Stworzona przez Kudličkę zjawiskowa scenografia nie tylko organizowała przestrzeń sceniczną, z każdym obrotem otwierając nowe, nierzadko zaskakujące perspektywy, ale zgoła budowała nastrój przedstawienia i wyznaczała jego rytm. Nadawała charakter wręcz filmowego montażu poszczególnych scen. Zaryzykuję twierdzenie, iż taki efekt mógł Treliński osiągnąć tylko z tym scenografem.
A to bardzo ważne, bowiem „Umarłe miasto” zrealizowane we współpracy z Teatrem Wielkim - Operą Narodową to opera, którą nie wystarczy po prostu zaśpiewać, choć muzycznie jest rzeczywiście znakomita. Wymaga precyzyjnego zgrania wszystkich elementów dzieła scenicznego, wśród których niebagatelne miejsce zajmuje sztuka aktorska, zwłaszcza wykonawców głównych ról: Paula oraz Marii/Marietty. Pod tym względem występujący w spektaklu Jacek Laszczkowski i Ewa Vesin stanęli na wysokości zadania, w pełni wiarygodnie pokazując złożoność psychiki bohaterów oraz łączące ich skomplikowane relacje. Dobrze wypadli również pod względem wokalnym. Owszem, dawało się zauważyć, iż Laszczkowski „góry” swojej partii osiąga nie całkiem swobodnie, ale nie przeszkadzało to specjalnie w odbiorze jego śpiewu. Pewien niedosyt natomiast pozostawiło mi zbyt oszczędne wykorzystanie choreografii, a to dlatego, że bardzo wysoko cenię Tomasza Wygodę i rad bym zobaczyć jego pracę w znacznie większej dawce.
Generalnie jednak realizację „Umarłego miasta” oceniam bardzo dobrze i uważam, że w tym roku to jedno z najważniejszych wydarzeń na lubelskiej scenie muzycznej.
ZOBACZ TEŻ: Zapowiedź wystawy "Pablo Picasso - wizerunek wielokrotny"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?