Nasza Loteria

Poszukiwania ofiar niemieckiego obozu pracy przymusowej Budzyń na terenie dzisiejszego Kraśnika

OPRAC.: Adrianna Romanek
Małgorzata Genca / zdjęcie ilustracyjne
Poszukiwania mogiły żydowskich ofiar niemieckiego obozu pracy przymusowej Budzyń na terenie dzisiejszego Kraśnika rozpoczną się w najbliższych dniach – poinformował dr Dominik Szulc, Społeczny Opiekun Zabytków Powiatu Kraśnickiego. Obóz działał w latach 1942-1944.

Dr Szulc powiedział, że badania prowadzone będą w lesie w dzielnicy fabrycznej Kraśnika

- Prace rozpoczniemy od badań magnetycznych. Potem wykonamy serię odwiertów geologicznych do 2-3 m. W ten sposób chcemy ustalić granice i głębokość dołu śmierci oraz przybliżoną liczbę osób, które zostały tu stracone – powiedział historyk, dodając, że archeolodzy będą starali się pracować nieinwazyjnie, żeby do minimum ograniczyć ingerencję w miejsce spoczynku ofiar.

- Wiemy, że mogiła znajduje się na obszarze około ośmiu arów, bo mamy to poświadczone w odnalezionych dokumentach i zdjęciach z lat 60. Mamy świadomość, że bez pełnej ekshumacji nie da się dokładnie ustalić miejsca pochówku – wyjaśnił.

Zapytany o termin rozpoczęcia poszukiwań mogiły, dr Szulc przyznał, że badacze czekają aż ziemia przeschnie po ostatnich deszczach.

Mówiąc o historii obozu Budzyń, historyk podał, że był on podobozem KL Lublin (Majdanek). Niemcy założyli go we wrześniu 1942 r. W barakach otoczonych drutem kolczastym i wieżami strażniczymi – jak szacuje – przebywało jednorazowo ok. 3000-3500 więźniów.

Na początku istnienia do obozu trafili jeńcy wojenni, żołnierze Wojska Polskiego narodowości żydowskiej, którzy uczestniczyli w kampanii wrześniowej 1939 r. i Żydzi niemieccy i austriaccy deportowani do Generalnego Gubernatorstwa ze Szczecina i Wiednia.

Do obozu trafiła także część uczestników powstania w getcie warszawskim. Wśród nich był współzałożyciel i przewodniczący Żydowskiego Związku Wojskowego Dawid Wdowiński, który przeżył wojnę.

Więźniowie pracowali pobliskich zakładach remontowych samolotów Ernsta Heinkla, które Niemcy ulokowali – zaznaczył historyk – w halach produkcyjnych przedwojennej polskiej fabryki amunicji.

W marcu 1944 r. Niemcy zaczęli drobiazgową ewakuację zakładów i obozu pracy.

- Niczego nie zostawiono po przedwojennej fabryce. Wywożono wszystko co się dało. Nawet śrubokręty i młotki były ewidencjonowane, kradzione i wywożone w głąb III Rzeszy – powiedział dr Szulc.

- W lipcu, na kilka dni przed wkroczeniem na te tereny żołnierzy Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej, obóz całkowicie znikł, a wszyscy więźniowie zostali wywiezieni do obozów pracy w Płaszowie i Wieliczce – powiedział historyk.

Szacuje, że Niemcy zagłodzili lub zamordowali ok. 2000 więźniów obozu

Część członków załogi po wojnie złapano w Niemczech i postawiono przed sądem. Jeden z komendantów został wydany Polsce w 1948 r. i skazany na śmierć. Wyrok wykonano na zamku w Lublinie. Drugiego komendanta w latach 60. sąd RFN skazał na wieloletnie więzienie.

Powojenna pamięć o obozie to – zdaniem dra Szulca – przykład zamazywania historii w PRL.

- Na terenie, które zajmowało pole więźniarskie władze komunistyczne postanowiły zbudować bloki, domki jednorodzinne i rozbudować uruchomioną po wojnie Kraśnicką Fabrykę Wyrobów Metalowych. Obecnie to Fabryka Łożysk Tocznych i zakłady Tsubaki Nakashima – powiedział.

Według historyka podczas budowy osiedla dla robotników w latach 60. i 70. odnajdowano szczątki ofiar i chowano je w nieznanym miejscu na cmentarzu parafialnym w Kraśniku.

Społeczny opiekun zabytków wyjaśnił, że prowadzone obecnie poszukiwania realizowane są w miejscu zbiorowej mogiły, na którą przypadkiem natrafili robotnicy podczas układania kabla średniego napięcia we wrześniu 1966 r.

- Z tego okresu zachowały się fotografie, które odnaleziono kilka lat temu w archiwum zakładowym Fabryki Łożysk Tocznych. Dzięki temu wiemy, gdzie mniej więcej znajdowała się mogiła – powiedział.

Pomocy organizacyjnej badaczom udzielili marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski, starostwo, starosta kraśnicki Paweł Kudrel i prof. KUL Sabina Bober. Badania realizują historyk Dominik Szulc i archeolodzy z Lublina – Patrycja i Marcin Piotrowscy z firmy Gorgona.

Na przełom października i listopada br. w miejscu prowadzonych poszukiwań zaplanowano odsłonięcie upamiętnienia ofiar obozu Budzyń.

Źródło: PAP

od 12 lat
Wideo

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski