Do wypadku doszło 30 czerwca ub. r. po godzinie 22.00. Do domu z rodzinnej imprezy wracało małżeństwo z czwórką dzieci. Za kierownicą siedział 34-letni Stanisław S., wtedy strażnik Aresztu Śledczego w Lublinie. Ponieważ wcześniej pił alkohol, miał nie prowadzić. Do domu odwieźć miał ich trzeźwy członek rodziny, ale w ostatniej chwili mężczyźni pokłócili się.
Gdy do przejechania pozostało zaledwie kilkaset metrów, jadący z prędkością ok. 110 kilometrów na godzinę Stanisław S. zjechał na przeciwległy pas ruchu i wjechał w inny samochód. Odbił się od niego i wpadł na sąsiednią posesję. Wypadku nie przeżyła 31-letnia żona kierowcy oraz dwie córeczki, 2-letnia Konstancja i 5-letnia Cecylia. Dwie starsze córki (8 i 11 lat) w stanie ciężkim trafiły do szpitala. Hospitalizacji wymagał także 37-letniego kierowcę samochodu marki Kia oraz sam Stanisław S., który miał potłuczenia i złamany nos.
Podczas badań ustalono, że w chwili wypadku Stanisław S. był pijany - miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Po wypadku napisał raport z prośbą o zwolnienie ze służby. Prokuratura postawiła mu zaś zarzut prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna przyznał się do winy. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, jak do niego doszło. Twierdził, że nic nie pamięta.
To samo powtórzył podczas wtorkowej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Lubartowie. Wyrok w tej sprawie zapadnie już 31 stycznia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?