Protest przeciw cywilizacji

Na skrzyżowaniu ul. Szkolnej i Ruskiej miasto w końcu zdecydowało się zaprowadzić porządek. Zamiast targowiska rodem z biedniejszych krajów świata arabskiego, ma powstać hala targowa z wydzielonymi boksami dla każdego z handlujących.

Cywilizowanie bazaru przy dworcu PKS nie podoba się jednak samym kupcom. Argumentują, że tego typu targowiska, jak to obecne przy ul. Ruskiej, są w większości dużych miast Europy, a ludzie chętnie z nich korzystają.

Co do jednego przyznam rację: targowiska są w większości dużych miast Europy i są przez klientów oblegane. Tyle tylko, że tamte bazary niewiele mają wspólnego z naszym, no może poza tym, że i tam, i tu handluje się warzywami i owocami.

Dziś byle stoisko z kawałka metalu, drewna i kartonu, na którym są choćby najtańsze produkty w okolicy, nie jest dla klientów atrakcyjnym miejscem zakupów. Czasy komuny i okresu transformacji, gdy handlowano wszystkim i ze wszystkiego odeszły w niepamięć. Dla ludzi wyprawa na zakupy to teraz pewnego rodzaju sposób spędzania wolnego czasu. Chcą więc, by było i zdrowo, i tanio, i schludnie. Przy ul. Ruskiej zaś jest tylko "tanio".

W interesie samych kupców jest więc zmiana wizerunku tego miejsca. Starsi i przyzwyczajeni do niego klienci nie będą żyli wiecznie. By zarabiać, trzeba poszerzać nie tylko asortyment, ale także grono klientów. Nowi tylko wtedy zdecydują się na zakupy na bazarze, gdy będzie to dla nich atrakcyjne. Bałagan i brud atrakcyjne nie są.

Jak powinno wyglądać handlowanie na targowisku - daleko szukać nie trzeba. Proponuję kupcom z Ruskiej wyprawę do Warszawy. Ostatnio wiele stołecznych targowisk przechodzi totalny lifting i przyciąga rzesze nowych kupujących. Czas się otworzyć na wyzwania cywilizowanego świata...