Nasza Loteria

Pracownicy Szpitala Wojskowego w Dęblinie oskarżają dyrekcję

Hanna Bednarzewska
Pracownicy 6 szpitala Wojskowego w Dęblinie oskarżają dyrekcję placówki o narażanie ich na zakażenie koronawirusem. Zapowiadają złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.

- Nie wszystkim wykonano testy i wysłano nas na kwarantannę do domów. Wiedząc o zakażonym pacjencie, dyrektor nakazał nam pracować - twierdzi jeden z pracowników szpitala.

Jak już informowaliśmy, przebywający od kilku dni na kwarantannie w szpitalu personel i pacjenci są wolni od koronawirusa. Chodzi o 21 osób personelu i 17 pacjentów. Mogą opuścić szpital, ale muszą dokończyć kwarantannę.

– Czekamy na przesłanie przez Wojskowy Ośrodek Medycyny Prewencyjnej decyzji o zmianie miejsca izolacji dla personelu i pacjentów- mówi Agnieszka Koman –Iżko, zastępca dyrektora 6 Wojskowego Szpitala w Dęblinie.

Po otrzymaniu tej decyzji pacjenci zostaną rozwiezieni do domów. Personel szpitala będzie odbywał kwarantannę w domu lub w izolatorium. Dwoje pacjentów trafi do Szpitala Wojskowego w Lublinie, bo wymagają dalszej hospitalizacji.

Kłopoty szpitala rozpoczęły się 1 kwietnia, kiedy na szpitalny oddział trafił pacjent z koronawirusem. Personel i przebywających w szpitalu pacjentów poddano testom.

U części personelu testy były niepewne, więc trzeba było je powtarzać. Personel i pacjentów objęto kwarantanną. Część personelu przechodzi ją w izolatoriach, inni w domu.

Dyrektor zmuszał do pracy?

Tymczasem część pracowników szpitala zarzuca dyrektorowi, Wojciechowi Zomerowi, narażanie ich na zakażenie koronawirusem.
- Żona była w pracy, kiedy do szpitala przyjechał pacjent zarażony koronawirusem. To było 1 kwietnia. 2 kwietnia pracownicy zgromadzili się pod szpitalem, wiedząc o zarażonym pacjencie. Obawiali się podjąć pracę. Dyrektor zdecydował, że jednak mają pracować. To szafowanie zdrowiem i życiem ludzi – mówi oburzony Czytelnik, mąż pracownicy szpitala.

- Jestem zbulwersowany, że mimo wiedzy dyrektora na temat zakażenia pacjenta, następnego dnia kazał nam pracować. To był mobbing. To jest karygodne. Rozważamy złożenie zawiadomienia do prokuratury o narażeniu naszego zdrowia i życia - dodaje pracownik szpitala będący na domowej kwarantannie.

Zdaniem naszych rozmówców, sformułowanie zastępcy dyrektora, że pracownicy są wolni od koranawirusa, jest co najmniej nie na miejscu. - Mnie nikt nie przebadał. Wykonano mi szybki test krwi. W sanepidzie usłyszałem, że jest on niewiarygodny. W takiej samej sytuacji są inni pracownicy, którym nie wykonano pełnych testów, wysyłając ich na kwarantannę do domu - mówi pracownik szpitala.

Z dyrektorem Wojciechem Zomerem nie udało się nam skontaktować, bo od kilku dni przebywa na kwarantannie. - Dyrektor nikogo nie przymuszał do pracy. Kiedy okazało się, że jest podejrzenie zarażenia personelu koronawirusem, a nie mogliśmy pozostawić pacjentów bez opieki, na kwarantannie w szpitalu pozostali ochotnicy, którzy zajmowali się pacjentami. Jestem jednym z nich – mówi Agnieszka Koman –Iżko zastępca dyrektora.

Część personelu za dyrektorem

Pracownicy, którzy pozostali w szpitalu na ochotnika, bronią dyrektora.
– Zapewnił funkcjonowanie szpitala podczas kwarantanny. Nie tylko pełne wyżywienie, ale i środki ochrony: maski, środki dezynfekcyjne, kombinezony, fartuchy. Nie są to ilości hurtowe, ale wystarczające. Masek z hepafiltrem przydałoby się więcej, ale inne szpitale też ich nie mają - mówią zwolennicy dyrektora.

Czy możliwe było roznoszenie choroby przez personel?

– 1 kwietnia zgłoszony został przypadek zakażonego pacjenta, który do nas trafił. 2 kwietnia pobierane były wymazy od pracowników z oddziału, na który trafił i którzy mieli z nim kontakt. Wymazy zostały pobrane od osób z całego piętra budynku gdzie przebywał pacjent - mówi zastępca dyrektora.

A dlaczego nie wszystkim pracownikom wykonano testy na obecność koronawirusa?

– Testy wykonywał Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii z Puław, który ma określoną ilość możliwości wykonania takich badań. W pierwszej kolejności wykonano je pracownikom szpitala z najbliższego otoczenia zarażonego pacjenta i tym, którzy przebywali na tym samym piętrze. Powtórnie wykonywano testy pracownikom i pacjentom, u których wyszły one niepewne. Osoby, które przebywają na kwarantannie domowej od 2 kwietnia po przekroczeniu bramy szpitala podlegają sanepidowi cywilnemu i to on decyduje, czy i w jakim czasie wykonać u nich test - mówi Koman –Iżko.

od 12 lat
Wideo

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski