Pięć na 25 największych pracodawców w regionie to duże zakłady produkcyjne: LW Bogdanka, PZL-Świdnik, ZA Puławy, Zakłady Mięsne w Łukowie i FŁT w Kraśniku. Zawirowania wokół tych największych mogą sprawiać problemy w całym regionie.
- Duże, grupowe odejścia powodują bardzo duże problemy społeczne, nieraz mieszkańcy całych dzielnic tracą pracę (jak było np. w przypadku osiedla spółdzielni „Motor” w Lublinie). W przypadku kryzysu w jednym dużym przedsiębiorstwie, bez pracy zostaje wiele osób o zbliżonych zawodach, które później mają problem z szybkim znalezieniem zatrudnienia na ograniczonym rynku pracy - mówi prof. Zbigniew Pastuszak, dziekan Wydziału Ekonomicznego UMCS.
W 2015 r. w Polsce było 1,8 mln firm zatrudniających do dziewięciu osób. Przedsiębiorstw z liczbą pracowników nieprzekraczającą 49 osób funkcjonowało ok. 30 tys. - Mikro- i małe przedsiębiorstwa z reguły powinny być bardziej elastyczne, najczęściej potrafią szybciej zmienić profil produkcji, przekwalifikować kadrę, zmienić jej strukturę. Ponadto, upadek małego przedsiębiorcy - choć najczęściej jest powodem indywidualnych problemów właścicieli - nie wywołuje tak silnych wstrząsów społecznych i gospodarczych, jak bankructwo dużego pracodawcy - tłumaczy prof. Pastuszak.
Wielcy nieobecni
W latach 2002 - 2015 liczba przedsiębiorstw, które zatrudniały 1000 i więcej pracowników, na Lubelszczyźnie się zmniejszyła. Główny Urząd Statystyczny, opierając się na rejestrze REGON, obliczył, że w ciągu ostatnich 11 lat ubyło 13 takich podmiotów. Obecnie jest ich w regionie 27.
W zestawieniu prezentowanym na sąsiedniej stronie zabrakło 41 Bazy Lotnictwa Szkoleniowego w Dęblinie, od której wczoraj nie udało nam się uzyskać dokładnej informacji o stanie zatrudnienia. Spółka „Jobon” ze Zwierzyńca odmówiła przekazania takich informacji.
W przypadku spółki PGE Dystrybucja (miejsce 7.) uwzględniliśmy jedynie dane dotyczące zatrudnienia w odziałach zamojskim i lubelskim. W skali całej Polski liczba pracowników przekracza 10 tys. Ważną firmą z siedzibą w Lublinie jest też notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych Emperia Holding SA. Na terenie całego kraju zatrudnia ok. 8,5 tys. pracowników. Z danych GUS wynika, że w regionie zatrudnia mniej niż 1000 pracowników.
Państwowe trzyma się mocno
Silną reprezentację wśród największych pracodawców w regionie ma sektor publiczny. W zestawieniu znajduje się osiem szpitali, pięć uczelni, służby mundurowe, urzędy i spółki miejskie. W sumie osiemnaście podmiotów.
Gdyby wziąć pod uwagę powiązania kadrowe, to podmiotem, który zatrudnia najwięcej osób w Lublinie, byłby Uniwersytet Medyczny (pozycja 9. w zestawieniu największych pracodawców Lubelszczyzny). Na samej uczelni pracują 2102 osoby. Po doliczeniu SPSK nr 1, Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego i Stomatologicznego Centrum Klinicznego otrzymujemy liczbę ponad 7,7 tys. pracowników.
- Plusem takich przedsiębiorstw jest potencjał, jakim one dysponują. To posiadana przez te instytucje infrastruktura, specjalistyczna aparatura i doświadczenie, wysoko kwalifikowani specjaliści. Plusem jest to, że świadczą one usługi, na które jest stabilne zapotrzebowanie. Mają swoją markę, znaną w regionie, kraju lub nawet za granicą - przyznaje prof. Marian Żukowski, kierownik Katedry Bankowości KUL.
Zdaniem ekonomisty, duża obecność sektora publicznego w naszym regionie to rezultat zmian systemowych, jakie dokonały się w Polsce w ostatnich latach.
- Jest to skutek zmian także w Lublinie i na Lubelszczyźnie. Dla przykładu nasz „lubelski” przemysł samochodowy, Fabryka Samochodów Ciężarowych (w szczytowym momencie zatrudniała nawet 13 tys. pracowników - przyp. red.), nie poradził sobie z konkurencją międzynarodową. Największa odlewnia żeliwa w Lublinie nie zainteresowała swoimi wyrobami odbiorców w Europie i na świecie. Zakłady te znikły z rynku - mówi prof. Żukowski.
Są też pozytywne przykłady. W opozycji wobec upadku FSC pozostają Zakłady Azotowe „Puławy” (w naszym zestawieniu miejsce 4.), które potrafiły utrzymać się i zainteresować odbiorców swoją produkcją. Teraz są pierwszym w Polsce i drugim w Unii Europejskiej producentem nawozów azotowych. Odgrywają też dużą rolę w Grupie Azoty. Załoga walczy, żeby wpływ zakładu na polską chemię był jeszcze większy.
Naukowe zagłębie
Prof. Żukowski argumentuje, że w regionie utrzymały się przedsiębiorstwa i instytucje pracujące tu od wielu lat, które mają odpowiednią infrastrukturę, kadry pracowników, doświadczenie.
- Przykładem są lubelskie uczelnie czy służba zdrowia, która korzysta z budynków, nagromadzonej aparatury, a przede wszystkim z wykwalifikowanych specjalistów i świadczy usługi, na które jest zapotrzebowanie. Uczelnie skutecznie przyciągają studentów z regionu, z kraju, a nawet z zagranicy. Przykładem jest Uniwersytet Medyczny w Lublinie, który kształci studentów z różnych kontynentów za ich pieniądze - mówi ekonomista z KUL.
Na 27 największych pracodawców na Lubelszczyźnie pięciu to uczelnie publiczne. Zdaniem ekspertów, można to rozpatrywać w kategorii problemu lub szansy.
- Z jednej strony Lublin ma potencjał naukowy, który może wspierać rozwój i sprzyjać innowacyjności miasta oraz regionu. Z drugiej, jeśli okazuje się, że blisko połowa zatrudnionych w uczelniach to pracownicy administracyjni, to pojawia się pytanie, na ile taka struktura jest efektywna i sprzyja rozwojowi i wzmocnieniu potencjału naukowego tych jednostek, a na ile wynika z biurokratyzacji procesów bądź braku sprawności zarządzania uczelniami - mówi prof. Pastuszak.
Publiczne znaczy bezpieczne?
Obecność dużych przedsiębiorstw publicznych w gronie największych pracodawców Lubelszczyzny ma plusy i minusy. Do zalet należy fakt, że ich funkcjonowaniu towarzyszy stabilne finansowanie z budżetu państwa.
- Mogą korzystać ze środków publicznych, a także aplikować o środki unijne. Jednak w przypadku, kiedy nie przewidzą na czas ryzyk, które im grożą, mogą spotkać się z problemami. Na przykład szpitale tracące płynność mogą mieć trudności z wykonywaniem swoich usług, z wypłatą pracownikom poborów, z koniecznością wdrożenia systemów oszczędnościowych. Jednak w najbliższej przyszłości duże instytucje funkcjonujące w regionie nie są zagrożone - tłumaczy prof. Żukowski.
Duża obecność sektora publicznego ma swoje zalety. - To są stabilne miejsca pracy. Sektor ten jest bardzo dobrze umiejscowiony. Szczególnie Lublin, to miejska aglomeracja dająca pracę ludziom z całego regionu. Wykorzystuje nagromadzoną latami wiedzę i doświadczenie naukowców, lekarzy, inżynierów i innych specjalistów. Natomiast dobrym przykładem w sektorze prywatnym jest gwarectwo węglowe czy Azoty produkujące poszukiwane towary. Lubelszczyzna musi ostro walczyć o swoją pozycję, bardzo starać się o inwestorów, którzy zechcą tutaj lokować swoje pieniądze i tworzyć miejsca pracy - twierdzi prof. Żukowski i dodaje, że jak na nasze warunki to się dobrze udaje.
- Na Lubelszczyźnie dobrze sobie radzą jednostki, które oferują produkty lub usługi znajdujące popyt w regionie i w kraju i które wypracowały odpowiednią jakość produktu - podsumowuje ekonomista. To właśnie ich przepis na biznes zapewnia miejsca pracy mieszkańcom Lublina i regionu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?