Prof. Krawczyk: „Obawiam się, że za pół roku będziemy rozmawiać o fali przedwczesnych zgonów z powodu raka płuca"

Jak obecnie wygląda sytuacja chorych onkologicznie, w szczególności na raka płuca?
W większości polskich ośrodków pulmonologicznych znacznie została ograniczona dostępność do wszystkich procedur diagnostycznych dla chorych z podejrzeniem raka płuca. Wynika to z tego, że ośrodki diagnozują różne nieprawidłowości w obrębie układu oddechowego np. zapalenia płuc, a więc ich personel i pacjenci są narażeni w większym stopniu na zetknięcie się z koronawirusem. Dlatego ogranicza się przyjęcia i konsultacje tylko do najbardziej pilnych przypadków. To spowodowało, że liczba chorych diagnozowanych w kierunku raka płuca spadła dramatycznie, nawet o 2/3.

Jakie to przyniesie skutki?
Taka sytuacja spowoduje ogromne opóźnienia w rozpoczęciu leczenia, a trzeba pamiętać, że osoby z zaawansowanym rakiem płuca bez leczenia mają przed sobą przeciętnie 6 miesięcy życia. Jeśli natomiast zostaną odpowiednio zdiagnozowanie i zakwalifikowane np. do spersonalizowanego leczenia, to mają szansę przeżyć nawet klika lat. Opóźnienia w diagnostyce mogą spowodować, że chorzy będą zgłaszać się w wyższym stadium zaawansowania i w złym stanie sprawności, co może zdyskwalifikować ich od jakiekolwiek leczenia. U niektórych chorych diagnostykę możemy przesuwać co prawda o kilka tygodni, ale na pewno nie miesięcy. Obawiam się, że odroczenie leczenia może skutkować dramatycznym skróceniem czasu życia naszych chorych. A za pół roku prawdopodobnie będziemy rozmawiać o fali przedwczesnych zgonów chorych na raka płuca. Proszę pamiętać, że przed epidemią koronawirusową na raka płuca dziennie umierało w Polsce ponad 60 chorych.

Czym różni się koronawirusowe zapalenie płuc od zwykłego zapalenia płuc?
Do tej pory najczęściej stykaliśmy się z zapaleniami płuc pochodzenia bakteryjnego. Zazwyczaj leczy się ono dobrze antybiotykami. Z kolei wszystkie wirusowe zapalenia płuc przebiegają w inny sposób. Rozwija się wtedy tzw. śródmiąższowe zapalenie płuc. Oznacza to, że zapalenie nie dotyczy głównych dróg oddechowych, pęcherzyków płucnych czy oskrzelików, tylko rozwija się w ich otoczeniu, co doprowadza do szybkiej niewydolności oddechowej, olbrzymiej duszności i ewentualnie konieczności respiratoroterapii. W przypadku zapalenia płuc o podłożu wirusowym, antybiotykoterapia jest zupełnie nieskuteczna. Pulmonolodzy i zakaźnicy w swojej codziennej pracy mieli wcześniej do czynienia z tego typu zapaleniami płuc wywołanymi np. wirusem grypy, wirusem Epsteina-Barr albo cytomegalii. Jednak one nie są zazwyczaj tak poważne, żeby pacjent wymagał podłączenia do respiratora. Najtrudniejsze w przypadku zapalenia płuc wywołanego koronawirusem jest brak dobrego leczenia przeciwwirusowego. Chociaż pewne znane leki (na AIDS, na chorobę wywołaną wirusem ebola, leki przeciwmalaryczne, leczenie hamujące burzę cytokinową czy osocze ozdrowieńców) wspomagają proces leczenia infekcji koronawirusowej.

Panie profesorze, czy można ponownie zachorować na koronawirusa?
Wydaje się, że tak. Tak samo jak w przypadku grypy - poziom przeciwciał niestety po jakimś czasie zaczyna nam się obniżać i znowu możemy być podatni na zakażenie wirusem. I to nie jest nic niezwykłego. Do tego wirusy mutują i co roku mamy do czynienia z trochę innym typem wirusa grypy. Niewykluczone, że w przyszłym sezonie również koronawirus będzie trochę inny. Dlatego nawet osobom, które przeszły teraz zachorowanie, nie zagwarantuje to ochrony. Z tego powodu również szczepionki, nad którymi aktualnie trwają prace, nie będą w stu procentach skuteczne, ale będą chroniły przed najcięższym przebiegiem choroby, co jest bardzo istotne.