Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł z Biłgoraja brutalnie potraktował prostytutkę? Ruszył proces Piotra Sz. (ZDJĘCIA)

ask
Ruszył proces Piotra Sz., posła z Biłgoraja
Ruszył proces Piotra Sz., posła z Biłgoraja Jacek Babicz
Ruszył proces posła z Biłgoraja. - Chcieliśmy od niego niekoniecznie pieniężnego zadośćuczynienia za niezapłacenie za usługę seksualną i brutalne traktowanie - powiedział w pierwszym dniu rozprawy jeden z mężczyzn oskarżonych o szantażowanie polityka. I dodał: - Chcieliśmy mu dokuczyć.

W czwartek przed Sądem Rejonowym w Lublinie rozpoczął się proces osób oskarżonych o szantażowanie posła Piotra Sz. Na ławie oskarżonych zasiedli prostytutka i jej dwóch znajomych.

Oskarżeni to 28-letni Szczepan P. (karany wcześniej za groźby i kradzież z włamaniem), 28-letni Przemysław S. (właściciel biura projektowania wnętrz) oraz 27-letnia Magdalena I. (absolwentka prawa na KUL, była stażystka urzędu marszałkowskiego, dziś recepcjonistka mieszkająca nad morzem - tak podaje oficjalnie). Prokuratura oskarża ich o szantażowanie prawicowego posła. Oskarżeni mieli mu grozić opublikowaniem kompromitującego nagrania.

Historia nieudanego szantażu miała rozpocząć się od spotkania posła z Magdaleną I., absolwentką prawa na KUL, która miała mu świadczyć usługi seksualne. Mężczyzna nie zapłacił za nie 200 złotych. Kobieta rozpoznała nieuczciwego klienta w telewizji i postanowiła zainicjować i nagrać kolejne intymne spotkanie. Pomóc w tym miało jej dwóch znajomych. Poseł nie zapłacił, tylko powiadomił policję. Cała trójka została oskarżona o szantaż.

Poseł Piotr Sz. (sąd zdecydował dziś o konieczności utajnienia jego wizerunku) złożył tuż przed rozpoczęciem procesu wniosek o wyłączenie jawności w sprawie dotyczącej szantażowania go przez prostytutkę i jej wspólników. Tłumaczył w nim, że proces może naruszać ważny interes prywatny jego i jego rodziny. Pisał, że: "publikowanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji powoduje cierpienie i narusza dobre imię i wizerunek" oraz "informacje o jego rzekomych spotkaniach z prostytutką powodują sytuacje kryzysowe w jego małżeństwie". Twierdził też, że czuje się atakowany przez media, które szukają wyłącznie taniej sensacji. Podejrzewał też, że pokazywanie go przez media w niewłaściwym świetle może sprawić w przyszłości, że inne szantażowane osoby będą bały się zgłaszać zawiadomienie o przestępstwie.

- Sąd stwierdza, że postępowanie pokrzywdzonego dotyczące poinformowania organów ścigania o próbie szantażu zasługuje na rozpropagowanie w społeczeństwie - stwierdziła jednak sędzia Beata Górna-Gielara i dodała, że poseł jest osobą publiczną. Jako taka musi się liczyć z tym, że strefa jego pracy i życia prywatnego przenika się. Co więcej, całkowite wyłączenie jawności toczącego się procesu godziłoby w prawo obywateli do kontrolowania, czy polityk godnie ich prezentuje.

Ostatecznie sędzia Beata Górna-Gielara zdecydowała, że utajnione zostaną wyłącznie zeznania dotyczące sfery życia intymnego. - Jawność w kwestiach, o których nie mówi się czasami najbliższym osobom mogłaby spowodować uczucie wstydu i zakłopotania - dodała sędzia.

Utajniony ma być także wizerunek oskarżonych i pokrzywdzonego posła.
Tylko jeden z oskarżonych, Szczepan P. przyznał się w czwartek do winy. Mężczyzna wnosił o samoukaranie. Chciał dla siebie roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Na takie rozstrzygnięcie nie zgodził się jednak prokurator Andrzej Kuźmicz.

Dwoje pozostałych oskarżonych, Szczepan P. i Magdalena I. nie przyznało się do szantażowania posła i odmówiło składania zeznań. Sąd odczytał ich wcześniejsze wyjaśnienia.

Przemysław S. zeznał, że Magdalena I. poznała posła przez stronę internetową, na której zamieściła swój profil. Podczas pierwszego spotkania pojechali nad Zalew Zemborzycki. Ponieważ mężczyzna nie zapłacił za usługę, kobieta zaczęła go szukać. Okazało się jednak, że podał nieprawdziwe imię, a numer telefonu którego używał w rozmowach z kobietą został wyłączony. Kiedy Magdalena I. rozpoznała w nieuczciwym kliencie polityka z Biłgoraja, postanowiła spotkać się z nim ponownie i nagrać szczegóły spotkania (nagranie zostało odsłuchane na sali sądowej w pierwszym dniu procesu).

- Przed spotkaniem wymieniali SMS-y o treści erotycznej - zeznał mężczyzna i dodał, że polityk chciał, żeby prostytutka przyjechała w miniówce i szpilkach. - Jak czekaliśmy w samochodzie to (polityk - przyp. red.) dzwonił do niej co chwila.

Randka została nagrana na dyktafon. Przysłuchiwali się jej też siedzący w samochodzie pod hotelem Przemysław S. i Szczepan P. - Na początku do posła zadzwonił telefon. Rozmawiał chyba z jakimś mężczyzną. Potem rozłączył się i rozmawiał z Magdą I. Zapytał, jak go znalazła - zeznawał na wcześniejszym etapie postępowania drugi z mężczyzn.

Z zeznań wynika, że Szczepan P. spotkał się potem z posłem w pobliskim McDonald'sie. Jak relacjonują oskarżeni, oni nie mówili o tym, że oczekują na pieniądze. Kwoty miał podobno podawać sam poseł. Padały kwoty 900, 1 tys. i 3 tys. złotych. - Chodziło niekoniecznie o pieniężne zadośćuczynienie za niezapłaconą usługę seksualną i brutalne traktowanie - dodał Przemysław S. - Chcieliśmy mu po prostu dokuczyć. Wystarczył fakt, że popsuliśmy mu święta.

Mężczyzna podkreślił, że dowodem na to, że nie chcieli szantażować posła, było to, że kazał Magdalenie I. wykasować swój profil na portalu internetowym, na którym poznała posła oraz wykasować nagranie ich spotkania z pamięci telefonu.

W pierwszym dniu procesu poseł Piotr Sz. nie pojawił się.

- Nie miał obowiązku przychodzić dzisiaj - tłumaczył dziennikarzom adwokat Stanisław Estreich reprezentujący posła. - Nie oznacza to, że unika stawiania się przed sądem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski