MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przedmioty z PRL-u, które wywołują nostalgię. Wielu z nas nadal ma je w domach! Rozpoznajesz je?

red.
Niektórzy kręcą nosem na wspomnienie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, inni wspominają te czasy z nostalgią. Chociaż wszystkiego było mało i było szaro i ponuro, może się wydawać że ludzie byli szczęśliwsi. Niektórzy nawet mówią że mogliby się przenieść w czasie do tamtych lat. Przychodzimy z pomocą!

Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE, aby zobaczyć kultowe w PRL-u przedmioty codziennego użytku!

Jak PRL wspominają mieszkańcy Lublina?

Pan Jerzy Mazurek (ur. w 1951 roku) tak wspomina wystrój mieszkania:

- Była tak zwana wielka płyta, tak to się nazywało, wielka płyta, takie niefunkcjonalne mieszkania. Pamiętam to moje pierwsze mieszkanie, to kuchnia – tak troszeczkę salonowo zrobione, oczywiście szyba, nawet rozsuwana do pokoju. Oczywiście kibelek razem z łazienką. To tragedia była, bo w wannę to strach było wejść, bo ona mogła się przewrócić, na sedesie usiąść, bo się można było też przewrócić. No to było wszystko od razu świeżo oddane. Mało tego, nawet ci robotnicy na to czekali – panie, ja tu robiłem, tutaj trzeba poprawić - od razu wiedział, że musi to zrobić, bo wszystko to robił tak, żeby zarobić od razu z miejsca. Ale radocha była wielka z tego mieszkania, bo się czekało… Niektórzy czekali długo. Ja miałem to szczęście, że akurat długo nie czekałem. Kuchnię to miałem zrobioną z takiej tapety jak cegła, taka ceglana tapeta. No, oczywiście było modne już na gładź, na gładko, ale to było ciężko. Tapety były już modne, były w Peweksie. Jeden pokój miałem na biało, bo meble były, prawda, takie ciemne, a drugi pokój miałem taki delikatny seledyn.

O tym, jak za PRL-u wszystko się "załatwiało" opowiedziała pani Barbara Bogdańska (ur. w 1938 r.).

- We wstępnych czasach stalinizmu jeszcze chodziłam do szkoły, w zasadzie nie bardzo miałam pojęcie jak rodzice zdobywali te wszystkie rzeczy. Właściwie jedynym moim zadaniem było żebym się dobrze uczyła. Później już jako lekarz należałam właściwie do pewnego rodzaju elit i sama osobiście, jak i moja rodzina nie odczuwaliśmy niedoborów. Po prostu pacjenci ułatwiali nam życie, bo przecież brakowało wszystkiego - brakowało butów, brakowało odzieży, to wszystko trzeba było wystać w kolejkach, wtedy kiedy rzucono do sklepu – tak to się nazywało. Już nie mówię o słynnym papierze toaletowym, który się nosiło z dumą, dziesięć rolek można było kupić jednorazowo i na sznurku nawiązane, na szyi nosiło się dumnie przez całe Krakowskie Przedmieście. Wszystko się załatwiało. Jeśli się nie wystało w kolejce, to się załatwiało. I ci którzy potrafili wszystko załatwić byli bardzo szanowani w rodzinach, bo byli dostarczycielami czy zdobywcami tych brakujących wszystkich dóbr. Ja mogłam obserwować to wszystko, ale w zasadzie lekarze należeli też do tych, którzy byli wspomagani przez pacjentów w tym zdobywaniu. Mieli zdecydowanie z górki.

Wszystkie cytaty pochodzą z Archiwum Historii Mówionej Ośrodka Brama Grodzka - Teatru NN.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Kris Kristofferson

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski