Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracę w lubelskiej Agencji Nieruchomości Rolnych dostała córka kierownika

Sławomir Skomra
Tomasz Gola/materiał ilustracyjny
Pracę w lubelskiej Agencji Nieruchomości Rolnych otrzymała córka ważnego kierownika w ANR. - Zgodnie z prawem - zapewnia jej ojciec.

Przed kilkoma dniami lubelski oddział Agencji Nieruchomości Rolnych opublikował wyniki naboru na stanowisko starszego inspektora w sekcji gospodarowania zasobem. O tę pracę starało się dziesięć osób. Wśród nich była pani o nazwisku Antas. Takim samym, jakie nosi kierownik sekcji organizacyjno-prawnej w lubelskiej ANR - Jan Antas.

Sprytny plan?
Jednak konkurs ostatecznie wygrała inna osoba i sprawa z pozoru wygląda na czystą. Ale tylko z pozoru. - Tak naprawdę to sprytna zmyłka - mówi nasz informator, dobrze zorientowany w sprawie. - Faktycznie, pani, o której mowa, to kuzynka kierownika (Antas potwierdził to w rozmowie z nami - red.) i pracy w konkursie nie dostała. Miało to pewnie pokazać wszystkim, że w Agencji nie można dostać pracy dzięki kontaktom - komentuje nasz rozmówca.

Tyle że osobą, którą ostatecznie zatrudniono jest Katarzyna Markiewicz. A jej panieńskie nazwisko to... Antas. I jest córką kierownika. Jan Antas tłumaczy, że z zatrudnieniem córki nie miał nic wspólnego.

„Zgodnie z prawem”
- Na żadnym dokumencie nie widnieje mój podpis. Oczywiście, że wiedziałem, że córka startuje w konkursie. Przecież ze sobą rozmawiamy - mówi i zapewnia, że w żaden sposób nie pomógł Katarzynie w zdobyciu etatu.

- Nie brałem udziału w pracach komisji oceniających dokumenty, ani w tej, która przeprowadzała rozmowy z kandydatami. O tym, że córka ubiega się o posadę poinformowałem przełożonych - opowiada kierownik i dodaje: - Wszystko odbyło się zgodnie z zarządzeniem prezesa ANR i zgodnie z prawem. To nie był konkurs ograniczony, każdy mógł w nim wziąć udział. Między mną a córką nie ma zależności służbowej. Pracuję w zupełnie innej sekcji.

Z tym że o tym, kto wygra konkurs, pracownicy lubelskiej ANR wiedzieli już podczas jego trwania. - Nie było żadnych wątpliwości. Nawet ci, którzy sądzili, że będzie to osoba o nazwisku Antas, zmieniali zdanie, gdy dowiadywali się, że inną kandydatką jest córka kierownika - mówi nasz informator.

Idzie miotła
Według niego, to ostatni moment, żeby w ANR i podobnych agencjach rolnych zatrudnić znajomych lub rodzinę. Chodzi o ostatnie wybory i przejęcie władzy przez PiS.

Nowy rząd zacznie „czyścić” agencje. W 2008 roku pełnię władzy nad nimi przejęło Polskie Stronnictwo Ludowe. Prezesem całej ANR jest pochodzący z Lubelszczyzny polityk PSL Leszek Świętochowski.

Regionalnym biurem Agencji kieruje - też członkini PSL - Alina Podkościelna-Troetsch. Jej zastępcą jest Leszek Daniewski, miejski radny PO.

Podobnie jest w lubelskim oddziale Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która dysponuje miliardami złotych dla polskiej wsi. Kieruje nią Andrzej Bieńko z PSL, w przeszłości kandydat tej partii na prezydenta Lublina. Jego zastępcą jest kojarzony z PO Andrzej Mróz, a kolejnym: ludowiec Janusz Baran.

Wpłaty na PSL
Jan Antas w zeszłym roku wpłacił 2 tys. zł na fundusz wyborczy PSL. Alina Podkościelna-Troetsch też wpłaciła, ale znacznie więcej - 22 tys. zł (plus jeszcze 2750 zł darowizny na partię). Tak samo jak Marek Śliwiński, główny księgowy lubelskiej ANR - on wpłacił 5,5 tys. złotych.

Lokalne biuro ANR w Lublinie znajduje się w wieżowcu przy ul. Karłowicza. Piętro nad biurami zarządu wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski