Poprawność mniejszości

Jeśli ludzie tej samej płci kochają się i chcą wspólnie spędzić życie - ich to sprawa i nam nic do tego. Jeśli chcą mieć prawo do wspólnoty majątkowej - zgoda. W końcu tworzą ową wspólnotę i dzielą się wspólnymi dobrami. Jeśli jednak chcą wychowywać dzieci - tu już rodzi się sprzeciw.

Z podziwem śledziłem przez lata, jak sprawdzają się prognozy najwybitniejszych futurologów naszych czasów - Isaaca Asimova, Stanisława Lema. Dziesiątki lat temu przewidzieli oni automatyzację i cyfryzację codziennego życia, ogólnoświatową sieć informacyjną czy marginalizację człowieka w procesie produkcji dóbr materialnych. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że do proroków przyszłości dołączy Ludwik Jerzy Kern, twórca postaci królika Karampuka. Ów sympatyczny, bajkowy zwierzak, do iluzjonisty, który powołał go do życia wyciągając z kapelusza, zwracał się: "matkoojcze".

Kiedy przeczytałem, że para brytyjskich homoseksualistów pozwała Kościół za to, że nie mogą wziąć ślubu kościelnego, coś się we mnie przelało. Nie dość, że panowie wspólnie wychowują bodaj czwórkę dzieci, urodzonych przez wynajęte matki, co umożliwia im stworzone w nurcie poprawności politycznej prawo, to jeszcze chcą wywrócić do góry nogami parę tysięcy lat tradycji! "Mężczyzną i kobietą stworzył ich" - głosi Pismo, na którym wierzący opierają swoje życie i przekonania. Nie jestem przesadnie praktykujący, ale coś mnie trafia, kiedy jakaś mniejszość, prawem kaduka, rości sobie pretensje do wywrócenia na nice naszego świata. Kościół jest, trywializując, organizacją, która ma swój kodeks. Jeśli komuś się on nie podoba - przymusu nie ma. Załóżcie sobie własny!

Ze strachem czekam na pierwsze pozwy o przyznanie prawa jazdy bez egzaminu, bo przecież na kurs się uczęszczało!