Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed setnym dniem wojny na Ukrainie Kreml wydał kolejny zakaz dla rosyjskich mediów

Andrzej Pisalnik
Andrzej Pisalnik
Na wsparcie finansowe posłusznych Kremlowi mediów Moskwa przeznaczy w tym roku 114,8 mld rubli (niemal 8 mld zł)
Na wsparcie finansowe posłusznych Kremlowi mediów Moskwa przeznaczy w tym roku 114,8 mld rubli (niemal 8 mld zł) Fot. Flickr/Valery Tenevoy
Kreml szuka uzasadnienia dla przedłużającej się inwazji na Ukrainę. Niezależny rosyjski portal Meduza ujawnił, że w obawie przed niezadowoleniem Rosjan władze zabroniły mediom pisania o tym, jak długo trwa wojna.

Powołując się na źródła w redakcjach i administracji prezydenta, Meduza zaznacza, że przyczyną rozesłania „prośby” o nieakcentowanie przedłużania się inwazji na Ukrainę jest brak sukcesów Rosji w wojnie.

Okrągła liczba – pretekst do podsumowań

„Akcentowanie uwagi na datach może zmusić Rosjan do zastanowienia się nad celem i skutecznością inwazji” – cytuje Meduza swoje źródło w administracji prezydenta Rosji. – Podczas rozmów o okrągłych datach zawsze pojawiają się pytania o osiągnięciach – zauważa kremlowski informator. Podkreśla, że władze nie mają sukcesów, którymi mogłyby się pochwalić przy okazji setnego dnia wojny. – Mówienie o zajętych miejscowościach niewiele daje, gdyż ich nazwy nic Rosjanom nie mówią – twierdzi informator Meduzy. Zaznacza, że na Kremlu wciąż brak zgody co do celów inwazji i warunków, które muszą zostać spełnione, by ogłosić, iż zostały one osiągnięte.

Analizując treści publikowane w posłusznych Kremlowi mediach, dziennikarze Meduzy zauważyli, że większość redakcji posłusznie wykonuje polecenie. Nawet tabloidy „Komsomolskaja Prawda” i „Moskowskij Komsomolec”, opisując działania wojsk rosyjskich na Ukrainie, nie wspomniały o tym, którym dniem konfliktu jest 3 czerwca. Brak też wzmianek o 100 dniach wojny w największych agencjach informacyjnych: TASS, RIA Nowosti czy Interfaxie. O „stu dniach specjalnej operacji wojskowej” nie wspominają wiadomości największych rosyjskich stacji telewizyjnych.

Jak powiedział Meduzie jej informator, kremlowscy urzędnicy mają świadomość, że wśród Rosjan rośnie niezadowolenie z przedłużania się inwazji na Ukrainę. Mają o tym świadczyć niepublikowane, objęte klauzulą tajności sondaże opinii publicznej.

Ubożsi bardziej chcą zakończenia wojny, bo bolą ich sankcje

Pośrednio zmianę nastrojów Rosjan potwierdzają niektóre źródła socjologiczne. Sondażownia Russian Field opublikowała wyniki badania przeprowadzonego w dniach 23-26 maja. Wynika z nich, że medialne doniesienia o przebiegu wojny „są męczące” dla 39 proc. Rosjan. Z kolei sondaż o stosunku do wojny na Ukrainie ujawnił, że wśród osób o dochodach pozwalających na niezwracanie uwagi na następstwa nałożonych na Rosję sankcji poparcie dla wojny wyraża 62 proc. respondentów, tylko 29 proc. opowiada się za zawieszeniem broni i podjęciem rozmów pokojowych.

Poparcie dla działań wojennych na Ukrainie jest niższe wśród uboższych, których coraz mocniej dotyka deficyt importowanych towarów i rosnące ceny. Kontynuacji wojny chcą mieszkańcy rosyjskiej stolicy, zmuszeni do oszczędzania nawet na żywności. W tej grupie 40 proc. badanych uważa, że inwazję warto kontynuować; zwolenników zawarcia pokoju jest więcej, bo 43 proc.

„To wojna nie z Ukrainą, lecz z NATO”

O tym, że Kreml nie ma pomysłu na usprawiedliwienie braku sukcesów na Ukrainie, świadczy zmiana retoryki rosyjskich polityków i narracji posłusznych Kremlowi mediów.

Głoszone pierwotnie tezy o tym, że Rosja prowadzi „operację specjalną” mającą na celu „denazyfikację oraz demilitaryzację Ukrainy”, coraz częściej zastępowane są oświadczeniami, iż Rosja walczy na Ukrainie z NATO i całą potęgą Zachodu.

– Nadszedł czas przyznać: być może operacja specjalna Rosji na Ukrainie dobiegła końca. Rozpoczęła się najprawdziwsza wojna, trzecia wojna światowa. Zostaliśmy zmuszeni do przeprowadzenia demilitaryzacji nie tylko Ukrainy, lecz całego Paktu Północnoatlantyckiego – oświadczyła w popularnym politycznym talk show „60 minut” prowadząca Olga Skabiejewa.

Gość programu, przewodniczący Komisji Kontroli Dumy Państwowej Rosji Oleg Morozow chętnie podchwycił temat i zaproponował porwanie oraz sprowadzenie do Moskwy któregoś z „ministrów NATO”, kiedy ten „pojedzie pociągiem do Kijowa na rozmowy z Zełenskim”. Dopytywany przez prowadzącą, czy mówi poważnie, polityk oznajmił, że jego propozycji nie należy traktować jako abstrakcji.

Do tego, że Rosja de facto znajduje się w stanie wojny z Zachodem i NATO przekonują także najbliżsi współpracownicy Putina. Jeden z nich, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew, oświadczył niedawno, że „rozpętana przez Amerykanów i ich satelity globalna kampania antyrosyjska dobitnie dowodzi, iż Ukraina stała się pretekstem do prowadzenia niewypowiedzianej wojny przeciw Rosji”.

O prowadzonej przez Zachód „totalnej wojnie hybrydowej przeciw Rosji” mówił także rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow.

Walczyć z NATO można długo

Celem zmiany retoryki rosyjskich polityków i posłusznych Kremlowi propagandowych mediów w kontekście prowadzonej przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie, jest przekonanie Rosjan, że zostali oni zmuszeni do obrony przed agresywnym Zachodem, pragnącym zniszczenia Rosji.

Teza o tym, że Rosja konfliktuje z Zachodem, a nie z Ukrainą jest bardziej zrozumiała i akceptowalna z punktu widzenia mieszkańców Rosji. Potwierdza to sondaż Rosyjskiego Centrum Badań Opinii Publicznej WCIOM, który 30 maja opublikował wyniki sondażu, mówiącego, iż 40 procent badanych określiło cel prowadzonej przez Kreml na Ukrainie wojny, jako działanie, mające na celu „niedopuszczenie do rozmieszczenia na terenie Ukrainy baz NATO”.

Przedstawianie potężnego NATO jako wroga, z którym Rosjanie toczą wojnę na Ukrainie, jest w opinii kremlowskich analityków dobrym uzasadnieniem tego, iż konflikt trwa tak długo.

Pieniądze decydują

Łatwość, z jaką władze Rosji potrafią korygować treść i narrację w większości rosyjskich mediów i wpływać tym samym na nastroje społeczne, tłumaczy się nie tylko tym, że media będące w opozycji wobec Kremla zostały wyeliminowane z przestrzeni informacyjnej. Większość stacji telewizyjnych i radiowych, a także portali i tytułów prasowych jest w rękach państwa bądź zależy od państwowych pieniędzy.

Tylko w tym roku z państwowego budżetu na wsparcie finansowe posłusznych mediów zostanie wypłaconych 114,8 mld rubli (niemal 8 mld zł). To kwota ponadtrzykrotnie większa, niż Kreml wydał na przekupienie mediów w roku ubiegłym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przed setnym dniem wojny na Ukrainie Kreml wydał kolejny zakaz dla rosyjskich mediów - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski