Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator zażądał ośmiu lat za cztery życia

Witold Michalak
Za tydzień, w piątek, sąd ogłosi wyrok w sprawie Mariusza G. To on, zdaniem prokuratury, ponosi odpowiedzialność za wypadek, w którym zginęły cztery osoby.

W piątek oskarżyciel nie miał wątpliwości, że to G. jest winien. Domagał się skazania mężczyzny na osiem lat więzienia i orzeczenia na 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów. To kara za doprowadzenie w październiku 2006 r. do wypadku w Rudce Kozłowieckiej. Golf oskarżonego wypadł z jezdni i roztrzaskał się o drzewo.

Podróżujący autem nie mieli zapiętych pasów i po zderzeniu wypadli z koziołkującego golfa. Na miejscu zginęły dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Mariusz G. i jego znajomy Paweł S. przeżyli. Jako pierwszy zeznania złożył Paweł S. Mężczyzna powiedział, że w chwili wypadku za kierownicą golfa siedział Mariusz G. Śledczy uznali, że świadek mówi prawdę.

W tym czasie G. walczył o życie w szpitalu. Kiedy doszedł do siebie, prokurator postawił mu zarzuty spowodowania pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Od początku sprawy nie przyznawał się jednak do winy.

- Przed Bogiem mam czyste sumienie - mówił Mariusz G., gdy zaczynał się jego proces. Przekonywał sąd, że to nie on, ale Paweł S. siedział za kierownicą.

Mężczyzna opowiadał, że przed wypadkiem spotkał się ze znajomymi w Ciecierzynie. Wyprawił tam swoje urodziny. Wszyscy pili alkohol. Późnym wieczorem do biesiadujących dołączył Paweł S.

- Przyjechał tylko po to, żeby nas bezpiecznie porozwozić - mówił Mariusz G. Oskarżony zapewnia, że to S. usiadł za kierownicą golfa.

Paweł S. zaprzecza. Zapewnia, że był, tak jak inni, gościem na uroczystości. Na przesłuchaniu wyszło na jaw, że pojawił się na imprezie bez prezentu.

- Miałem przynieść w późniejszym terminie - opowiadał świadek.

Mariusz G. czeka na wyrok na wolności. Wyszedł z aresztu wiosną 2008 r., spędził tam osiemnaście miesięcy. Jeśli sąd uzna jego winę, będzie musiał wrócić za kraty na dużo dłużej.

Ta sprawa należy do wyjątkowo skomplikowanych. Prokuratura i sąd wielokrotnie korzystali z pomocy biegłych. Wiele z opinii było nierozstrzygających w kluczowej sprawie. Biegli pisali, że nie są w stanie ani wykluczyć, ani potwierdzić, że to Mariusz G. siedział za kierownicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski