Otwarte z pompą – choć nie tak jak tunel Wisłostrady w Warszawie, który zalało – lotnisko Lublin (w Świdniku) przeżywa trudne chwile. Choć pijarowo zawsze można pochwalić się chwilowym „pikiem” odlotów i przylotów, który był w kwietniu, to jednak nie ukrywajmy: jest kiepsko. Z portu gremialnie wycofują się touroperatorzy, tanie linie ograniczają zaś liczbę lotów. Jest to o tyle niepokojące, że w okresie wakacyjnym lotniska standardowo przeżywają oblężenie, jak np. zakorkowany Port Chopina. U nas nagle trzeba było zweryfikować huraoptymistyczne wizje odprawienia w 2013 r. ponad 300 tysięcy pasażerów. Jeżeli dobijemy do 200 tysięcy, to już będzie jakiś sukces.
Czyżby więc wszyscy, którzy mieli wylecieć z lubelskiego lotniska i na nie przylecieć – wylecieli i przylecieli. Przyznam, że nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. Czy mieszkańcy Lubelszczyzny nie latają na wakacje? Myślę, że latają, tylko, że raczej ze stolicy. Powiedzmy sobie bowiem szczerze: oferta naszego portu jest uboga, a dodatkowo sam port nie robi nic, by ludzi do latania zachęcić. Nawet bowiem korzystając z tej ubogiej oferty można za niewielkie pieniądze zwiedzić Europę. Tylko któż, poza stałymi klientami tanich linii, wie, że Londyn jest lotniczym oknem na świat? A przecież to jeden z największych hubów lotniczych, czyli węzłów przesiadkowych.
Władze lubelskiego lotniska cieszą się jednak z samego faktu, że ktoś do Londynu lata. Warto byłoby tymczasem zachęcić do latania tych, którzy o lataniu nie myślą, albo wybierają inne porty lotnicze. Trzeba im tylko wskazać możliwości. Tymczasem jedyną reklamą lubelskiego lotniska są malutkie czerwone plansze przy drodze na Piaski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?