Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeczekać śmierć w azocie: Są chętni, by poddać się hibernacji. Uda się przywrócić ich do życia?

Redakcja
Na zamrożenie ciała, według plotek, miał zdecydować się Walt Disney. Nie jest to jednak prawda
Na zamrożenie ciała, według plotek, miał zdecydować się Walt Disney. Nie jest to jednak prawda Fot. Walt Disney CO.
Któż nie chciałby zobaczyć, jak świat będzie wyglądał za sto lat? Dzięki postępowi człowieka można zamrozić z nadzieją, że jego ciało zostanie przywrócone do życia.

Znaleźli się już nawet pierwsi śmiałkowie, którzy zdecydowali się poddać takiemu zabiegowi. Sprawa nie jest jednak taka łatwa. Zamrożenie osoby jest już dziś możliwe. Jednak ponowne ożywienie skostniałego ciała - to już zupełnie inna bajka. W końcu nie da się przewidzieć ani skontrolować tego, co wydarzy się za tak wiele lat.

Chociaż pośmiertna hibernacja w nadziei doczekania lepszych czasów wydaje się scenariuszem rodem z powieści science fiction, pierwszy tego typu "zabieg" miał miejsce w drugiej połowie lat 60. ubiegłego stulecia. Wtedy na zamrożenie swojego ciała zdecydował się pierwszy człowiek. Był to James Bedford. Posiadający tytuł doktora psychologii wykładowca Uniwersytetu w Kalifornii zmarł 12 stycznia 1967 r. Wszystko zostało jednak zaplanowane dużo wcześniej. Naukowiec przygotował nawet specjalny fundusz w celu przeprowadzenia całego przedsięwzięcia. Kapsuła i specjalny płyn kosztowały nieco ponad 4 tys. dol. Ciekły azot, w którym umieszczono ciało zmarłego, utrzymuje je w stałej temperaturze około minus 200 stopni Celsjusza. Na razie doktor Bedford znajduje się w specjalnym pojemniku. Na początku lat 90. został nawet przeniesiony do nowej kapsuły. Wszystko odbyło się zgodnie z planem.

Patrząc na to, co działo się z psychologiem z Kalifornii, przychodzi do głowy pewna myśl: tak właściwie jak to się dzieje, że zmarła osoba nadal ma szansę na przywrócenie do życia.

W momencie, kiedy lekarz potwierdzi zgon danej osoby, uruchamiana jest cała procedura. Wszystko trwa zaledwie kilkanaście minut. W przeciwnym wypadku zamrażanie ciała nie będzie miało najmniejszego sensu, ze względu na zmiany, jakie zachodzą później w organizmie.

Kiedy ludzki mózg przestaje działać, konieczne jest podłączenie ciała do specjalnej aparatury. To właśnie ona zapewni przepływ krwi i odżywienie poszczególnych komórek. Aby krew nie zamarzła pod wpływem bardzo niskiej temperatury, do układu krwionośnego wpompowywana jest specjalna substancja odporna na niskie temperatury.

Istnieją dwie możliwości zamrożenia. Jedna z nich - ta, którą wybrał doktor Bedford - polega na zamrożeniu całego ciała zmarłego. Celem drugiej jest zachowanie jedynie mózgu zmarłej osoby.

Dziś funkcjonują specjalne instytuty zajmujące się zmrażaniem ludzi. Najwięcej jest ich w miejscu narodzin całej technologii - w Stanach Zjednoczonych.

Bez wątpienia najsłynniejszą osobą, która została zamrożona po śmierci, był Ted Williams. Znany w całych USA gracz bejsbolu. Razem z drużyną Baseball Red Sox zdobył wiele tytułów, a sam niejednokrotnie był wyróżniany nagrodą MVP sezonu. Po zakończeniu kariery nadal był związany ze sportem, tym razem przede wszystkim jako menedżer.

Pośród słynnych zamrożonych osób jest m.in. były gracz amerykańskiej ligi bejsbolu. Jego hibernacja wzbudziła dużo kontrowersji

Były sportowiec na starość zmagał się z chorobami serca. Przeszedł również udar. Ostatecznie zmarł w 2002 r. W swoim testamencie zapisał, że chce zostać skremowany. Mimo to dzieci bejsbolisty zdecydowały się na zamrożenie ojca. Aby dokonać takiego zabiegu, konieczna była zgoda sądowa. Potomkowie byłego gracza przedstawiali dowód w postaci rzekomej umowy rodziny Williamsów o pośmiertnym zamrożeniu. Sprawa wzbudzała ogromne kontrowersje i wiele wątpliwości. Zdaniem przyjaciół byłego gracza drużyny z Bostonu dokument przedstawiony w sądzie został podrobiony. Ich zdaniem była to kartka, na której sportowiec złożył swój autograf, a pozostałą treść po prostu dopisano. Proszony przez fanów zawsze podpisywał się jako Ted Williams. Kiedy jednak miał parafować dokument, pisał swoje pełne imię: Theodore. Na kawałku papieru mającym świadczyć o zgodzie na zamrożenie widnieje zdrobnienie.

Ostatecznie jednak argumenty przedstawiane przez dzieci zmarłego sportowca przekonały sąd, który wyraził zgodę na hibernację.

Alcor Life Extension Foundation, która zajęła się zamrożeniem ciała Williamsa, była później oskarżana przez jednego z byłych pracowników o niedopatrzenia. Dziś nie wiemy na pewno, w jakim stanie znajduje się ciało byłego sportowca.

Najczęściej na zamrożenie po śmierci decydują się przedstawiciele świata nauki. Wśród nich był również Fereidoun M. Esfandiary, znany bardziej jako FM-2030. Filozof i transhumanista zasłynął przede wszystkim z zaskakująco trafnych przewidywań odnośnie do przyszłych dokonań ludzkości. Spodziewał się szybkiego rozwoju nowoczesnych technologii, dzięki którym ludzie będą mogli organizować wideokonferencje oraz robić zakupy, nie ruszając się z domu.

Jego imię to - z jednej strony - sprzeciw wobec konwenansom, jakie rządzą społeczeństwem, z drugiej zaś - zapowiedź tego, że dożyje swoich setnych urodzin (przyszedł na świat właśnie w 1930 r.).

Filozof nie był jednak tak długowieczny, jak wcześniej zapowiadał. Zmarł w 2000 r. Po śmierci jego ciało zostało poddane zamrożeniu. Kto wie, być może będzie miał jednak szansę ujrzeć te wszystkie wynalazki, nowinki techniczne, o których pisał i które tak pragnął poznać. Co prawda jego organizm nie pozwolił mu na długie życie, jednak być może otrzyma taką szansę od nauki, którą tak bardzo pokochał.

Teraz swoje zamrażanie planują również inni.

Trójka pracowników naukowych działającego przy Uniwersytecie Oksfordzkim Future of Humanity Instititute (FHI) zdecydowała o poddaniu po śmierci ich ciał - lub samych głów - głębokiemu zamrożeniu. Naukowcy mają nadzieję, że za dziesiątki lat oni - lub jak w drugim przypadku: same organy - będą mogli spełniać funkcje życiowe.

Szefem FHI jest pracujący na Oksfordzie znany szwedzki profesor filozof i naukowiec Nick Bostrom. To właśnie on i jego współpracownik Andres Sandberg zgodzili się zapłacić amerykańskiej firmie zajmującej się krioprezerwacją po 50 tys. funtów. Po oficjalnym stwierdzeniu zgonu wnętrze ich głów zostanie najpierw nasycone specjalną mieszanką substancji chemicznych zapobiegających zamrożeniu. Następnie umieści się je w ciekłym azocie w temperaturze minus 196 stopni Celsjusza. Kolega tej dwójki Stuart Armstrong podjął decyzję o pośmiertnym zamrożeniu nie tylko głowy, ale też całego ciała.

- Mam nadzieję, że za 100-200 lat rozwiniemy technologie pozwalające mnie ożywić i wyleczyć ewentualną chorobę, na którą umrę - mówi Sandberg. Uprawia on neurobiologię obliczeniową i zajmuje się problemem mechanizmu naszej pamięci. - Obudzę się w kompletnie innym świecie. Naprawdę ekscytująca perspektywa!

Wszyscy troje są jednymi z najwybitniejszych naukowców pracujących w FHI, który stanowi część prestiżowej Oxford Martin School. Ponad 300 zatrudnionych tu specjalistów z różnych dziedzin prowadzi badania nad największymi problemami, przed którymi stoi ludzkość. Są w wśród nich zagadnienia zmiany klimatu i demografii. Nikt nie prowadzi jednak badań akademickich nad naszym największym problemem - nieuchronnością śmierci. Dlatego wspominana trójka postanowiła zająć się nim na płaszczyźnie prywatnej.

- Moje życie w postaci samej głowy będzie mocno ograniczone - mówi z nieco ironicznym zacięciem Sandberg. Nie chodzi jednak o żaden czarny humor. - Wierzę, że w tym czasie będziemy już mogli "na żywo" podłączać się do komputerów. Mam zatem nadzieję, że po "wskrzeszeniu" zawarte w mojej głowie dane dotyczące wspomnień i osobowości będzie można ściągnąć do komputera.

Wszystko to brzmi nader dziwacznie. Jednak decyzja trójki badaczy stanowi odzwierciedlenie coraz większego zainteresowania naukowców problemem naszego starzenia. Przypomnijmy tylko, że koncepcje kiedyś uznawane za absolutnie niszowe - dotyczące choćby spowalniania czy nawet odwracania tego procesu - dziś mieszczą się już w głównym nurcie nauki.

Naukowcy udowodnili też, że nawet tak drobne zwierzęta bezkręgowe jak nicienie można poddawać głębokiemu zamrożeniu, a później przywracać je do życia. Koncepcja, że podobnemu procesowi można by poddać nas samych, od dawna działa na ludzką wyobraźnię. Dodajmy, że wśród kilku dziesiątek Brytyjczyków, którzy wyrazili zgodę na zamrożenie ich ciał po śmierci, jest podobno sam słynny łowca talentów i producent telewizyjny Simon Cowell.

Jednak zamrażanie człowieka budzi dość spore kontrowersje pośród samych naukowców. Wielu z nich jest zdania, że proces ten nie został jeszcze należycie zbadany. Nie wiadomo, jak będzie zachowywać się ciało po rozmrożeniu. Szczególnie wiele pytań jest stawianych w związku z poddawaniem hibernacji samego mózgu. Nasze "centrum dowodzenia" przetrwało śmierć pozostałej części ciała. No, dobrze. I co dalej? W jaki sposób będzie teraz funkcjonować? Czy zostanie przeniesiony do innego organizmu? Pytań wciąż jest bardzo wiele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przeczekać śmierć w azocie: Są chętni, by poddać się hibernacji. Uda się przywrócić ich do życia? - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski