Miejscem lubelskiego powstania, podobnie jak bitwy pod Racławicami, są pola - pola specjalnej podstrefy ekonomicznej na Felinie. O tym, że jest to miejsce wielkich wydarzeń informuje sam lubelski naczelnik powstania Adam Wasilewski. Z wielkiego, stojącego przy drodze billboardu po oczach bije prezydenckie hasło powstańcze: "Tu powstają nowe miejsca pracy". A więc czekamy na wielki zryw miejsc pracy.
Jednak prezydenckie zawołanie okazuje się głosem wołającego na pustyni, bo i samo lubelskie powstanie bardziej przypomina zryw szlacheckiego pospolitego ruszenia. Niby pospolite i niby ruszenie, a tak naprawdę jednostkowe posiedzenie. Mamy dowódcę, ale armii nie ma. Powstające miejsca pracy wcale nie powstają. Gdzież te prężne, błyszczące w słońcu, polskie i zagraniczne oddziały firm? Czyżby powstanie, zanim powstało, to już upadło? Do głowy przychodzą słowa powieściowego hetmana Sobieskiego wypowiedziane nad trumną Michała Wołodyjowskiego. Kieruję je do naczelnika lubelskiego powstania: Panie prezydencie! A Ty "się nie zrywasz! Szabli nie chwytasz? (...) Co się stało z tobą. Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty".
Tak to właśnie bywa, że na mapach, czy to militarnych, czy inwestycyjnych, wszystko wygląda pięknie, jest dopracowane w każdym szczególe. Przychodzi jednak dzień, kiedy teorię z map należy przełożyć na praktykę pola walki i okazuje się, że pięknie już nie jest. Zdejmijmy więc z billboardów - choć na razie - informację o wielkim "powstaniu" na Felinie, bo naprawdę ludzie zaczną opowiadać dowcipy, jak to prezydent insurekcję organizował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?