Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Motoru Lublin Leszek Bartnicki podał się do dymisji. "To decyzja pod wpływem emocji" - powiedział po przegranym meczu

KK
fot. Łukasz Kaczanowski
Po przegranym 0:1 meczu z Wisłą Sandomierz, Motor Lublin bardzo utrudnił sobie sytuację w walce o awans do II ligi. Po tej porażce, na pomeczowej konferencji prasowej, prezes lubelskiego klubu Leszek Bartnicki rozpłakał się i oświadczył, że podał się do dymisji.

- Dla mnie to jest mega ciężki mecz - powiedział rozgoryczony Bartnicki. Wiecie, że jestem z Lublina i przyszedłem tutaj półtora roku temu po to, żebyśmy zrobili awans do II ligi, a potem może i wyżej. Przychodziłem tutaj z lidera I ligi, bo myślałem, że w moim rodzinnym mieście możemy zrobić fajną piłkę. Dla mnie to mega ciężki dzień, naprawdę - dodał prezes płacząc, łamiącym się głosem.

- Nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałem, ale wiele siły i czasu włożyłem w to, żeby ten Motor był tam, gdzie powinien być, ale nie udało nam się w zeszłym sezonie, mimo super rundy wiosennej. Nie udało nam się w tym sezonie... Może się jeszcze udać, ale walczyliśmy o to, żeby wszystko i zespoły juniorskie i akademia fajnie funkcjonowały. Żeby ten klub był tam, gdzie powinien być. Gdzie był za moich szkolnych czasów. Widocznie mnie to przerosło. Zrobiliśmy wszystko, żeby Motor był w II lidze. Może będzie. Wierzę w to. Jeszcze sezon się nie skończył i przepraszam was wszystkich, ale mnie to wszystko przytłoczyło. Naprawdę zrobiłem tutaj, co mogłem. Cieszę się, że chłopaki z U19 wywalczyli utrzymanie w Centralnej Lidze Juniorów. To też była ciężka praca, żebyśmy zrobili z tego fajny zespół. Jak ktoś widział zimą, to ta drużyna była gdzieś na siódmym, ósmym miejscu i nikt nie wierzył w utrzymanie. Ale na dwie kolejki przed końcem ten zespół jest już w CLJ w przyszłym sezonie. Mamy tutaj fajnych chłopaków. Mimo zapowiadanej reformy, w której CLJ nie będzie U19 tylko U18, zrobiliśmy mega fajny zespół. Ale piłka to jest taki ciężki sport, w którym czasami pewnych rzeczy nie przewidzisz. Możesz mieć najlepsze silniki, a i tak ktoś cię wyprzedzi na trzecim okrążeniu - przyznaje Bartnicki.

- Byłem na meczu zespołu juniorów U17. Oglądam wszystkie mecze juniorów U19, chodzę na U15, na dzieciaki od najmłodszych. Założyłem tutaj piłkarskie przedszkole, w którym też jest moich dwóch synów. W moim rodzinnym mieście coś mnie przerosło. Wierzę, że ten zespół może jeszcze awansować i tego mu szczerze życzę, ale w tym momencie, przepraszam, to wszystko mnie przerasta i na dzisiaj jako prezes Motoru Lublin S.A. podaje się do dymisji. To nie jest wynik tchórzostwa. Są ludzie w Polsce, którzy uważają, że Leszek Bartnicki robi fajną robotę w Motorze i robił też w Chojniczance oraz paru innych miejscach. Ale może po prostu to jest dla mnie za dużo? A może się do tego nie nadaje, albo mam życiowego pecha. Wierzcie mi, ale - przepraszam, że tak powiem - w moim kur... rodzinnym mieście chciałem zrobić fajny klub i on tu kiedyś będzie. I tu będzie fajna piłka w Lublinie, bo mamy na to wszystkie składniki, ale może to ja jestem problemem, przepraszam. Podaje się do dymisji i jeżeli ktoś z moich mocodawców w mieście uzna, że to nie ja jestem problemem, to jestem skłonny tutaj zostać. Nawet na dwa lata, cztery czy dziesięć. Mam pomysły na to, nawet jeśli nie awansujemy, to mam pomysły jak w oparciu o trenera Piotra Zasadę i fajnych chłopaków, których mamy w juniorach stworzyć zespół, który jeśli nie za rok, to za dwa albo za trzy awansuje. Bo mamy mega fajny zespół. Na dziś w CLJ są same zespoły z Ekstraklasy. A my mamy chłopaków, którzy walczą z Wisłą, Jagiellonią, itd. i grają mega fajną piłkę. Mamy dwóch napastników, których dzisiaj Darek Dźwigała z Bartkiem Iwanem powołują do reprezentacji. Jeżeli ktoś mi powie dzisiaj w mieście, pan prezydent: Leszek, weź w oparciu o Piotrka (Zasadę - red.), siebie i inne osoby stwórzcie na ich bazie zespół, który za dwa, trzy lata awansuje do II ligi - zrobimy to. Bo mamy mega fajny zespół i Lublin, który na dobrą piłkę zasługuje. Na dziś jestem przegranym gościem, który płacze. Ale jeżeli ktoś mi powie, żebym tu został, mimo ofert, które mam z pierwszej ligi, to wybiorę tę opcję - podkreślał prezes Motoru.

Głos na konferencji prasowej zabrał także zastępca prezydenta Lublina Krzysztof Komorski, który przyznał, że będzie namawiał Leszka Bartnickiego do pozostania na swoim stanowisku. - Proceduralnie to wygląda tak, że prezes składa dymisję w tym momencie, a organem, który rozpatruje jest rada nadzorcza i do niej należy decyzja - tłumaczy Komorski.

Prezes Motoru Lublin Leszek Bartnicki podał się do dymisji.
fot. K. Kurzępa

– Dzielę się tym smutkiem i pokornie schylam głowę. Tak samo, jak prezes Bartnicki. Dlatego, że nie ukrywam, że ja byłem jedną z osób, które wierzyły w ten projekt i ciągle wierzą. Na początek gratulacje dla trenera Wisły Sandomierz za wspaniałą robotę, jaką wykonali w tym meczu. Do tej pory niewiele zespołów zdołało wygrać na Arenie Lublin. Pokazaliście charakter i wszystko to co powinniście zrobić – zrobiliście. Bardzo wam serdecznie tego gratuluję. Charakter, wytrwałość i konsekwencja to klucz w tym sporcie. Ale też lojalność. Ja osobiście w życiu kieruję się takimi bardzo mocno ugruntowanymi zasadami związanymi z lojalnością. I osobiście będę namawiał prezesa Bartnickiego, żeby nie odchodził. To nie zależy jednak ode mnie. Nie jestem przełożonym biura nadzoru właścicielskiego, które nadzoruje spółki komunalne. Ale wierzę w Motor. Także w Piotra Zasadę, który wykonywał ostatnio fantastyczną pracę. Po Marcinie Sasalu, do którego też mam ogromny szacunek mimo tego, że nie jest już trenerem. Chciałbym podkreślić także jego wielkie zasługi. Te 13 wygranych z rzędu w rundzie jesiennej robiły niesamowite wrażenie. To jest bardzo gorzka pigułka, którą dzisiaj przełykamy. Ale robimy to z podniesionym czołem. Nie uchylamy się od odpowiedzialności. Ja również jako człowiek, który w ten projekt wierzył. Jeżeli ktoś uważa, że jest lepszy kandydat na prezesa Motoru niż Leszek Bartnicki, to niech go zaproponuje. Ja uważam, że na ten moment to jest najlepszy kandydat. Zrobili fantastyczną robotę. W przyszłym roku w zreformowanej Centralnej Lidze Juniorów będziemy oglądali 11 klubów z ekstraklasy i jeden spoza I ligi, spoza II ligi. To jest Motor Lublin. Sam gratulowałem tym chłopakom. Może to jest jakiś klucz, może to jest jakieś wyjście z sytuacji? Nie wolno spuszczać głowy i nie można się poddawać. Wiem, że zostało jeszcze pięć meczów. To nawet nie są matematyczne szanse, bo wszystko się może zdarzyć. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski też może się jeszcze włączyć do walki o awans. Resovia, która jest pierwsza, jest w tym momencie jednym z faworytów. Chełmianka tak samo. My również. Ta porażka z Wisłą faktycznie bardzo jednak zabolała. Mimo determinacji, mimo optycznej przewagi i wielu sytuacji, które sobie stwarzaliśmy. Czuję się w cywilnym obowiązku zabrać głos i powiedzieć, że uważam, że ten zarząd wykonał bardzo dobrą pracę. I ten sztab trenerski, który jest w tym momencie i z Marcinem Sasalem, który odszedł, a z Piotrem Zasadą, który obecnie jest trenerem, uważam, że jest dobry. Nie mogę powiedzieć, że jest najlepszy, bo w tym momencie jesteśmy na drugim miejscu ze stratą czterech punktów do Resovii, a wyniki sportowe, jakie są takie są. Wszystko jest jeszcze do ugrania. Wiadomo jednak, że ta sytuacja, która się wydarzyła, Arena Lublin do tej pory byłą niezdobytą twierdzą i każdy kto tutaj przyjeżdżał przyjmował taktykę defensywną. Nasi rywale zawsze grali bardzo, bardzo defensywnie i ciężko było się przez to przebić. Ja wiem, że charakter najbardziej kształtują porażki. Nie jestem masochistą, nie o to chodzi, że lubię przegrywać. Nawet te najbardziej dotkliwe porażki nie mogą być gwoździem do trumny. Zawsze trzeba się podnieść, wyciągnąć wnioski i iść do przodu. Ja będę namawiał Leszka Bartnickiego, żeby został w Motorze. Ciągle wierzę w to, że dopóki piłka w grze, to wszystko może się zdarzyć. Nie wszystko jeszcze przegraliśmy. Nikt chyba nie może odmówić zawodnikom woli walki. Nie podejmuję się jednak postawienia diagnozy, czy to kwestie wolicjonalne, odporności psychicznej, czy umiejętności. Poczekajmy do końca, wtedy będziemy podejmowali bardziej radykalne kroki. Uważam, że ta sytuacja wymagała jednak mojego komentarza - przyznał zastępca prezydenta Krzysztofa Żuka.

- Dla mnie klub nie skończy się 30 czerwca 2018 roku, nawet jeśli nie uda nam się awansować. Po pierwsze mamy zespół U18, który awansował do juniorskiej ekstraklasy. Reforma, którą PZPN chce wprowadzić nakazuje, że zamiast ligi U19 powstanie liga U18 i my musimy mieć w tej lidze zespół gotowy do tego, żeby sobie tam radzić. Na dzisiaj mamy kilku zawodników, którzy w tej lidze mogą grać. Dopóki ja tutaj jestem, a będę dopóki mnie ktoś nie wykopie i nie zamknie mi drzwi oraz nie zabierze klucza i pilota, to ja będę tutaj budował fajny zespół, który w przyszłym roku w roczniku 2001/2002 będzie walczył w tej CLJ. I mam kilku fajnych chłopaków, którzy chcą tutaj grać i będziemy mieć bardzo dobry zespół. To jest pierwsza sprawa. Po drugie, dopóki tutaj jestem i jest szansa na awans, to będziemy walczyć. Dzisiaj na meczu był jeden zawodnik, który wczoraj strzelił bramkę w I lidze, a ja bym go widział w drugoligowym Motorze w przyszłym sezonie. I po to tutaj przyjechał 500 km, żeby się spotkać na kawie i porozmawiać o grze w Motorze w II lidze. Dopóki władze miasta czy rada nadzorcza nie zabiorą mi klucza czy pilota, to proszę mi wierzyć, że to jest moje miasto i nawet jak pan Bartnicki nie będzie prezesem Motoru i dopóki będzie mógł, to będzie zawsze tutaj dobrze dla tego klubu i tego miasta robił. To, że pierwszymi dwoma osobami, które się dowiedziały o mojej decyzji były moja mama i żona, to są osoby związane z Lublinem, także zapewniam, że robimy wszystko, żeby wszystko było tutaj dobrze - mówił Bartnicki.

- Ja wiem, że to dzisiaj głupio zabrzmi i ktoś powie, że Bartnicki się chwali i szczyci. Ja kilka dni temu dostałem propozycję z czołowego klubu I ligi z pytaniem czy przyjdę tam do pracy. Odmówiłem, bo mam robotę do wykonania w klubie z mojego rodzinnego miasta. Czy decyzja o złożeniu dymisji była pod wpływem chwili? Może troszeczkę tak. Jeżeli ktoś chce się chować gdzieś za mnie, za prezesa, to szczerze mu gratuluję. Przyszedłem tu półtora roku temu i nie wstydzę się żadnego dnia, który tutaj spędziłem. Dziś jestem przegrany i płakałem, a rzadko mi się to zdarza. Płakałem też rok temu wracając z Radzynia Podlaskiego (Motor przegrał wówczas 1:4 z Orlętami i stracił szansę na awans - red.). Natomiast uwierzcie mi, że naprawdę nie jestem przywiązany do żadnego stołka. Ja chcę tutaj zrobić coś dobrego, bo kocham piłkę nożną i kocham Lublin. Dzisiaj czuje się przegrany. Ten mój pomysł w jakimś sensie nie wypalił, choć może wypali. Jak wypali, to super. Do końca wierzę w jakieś Wunderwaffe, które trener Zasada ma gdzieś w kieszeni. Jeżeli mi się nie uda w piłce seniorskiej, bo dużo dobrego zrobiliśmy w piłce juniorskiej i też to pamiętajcie jak będziecie nas oceniać. Bo piłka to jest... kur... sport, w którym czasami to, że jeden czy drugi nie strzelił, decyduje o tym, co się dalej stanie. Czy to była decyzja pod wpływem emocji? No była, bo jakbyśmy dzisiaj wygrali, to byśmy mieli punkt straty do lidera, a tak mamy cztery. To są ogromne emocje. Natomiast tym wszystkim, którzy w Internecie piszą, że Bartnicki jest winny wszystkiego i tak naprawdę skoro do Brześcia mogli ściągnąć Maradonę, a do Lublina tylko Bartnickiego, zapraszam Diego Maradonę do Lublina. Nie trzeba nawet zmieniać podwozia w pociągach, tak jak do Brześcia trzeba zmieniać - podsumował.

Na koniec konferencji głos zabrał Siergiej Michajłow, były piłkarz Motoru, a także dawny kierownik drużyny i członek sztabu medycznego. - Panowie, my siedzimy tu jak na stypie, a do końca sezonu zostało jeszcze pięć kolejek. Tu jeszcze takie cudawianki będą, że za głowę się złapiecie. Naprawdę. Trzeba teraz podtrzymywać na duchu tych piłkarzy, choć wszyscy widzieliśmy jak to dzisiaj wyglądąło. Stypa to będzie jak zgasimy światło po ostatnim meczu. Zaraz Resovia dostanie w łeb od Avii i do ugrania jest jeszcze parę punktów. Jeszcze piłka jest w grze, a my już wszystko zakopaliśmy. Nie było dziś różowo, ale jeszcze mamy chwilę i chłopaki razem ze sztabem szkoleniowym mogą coś zdziałać. Gramy do końca – podkreślił Michajłow.

Motor Lublin - Wisła Sandomierz (RELACJA NA ŻYWO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski