Pożar domu na Bronowicach. W środku strażacy znaleźli zwłoki kobiety

Zgłoszenie o pożarze domku jednorodzinnego strażacy odebrali we wtorek około godz. 22.20. - Jeden z mieszkańców zauważył, że z poddasza sąsiedniego budynku wydobywa się dym - relacjonuje st. kpt. Andrzej Szacoń, oficer prasowy KM PSP w Lublinie.

Kiedy strażacy przybyli na miejsce, z okolic komina wydobywały się już iskry. W budynku panowało duże zadymienie. W korytarzu leżała starsza kobieta.

Strażacy wynieśli seniorkę z budynku. Pomocy udzieliło jej pogotowie. Mimo to kobiety nie udało się uratować.

- Miejsce zdarzenia zabezpieczali policjanci. Ciało mieszkanki Lublina przekazano do sekcji zwłok. Dzisiaj z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzone zostaną oględziny, które pomogą wyjaśnić dokładne przyczyny pożaru - informuje komisarz Kamil Gołębiowski, pełniący obowiązki rzecznika KWP w Lublinie.

Gaszenie pożaru trwało półtorej godziny. W akcji wzięło udział 17 strażaków. Do ogrzewania domu służył piec kaflowy. Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń jest taka, że kobieta zatruła się czadem.

- Bardzo często osoby nie giną od temperatury, ale od gazów pożarowych. Nieraz wystarczą dwa oddechy, żeby stracić przytomność - wyjaśnia st. kpt. Andrzej Szacoń.

Zdaniem strażaków, tej i innych tragedii można było uniknąć. Najprostszym rozwiązaniem jest dbanie o sprawność instalacji odprowadzających spaliny i montaż czujników dymu.

Rocznie z powodu zatruciem tlenkiem węgla ginie kilkadziesiąt osób. Związek nazywany jest „cichym zabójcą”. Nie widać go, nie czuć a niewielka dawka może zabić. Mordercze żniwo zbiera szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Silny wiatr, brak odpowiedniej wentylacji pomieszczeń, niesprawne piece opałowe czy piecyki gazowe często powodują poważne w skutkach zatrucia tlenkiem węgla lub nawet śmierć mieszkańców.