18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Bralczyk: Emotikony mnie nie drażnią. Ale "witam!" - razi

Redakcja
W mojej młodości na pożegnanie mówiliśmy "ciao" albo "arrivederci"
W mojej młodości na pożegnanie mówiliśmy "ciao" albo "arrivederci" Robert Kwiatek/Polskapresse Dziennik Bałtycki
Zastanawiam się czasem, jak powiedzieć coś w sposób, w jaki powiedzieliby ludzie młodsi. Najczęściej jednak odpieram pokusę i mówię, jak przystaje mojemu wiekowi - zdradza w rozmowie z Anną Ziobro językoznawca i wykładowca prof. Jerzy Bralczyk

Wiele osób zdziwiła deklaracja Michała Rusinka, że przestaje odpowiadać na mejle zaczynające się od słowa "witam". Wszystko przez to, że tego słowa używano w sytuacji powitania gości przez gospodarza. Obecnie internauci piszą "witam", zastępując inne formy.
To zrozumiałe. Ludzie szukają określeń neutralnych. Niektórym wydaje się, że "witam" ze względu na krótkość formy może zostać zastosowane w każdej sytuacji. Jednak nie do końca tak jest. Słowa bowiem mają określony zakres stosowalności, mają swoją tradycję. Słowo "witam" stosował ten, kto witał kogoś u siebie. Podczas spotkania się dwóch osób, ta o trochę wyższym statusie mogła powiedzieć "witam". Łączy się ono z kontaktem bezpośrednim. Dlatego zastosowanie go w korespondencji mejlowej jako zupełnie neutralnego i uniwersalnego może naruszać decorum, zasadę stosowności. Zwłaszcza według tych, którzy się przyzwyczaili do pewnej etykiety.

To się zmienia.
Prawdą jest, że nasze powitania, pozdrowienia, pożegnania należą do form, które szybko się zmieniają. Zwłaszcza młodzież szuka nowych. W mojej młodości używało się słów z włoskiego, np. "ciao" albo "arrivederci". Zapożyczenia z angielskiego są też dawne. Uniwersalne "hej", które w kulturze zachodniej jest powszechne, pojawia się również w Polsce jako pożegnanie lub gdy z daleka kogoś widzimy. Słowo "witam" może się wydawać staroświeckie, ma swoje umocowanie w kontekście kulturowym. Choć nie chciałbym, aby się upowszechniło w najnowszym użyciu, wróżę mu powodzenie. Ten czasownik występuje w dwóch formach. Można powiedzieć "witam", wtedy jestem witającym, ale też "witaj" - wówczas ma kształt trybu rozkazującego, np.: "Witaj w moim domu.", "Witajcie u mnie".

A Profesorowi podoba się "witam"?
Mnie także często razi. Najbardziej, gdy na przykład student wchodzący na egzamin mówi do mnie "witam". Nie podoba mi się też na początku listu mejlowego i to nie dlatego, że upatruję w tym brak szacunku. Przede wszystkim dlatego, że to słowo jest raczej związane z mówieniem, a nie pisaniem. Dla mnie list elektroniczny pozostaje listem, dlatego wolę formy związane z sytuacją korespondencyjną.

Jakim słowem zastąpić "witam"?
W moim przekonaniu "Szanowny Panie" jest bardzo stosowne. Jeśli ktoś pozostaje z kimś w bliższej relacji, można sięgnąć po "Drogi Panie" lub "Drogi Karolu". Osoby bliskie emocjonalnie mogą zacząć od słowa "kochany".

Od "witam" zaczynają swoje listy także operatorzy firm telefonicznych.
Tak. To łączy się ze zmianami etykietalnymi, które są trochę narzucone z zewnątrz, co może napotkać opór. Myślę także o życzeniach typu "miłego dnia" albo pytań: "W czym mogę pomóc?". Mamy sporo takich wyuczonych uprzejmości wziętych z zachodniej kultury.

Czytaj też:

* Prof. Jerzy Bralczyk: Polszczyzna ubożeje, wymierają polskie litery
* Prof. Bralczyk na procesie Michnika z Krasowskim. "Zdanie o obronie ubeków to coś pośredniego..."
* Dlaczego krakowianie mówią, że wychodzą na pole
Niektórzy skarżą się na wszędobylskie emotikony. Chodzi o uśmiechnięte albo smutne buźki umieszczane w tekście, np. składające się z dwukropków i nawiasów.
Mnie nie drażnią. Przyznam się nawet, że czasem lubię je w mejlach. Pokazują, że korespondent chce mi przekazać coś więcej niż słowo.

Więcej emocji.
Zauważmy, że jest więcej emotikonów przyjaznych. Oczywiście są takie, które przedstawiają smutek czy zdenerwowanie, tyle że są one znacznie rzadsze. Najczęściej to przyjazne uśmiechy albo mrugnięcia okiem. Jeżeli jestem z kimś w bliskich relacjach albo myślimy o sobie nawzajem sympatycznie, emotikony są dość miłe. Gorzej, jeśli ktoś nieznajomy w ten sposób próbuje mnie przywitać, pożegnać lub nawiązywać kontakt.

Zniósłby Profesor emotikony w tekście artykułu?
W felietonie pewnie tak. Jeśli wywiad byłby robiony elektronicznie, to raczej emotikon także by nie raził, pozostając jako ślad typu kontaktu. Nawet gdybym w tej rozmowie znalazł jakiś emotikon, to pewnie też bym go zaakceptował.

A wystukanie cyfry "6" na końcu wiadomości w znaczeniu "cześć" jest do przyjęcia?
Zależy kto do kogo pisze. Jeśli to osoba nieznajoma, to nie wypada jej napisać "cześć", a "6" już w żadnym wypadku.

Powinny nas obowiązywać w mejlach jeszcze inne elementy językowego savoir-vivre'u oprócz oczywistych zasad, np. używania odpowiednich słów, pomijania wulgaryzmów?
Ależ oczywiście! Jest ich tak wiele, że aż trudno po kolei wymieniać. To przede wszystkim elementy sytuacyjne dotyczące choćby długości zdań i stosowania zaimków.

Odnosi się to także do krótkich wiadomości, np. esemesów?
Nie jestem pewien, czy chętnie oglądałbym na tzw. pasku w programach informacyjnych jakieś emocjonalne znaki zaangażowania osoby, która wpisywała wiadomość. Tak samo w informacjach gazet nie byłoby to dobre. Natomiast gdyby to był wewnętrzny biuletyn firmy adresowany do członków klubu, wtedy może byłoby to stosowne.

Bardzo modne stało się automatyczne przechodzenie z rozmówcą na ty bez wcześniejszego porozumienia, niezależnie od wieku.
To razi. Szczególnie jeśli są przeszkody wynikające choćby z wieku. Na przykład kiedy didżej telefonuje z radia do 80-letniego rozmówcy, zwracając się do niego per ty. Kto wie, może czasami osoby starsze czują się przez to włączone w społeczność i nawet im się to podoba. W komunikacji publicznej jednak nie wydaje mi się to normalne.

Czytaj też:

* Prof. Jerzy Bralczyk: Polszczyzna ubożeje, wymierają polskie litery
* Prof. Bralczyk na procesie Michnika z Krasowskim. "Zdanie o obronie ubeków to coś pośredniego..."
* Dlaczego krakowianie mówią, że wychodzą na pole
Gdy osoba uporczywie zwraca się do nas per ty, a my dość sugestywnie pozostajemy przy "proszę pana/pani", wypada w końcu wprost zwrócić naszemu rozmówcy uwagę?
Mając lekko ponad dwadzieścia lat, gdy spotykałem kogoś w moim wieku, to zwracałem się "proszę pana/pani". Dzisiaj nieznajomi w tym wieku raczej mówią do siebie per ty. Nie jestem pewien, co jest lepsze. Mieszkałem kilka lat w Szwecji, gdzie tykanie jest powszechne i powszechnie zaakceptowane. Znamy też zwyczaje anglosaskie, gdzie "you" to forma pośrednia odnosząca się do "ty" oraz "wy". U nas "ty" nie powinno się jeszcze pojawiać. Może osoby nastoletnie tak do siebie mówią i może za kilkadziesiąt lat również 50-latkowie będą się tak do siebie zwracać. Nie byłoby to raczej dobre, bo tradycja językowa świadczy także o tożsamości kulturowej. Podobnie nie podoba mi się, gdy osoby nieznajome zwracają się do mnie per "panie Jerzy". Może to świadczyć o chęci zaprzyjaźnienia się. Jednakże ta chęć powinna być obustronna.

Przyjęło się, że w mowie uchodzi więcej niż na piśmie. To chyba niezupełnie prawda?
Kiedyś mówiono: słowa ulatują, a pismo zostaje. To, co napisaliśmy, używając klawiatury komputera, można cofnąć, a to, co powiedzieliśmy na przykład w mediach, nie zostanie już cofnięte. Dlatego słowa, które wypowiadamy, powinny być również objęte większym namysłem. Szacunek dla rozmówcy i swoboda mówienia to dwie konieczne rzeczy, które jednak bardzo trudno połączyć.

Wracając do tematu. Jest jakieś słowo powitalne albo pożegnalne, którego Pan Profesor zupełnie nie lubi?
Gdyby takie było, raczej bym go nie wymienił.

A dlaczego?
Dlatego, żeby go nie upowszechniać. Mogę sobie wyobrazić dziesiątki sposobów komunikacji rozpoczęcia lub zakończenia rozmowy, które by mi się nie podobały. Kiedyś Adam Kryński napisał książkę pt. "Jak nie należy mówić i pisać po polsku". Jeden z językoznawców zwrócił mu uwagę, że sposobów, w jakich nie należy, jest nieskończona liczba. Trzeba raczej myśleć o tym, jak należy mówić.

Obserwuje Pan wśród kolejnych roczników studentów coraz większe naruszanie przez nich reguł języka? Czy ich wypowiedzi są aż tak okropne, jak płaczą nauczyciele?
Reguły zmieniają się powoli. Najpierw zmieniają się zwyczaje w różnych środowiskach. A środowiska mają przecież różny autorytet i różny wpływ na język ogólny. Myślę, że dzisiaj młodość ma jednak więcej do powiedzenia niż niegdyś. Kiedyś starsi ludzie nie myśleli, żeby się dostosować do młodzieży. W mniejszym stopniu kokietowali młodych, nie starali się również do tego stopnia jak dzisiaj zachować w sobie młodość. Przyznam, mnie też się zdarza pomyśleć, że chciałbym być młodszy, mimo że też się staram... Zastanawiam się także czasem, jak powiedzieć coś w sposób taki, w jaki powiedzieliby to ludzie młodsi. Najczęściej jednak odpieram pokusę i mówię w sposób, który przystaje mojemu wiekowi. Ale różnie to bywa. Jesteśmy nastawieni na szybką komunikację - i rozrywkę. Liczy się nie tylko informacja, ale i przyjemność w komunikacji oraz to, że czasem ważniejsza od prawdy jest atrakcyjność sądu.

Czytaj też:

* Prof. Jerzy Bralczyk: Polszczyzna ubożeje, wymierają polskie litery
* Prof. Bralczyk na procesie Michnika z Krasowskim. "Zdanie o obronie ubeków to coś pośredniego..."
* Dlaczego krakowianie mówią, że wychodzą na pole
Może dlatego, że z biegiem czasu wszelkie sądy stały się relatywne i zawsze podważalne.
Relatywizm jest także zrelatywizowany. Mówimy o relatywizmie etycznym, czasem o obyczajowym. A także mentalnym. Ten ostatni jest groźny i właśnie nas dotyka. Bo czy wielu zastanawia się dzisiaj, jaka prawda jest "prawdziwsza"? Najczęściej uważamy, że prawdziwsze jest to, co wydaje się bardziej atrakcyjne, a nie tylko możliwe. Bardzo przywiązaliśmy się do myśli, że fakty medialne mają taki sam wpływ na nasze widzenie świata jak to, co się zdarzyło naprawdę. To ma z relatywizmem bardzo wiele wspólnego. Chyba poszliśmy za daleko, bo do relatywizmu doszliśmy, wychodząc od prostych powitań. A powitania też są ciekawe.

To prawda.
Bardzo mnie cieszy, że przyznała mi pani rację i prawo do mówienia prawdy. Staram się, żeby była to prawda atrakcyjna.

Dzięki czemu stanie się "bardziej prawdziwa". Pan Profesor powiedział wcześniej ciekawe zdanie...

Naprawdę? Dziękuję, staram się mówić ciekawie. Tyle komplementów, że nie wiem, czy to zniosę. Niech pani mówi.

Powiedział Pan, że dziś osoby starsze dostosowują się do młodszych. Jeszcze do niedawna chyba tak nie było?
Nie, to jest długotrwały proces. Obecnie mamy do czynienia z jego istotnym etapem, choć nie wiem, czy jest to już apogeum tego zjawiska. Kiedyś starość była wartością. Osoby starsze pytano o radę i bardzo często tworzyły ciała doradcze. Wydaje się, że dzisiaj kult młodości jest większy niż kiedyś. Z drugiej jednak strony, starym ludziom może tylko się wydawać, że dzisiaj jest inaczej niż było, a to nieprawda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Bralczyk: Emotikony mnie nie drażnią. Ale "witam!" - razi - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski