Do meczu z Olsztynem zespół LUK przystąpił już bez Milana Katicia, z którym kontrakt ma zostać rozwiązany. Ale do składu powrócił nieobecny z powodu choroby w dwóch poprzednich spotkaniach Grzegorz Pająk. Pierwszy rozgrywający rozpoczął jednak na ławce, ponieważ trener Dariusz Daszkiewicz znowu postawił na Igora Gnieckiego. 19-letni zawodnik bardzo dobrze kierował atakiem lublinian podczas nieobecności doświadczonego kolegi.
Losy pierwszej partii rozstrzygały się w końcówce. Gospodarze mieli problemy z zagrywką olsztynian. Niedokładne przyjęcia przekładały się na słabszy atak. Ale z lewej strony punktował Wachnik i LUK wyszedł na prowadzenie 21:19.
W ostatnich piłkach nie zawiódł też Bartosz Filipiak, a asem serwisowym popisał się Gniecki. Seta zakończył natomiast atak Włodarczyka i LUK wygrał 25:21.
Zanim na dobre rozpoczął się drugi set, goście prowadzili już 9:2. Dobrą passę olsztynian zatrzymała dopiero ich popsuta zagrywka. Po tym błędzie lubelski zespół zdobył cztery punkty z rzędu i wrócił do gry. Goście w tej partii grali jednak bardzo konsekwentnie i unikali błędów. Zagrywka lublinian nie sprawiała im problemów, więc po dobrym rozegraniu kończyli akcje atomowymi atakami. Szczęście również było po stronie AZS i mimo, że LUK w końcówce zbliżył się na dwa punkty (18:20), olsztynianie nie wypuścili już wygranej z rąk.
W połowie drugiego seta na boisku po raz pierwszy w tym meczu pojawił się Grzegorz Pająk. Ale w trzeciej partii trener Daszkiewicz znowu postawił na Gnieckiego. Lublinianie tym razem nie pozwolili już na początku odskoczyć rywalom i przez większość seta gra była wyrównana, a wynik na styku. Gospodarzom z trudem jednak przychodziło zdobywanie punktów. Przede wszystkim nie kończyli swoich ataków i co chwila dawali przeciwnikowi okazję do kontry.
Od stanu 16:16 olsztynianie zaczęli budować przewagę. Zdobyli trzy punkty z rzędu, a w czasie przerwy na żądanie, trener Daszkiewicz skupił się na rozmowie z młodym rozgrywającym. Pod koniec seta Gnieckiego znowu zastąpił Pająk, ale i tym razem bez powodzenia. Goście wyszli na prowadzenie w setach 2:1.
Grzegorz Pająk pozostał na boisku w czwartej partii i znakomicie dyrygował grą swojej drużyny. Świetnie współpracował ze środkowymi i po okresie wyrównanej gry, ale z minimalną przewagą lublinian, gospodarze zaczęli odskakiwać od wyniku 15:15. Siatkarze LUK dużo łatwiej kończyli ataki, a także w ważnych momentach uruchamiali blok.
Po dwóch akcjach wykończonych atakiem przez Włodarczyka oraz po ataku… Pająka, miejscowi wyszli na prowadzenie 18:15. Przy wyniku 23:18 w szeregach gospodarzy zrobiło na chwilę nerwowo, bo goście zdobyli dwa punkty z rzędu. Ale sytuację uspokoił Jakub Wachnik, a robotę asem serwisowym zakończył Filipiak.
W decydującej partii początkowo prowadzili lublinianie, ale w połowie seta na trzy punkty odskoczyli goście (12:9). Wiarę w sukces przywrócił Grzegorz Pająk. Rozgrywający LUK dwa razy zdecydował się sam kończyć akcje i dwukrotnie zdobył punkt. Z kolei po ataku Filipiaka lublinianie przegrywali tylko 12:13. Zespół z Olsztyna zachował jednak zimną krew i Karol Butryn obijając blok przypieczętował zwycięstwo AZS 3:2.
LUK Lublin – Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:21, 20:25, 21:25, 25:20, 12:15)
LUK: Włodarczyk (24), Gniecki (2), Sobala (5), Nowakowski (6), Filipiak (15), Wachnik (15) – Watten (libero), Romać (3), Pająk (3), Peszko. Trener: Dariusz Daszkiewicz
AZS: DeFalco (26), Averill (10), Butryn (23), Andringa (9), Poręba (5), Firlej (3) – Gruszczyński (libero) (1), Król, Jakubiszak, Salehi (5). Trener: Marco Bonitta
Sędziowali: Wojciech Maroszek, Bartłomiej Adamczyk
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?