarz i wspomina: - Z tymi pierwszymi nie było problemu, ale Czeczenów mieszkańcy nie wspominają najlepiej. Nie brakowało awantur i policyjnych interwencji.

Mieszkańcy, których zapytaliśmy o uchodźców z Czeczenii, doskonale pamiętają ten czas: - Ich zachowanie było nie do zaakceptowania. Jeden z nich miał kilka żon i je bił. Słychać było krzyki, awantury. Baliśmy się - opowiada jedna z kobiet.

Inni mieszkańcy wspominają z kolei, że imigranci otrzymywali mnóstwo żywności, a potem handlowali nią na bazarze.

Jeśli wierzyć tym historiom, policja miała w tym czasie pełne ręce roboty. Czy faktycznie? - To dość odległy czas, ciężko wydawać tutaj jakieś opinie. Mogę jedynie informować o wydarzeniach, które pozostały w naszej bazie danych - mówi mł. asp. Agnieszka Gromek z policji w Tomaszowie Lubelskim.

W 2008 roku - kiedy w internacie mieszkało najwięcej cudzoziemców - w policyjnej bazie pozostało kilka wezwań do awantur i sześć przestępstw z udziałem obywateli Czeczenii. Chodzi o znieważenie funkcjonariuszy, znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żonami i dziećmi, groźby karalne m.in. wobec świadka, uszkodzenie mienia i rozbój.

Uchodźcy zniknęli z Lubyczy Królewskiej w 2009 roku. Zostali przeniesieni do innych ośrodków, bo tutejszy został zlikwidowany. Powód? Nie opłacało się, uchodźców było coraz mniej. Z internatu znikały całe rodziny. Prawdopodobnie ruszały na Zachód w poszukiwaniu lepszego życia.

- To jest jeden z aspektów dyskusji o uchodźcach, który jest często pomijany. Bierzmy pod uwagę, że oni niekoniecznie chcą być w Polsce - wskazuje prof. Rafał Pankowski, socjolog z Collegium Civitas oraz członek stowarzyszenia „Nigdy Więcej”.

Poza tym, Lubycza Królewska jest, jak zapewnia starosta tomaszowski, „głęboką rezerwą” i nie jest gotowa na gości: - Chcielibyśmy sprzedać ten budynek, więc poza termomodernizacją sprzed kilku lat, nie czyniliśmy tu inwestycji. Gdyby mieli przyjechać tu np. Syryjczycy, trzeba by było wcześniej zainwestować w internat - tłumaczy Jan Kowalczyk.

Starosta przyznaje jednak, że na pytanie urzędu wojewódzkiego o możliwą lokalizację dla imigrantów wskazał budynek internatu po zlikwidowanym Zespole Szkół nr 6 w Lubyczy Królewskiej.

Lęki mieszkańców Lubyczy Królewskiej przed zbliżającą się falą uchodźców można tłumaczyć doświadczeniami sprzed kilku lat. Trzeba jednak zaznaczyć, że miejscowość w powiecie tomaszowskim nie jest jednak jedyną, w której ten temat budzi ogromne emocje i w której brak chęci na przyjęcie imigrantów z Syrii. Zaledwie kilka samorządów zadeklarowało, że dysponuje lokalami, w których można by było urządzić tymczasowe mieszkania dla uciekinierów. Inne z kolei tłumaczyły, że nie mają miejsc.

Jedną z najgłośniejszych wypowiedzi była ta Andrzeja Wnuka, prezydenta Zamościa: - Zamość jest miastem wielokulturowym i w swojej bogatej historii zamieszkiwały go różne nacje i narodowości. Nie widzę więc problemu, byśmy się ubogacali kulturowo, ale chyba powinniśmy podejść do tematu tak jak Jan Zamoyski. Założyciel Hetmańskiego Grodu ściągał do miasta jednostki, które były dla niego w danym zakresie potrzebne, czyli np. jeśli Żydów, to nie aszkenazyjskich, a bogatszych i lepiej wykształconych - sefardyjskich... a jeśli Ormian to tych, którzy byli dobrymi kupcami - tłumaczył Wnuk.

Z kolei prof. Rafał Pankowski przypomina, że kultura muzułmańska kwitła na ziemiach Polski przez kilkaset lat.

- Przykład Tatarów pokazuje, że doskonale się zasymilowali. Mało kto mówi dziś też o tym, że np. Józef Bem również był muzułmaninem. Takich przykładów można przywoływać wiele. Otwartość na inne kultury stanowiła niegdyś o sile naszego kraju. Ta monokulturowość, którą dziś mamy, jest, jeśli spojrzeć na historię Polski, czymś wyjątkowym. I nikt nie powiedział, że jest nam dana raz na zawsze - uważa.

Socjolog z Collegium Civitas upatruje przyczyn tak żywego strachu przed uchodźcami w prozaicznej przyczynie. - To wszystko połączyło się u nas z niedawną kampanią wyborczą. Byliśmy świadkami wyścigu na to, kto będzie bardziej narodowy, bardziej brutalny - ocenia socjolog i dodaje: - Mam nadzieję, że po tym szale politycznym, którego byliśmy świadkami, dojdzie niebawem do opamiętania, choć demona ksenofobii i rasizmu ciężko wyeliminować, gdy się go już wypuści z butelki. Pamiętajmy, że dyskutujemy nie o islamskich fundamentalistach, ale o osobach, które przed tym fundamentalizmem uciekają.

Zdaniem historyka dr. Macieja Münnicha, sceptycznego wobec przyjmowania cudzoziemców, fundamentalizm wywarł znaczący wpływ na społeczne lęki. - Widać, że Polacy boją się islamistów, to zasługa organizacji terrorystycznych, które zastraszyły świat - mówił niedawno w rozmowie z Kurierem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski