Czy pożary lasów wokół byłej elektrowni w Czarnobylu to dla nas zagrożenie?
Nie sądzę, żeby to było dla nas zagrożenie. Od katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu minęły 34 lata. To wystarczy, żeby rozpadowi uległa połowa najgroźniejszych pierwiastków promieniotwórczych, takich, jak cez-137 i stront-90. One stopniowo przenikają w głąb gleby, z szybkością około 1 cm na rok i ulegają w ten sposób rozproszeniu. O pewnym zagrożeniu z powodu unoszących się pyłów mogą mówić co najwyżej osoby przebywające około kilkudziesięciu kilometrów od miejsca pożaru. A przypomnę, że z Prypeci do Lublina w linii prostej jest ponad 500 km.
Podczas awarii w 1986 r. pierwiastki promieniotwórcze rozniosły się z wiatrem po całej Europie.
Ponieważ wówczas doszło do wybuchu, który wyrzucił zawartość rdzenia aż do stratosfery (na wysokość kilkunastu kilometrów) izotopy te zostały rozniesione przez wiatr na duże odległości. Teraz mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Jest to po prostu lokalny pożar.
Czy sarkofag, w którym spoczywa reaktor jest bezpieczny?
W latach 2010-2017 w Czarnobylu zrealizowano wielkie inwestycje. Nowy sarkofag, który oddano do eksploatacji w ubiegłym roku jest nowocześniejszy i bezpieczniejszy od poprzedniego, ma 100m wysokości i 260m szerokości. Olbrzymia kopuła przykrywa resztki stopionego reaktora zmieszane z piachem i innymi materiałami. Po obiektach oprowadzane są wycieczki, w pobliżu pracują ludzie. Dawki promieniowania nie przekraczają dawek granicznych promieniowania.
A skąd możemy wiedzieć, że w Polsce nic nam nie grozi?
Państwowa Agencja Atomistyki dysponuje siecią dziewiętnastu automatycznych stacji pomiarowych, które informują o zmianach dawki promieniowania. Dane te są zbierane, aktualizowane na bieżąco i analizowane. Dodatkowych danych dostarcza dwanaście stacji pobierających w sposób ciągły próbki powietrza na filtr. Analiza filtra pozwala na oznaczenie śladowych ilości radionuklidów w powietrzu, jeśliby się pojawiły.
Co wynika z ostatnich pomiarów?
Ostatnie pomiary wskazują wartości w granicach 0,1 μSv/h (tzn. mikrosiwerta na godzinę), co odpowiada ok.0,9 mSv/rok. Oznacza to, że wskazania są w normie. Według polskich przepisów, roczna dawka dla ogółu ludności nie może przekroczyć 1 mSv (tzn. milisiwerta) ponad naturalne tło promieniowania, które wynosi 2-3 mSv. Prawo dopuszcza wyższą wartość dla m.in. techników rentgenowskich, pracowników laboratoriów badawczych, osób zatrudnionych w ośrodku w Świerku, gdzie funkcjonuje reaktor jądrowy MARIA. Takie osoby nie powinny przekraczać rocznej dawki w wysokości 20 mSv.
Czy więc możemy czuć się bezpieczni?
W tej chwili nie przekraczamy dawki, którą otrzymujemy w wyniku działania promieniowania naturalnego. Często zapominamy, że na co dzień towarzyszy nam szereg pierwiastków promieniotwórczych, takich jak potas-40, węgiel-14, czy gazowy radon-222, które występują m.in. w żywności, czy w powietrzu. Dawka promieniowania, którą obecnie otrzymujemy jest wielokrotnie niższa niż ta, na którą byliśmy wystawieni podczas awarii elektrowni w Czarnobylu w latach 80-tych, czy w czasie prób jądrowych w latach 60-tych.
- Święconka w Waszych domach. Pokażcie nam swoje koszyczki
- Groby Pańskie w Lublinie. W tym roku za zamkniętymi drzwiami
- „Smoleńsk. Pamiętamy". Tak CSK obchodzi rocznicę katastrofy
- Rocznice katastrofy smoleńskiej. Uroczyste pogrzeby, marsze
- Koronawirus. Policjanci kontrolują nawet na dziełach sztuki!
- Zaczęło się wielkie odkażanie Lublina. Zobacz zdjęcia
iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?