Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedwojenne zdjęcia Edwarda Hartwiga na wystawie w Lublinie

Ewa Czerwińska
Edward Hartwig, ze zbiorów Ewy Hartwig-Fijałkowskiej
Edward Hartwig był mistrzem obiektywu. Fotografował nie tylko zaułki Lublina i podmiejskie pejzaże. W MBP przy ulicy Braci Wieniawskich sentymentalna wystawa: portrety modelek wykonane przed wojną przez Edwarda Hartwiga. Zniszczonym negatywom przywrócili życie Bożena i Bartłomiej Bułtowiczowie.

Edward Hartwig był mistrzem obiektywu. Kto oglądał jego przedwojenne podmiejskie pejzaże, ten nie może zapomnieć o mgle otulającej kadry, jakby spłynęła wprost spod pędzla impresjonisty. Kto zaglądał razem z mistrzem w staromiejskie zaułki, ten wie, jak niezwykle graficznie kładzie się wśród murów słoneczne światło. Słusznie nazywano Hartwiga "mglarzem" i mistrzem nastroju.

Ale dopiero od kilku lat wiemy, że fotograf portretował również piękne kobiety. Dowód - szklane negatywy - spoczywał przez wiele powojennych lat w skrzyni na strychu powojennego domu Heleny i Edwarda Hartwigów przy ulicy Glinianej. Odnaleziony w 2003 roku, przez nowego właściciela lokum, trafił do Ewy Hartwig-Fijałkowskiej, córki Edwarda. Stamtąd, po kilku latach, do galerii Prospero Bożeny i Bartłomieja Bułtowiczów. Kim były modelki mistrza? - pytaliśmy wówczas.

Tylko trzy mogliśmy rozpoznać: Julię, siostrę Edwarda i poetkę oraz Alicję Dworakowską, przedwojenną sąsiadkę Hartwigów, z kamienicy przy dzisiejszej ulicy Peowiaków róg Narutowicza i Zofię Grygową z zacnej rodziny lubelskich piekarzy. Podczas wernisażu pani Alicja znów zamieniła się w tamtą nastolatkę, która "robiła miny" do obiektywu. Wspominała, jak Edward Hartwig zapraszał ją do atelier, które znajdowało się na podwórku, tam przebierała się w eleganckie suknie i w świetle reflektorów udawała światową damę.

A może dziś ktoś z Państwa rozpozna w pięknych modelkach prababcię, babcię, ciocię?

Ludwik i Edward Hartwigowie, mistrzowie obiektywu z Lublina

Pierwszym fotografem w rodzinie Hartwigów był Ludwik. Związany z Łodzią, przeniósł się przed rewolucją 1917 roku do Rosji. Miał tam fotograficzne atelier. Wybuch rewolucji spowodował, że Hartwigowie - już wówczas z czwórką dzieci - uciekli do Polski. Zatrzymali się zrazu w Chełmie, skąd Ludwik wyjeżdżał na rekonesans poszukując miejsca na osiedlenie. Wybór padł na Lublin. Hartwigowie zamieszkali przy dzisiejszej ulicy Peowiaków, róg Narutowicza (ówcześnie Szpitalna). Jego atelier, z rosnącym wewnątrz drzewem, lublinianie nazywali budą. Edward, syn Ludwika poszedł w ślady ojca. Po studiach graficznych w Paryżu wrócił do Lublina już jako artysta. Jest mistrzem nastroju. Wystawiał nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Po wojnie aresztowało go NKWD. Trafił na Sybir, do obozu Jogła. Cudem ocalał. Po wojnie również fotografował, był jurorem konkursów. Jego sztukę ceni się także dziś.

Uratowali skarby, wskrzesili modelki Edwarda Hartwiga

Z Bożeną i Bartłomiejem Bułtowiczami, lubelskimi fotografami, właścicielami Fotografiki o tym, jak czarował Edward Hartwig i jak po latach uratowali jego modelki, rozmawia Ewa Czerwińska

Na wystawie "Modelki Hartwiga" portrety mają rozmiary 60 x 100 centymetrów. Mistrz Hartwig by się zdumiał. Co zrobiliście Państwo z tymi zdjęciami?
To rzeczywiście była żmudna praca, żeby najpierw odnowić te stare, szklane negatywy, a potem powiększyć zdjęcia do rozmiarów, jakich nie można było zrobić przed wojną. Mieliśmy przyjemność poprawiania po mistrzu tego, co zniszczył czas. Rekonstrukcja daje niezwykłe efekty.

Mistrz by się zdziwił, bo zeskanowaliśmy negatywy i zrobiliśmy duże zdjęcia. Tego przed wojną nie dałoby się zrobić, bo wówczas pracowano metodą stykową. Kładło się papier na stole, na górze nakładano szklany negatyw i kopiowano światłem ze zwykłej żarówki. Dużych formatów nie robiono. W rekonstrukcji korzystaliśmy z możliwości, jakie daje technika cyfrowa. Kiedy te skarby znalazł na strychu powojennego domu Hartwigów nowy właściciel, w jakiejś zakurzonej skrzyni, były w opłakanym stanie. Mogliśmy uratować zaledwie jedenaście z nich. Znaliśmy Edwarda Hartwiga, sędziował w konkursie fotograficznym, który organizowaliśmy. Był dla nas mistrzem. Z tym większą ochotą, wdzięcznością, pamiętając o naszych z nim rozmowach, pokazywaliśmy jego dorobek w naszej galerii Prospero. Najpierw zaprezentowaliśmy portrety lublinian, potem jego modelki. Dziś te piękne kobiety trafiły do galerii w bibliotece.

Patrzę na tamte elegantki w żurnalowych pozach i znów powraca pytanie: kim były?
Na jednym z portretów jest Julia Hartwig, siostra Edwarda. Wiemy, że częstym gościem w atelier mistrza była Alicja Dworakowska, jego 17-letnia wówczas sąsiadka i to ona pozuje na jednym ze zdjęć pod kolumną. Pani Alicja przyszła na wernisaż wystawy w galerii Prospero w 2009 roku. Była bohaterką wieczoru... Zachowało się również zdjęcie Antoniny Grygowej, właścicielki piekarni, niezwykłej kobiety, która w czasie wojny karmiła chlebem potrzebujących, wysyłała paczki więźniom obozu na Majdanku. Ale na tej fotografii jest szczęśliwą, uroczą panną młodą. Rozpoznała mamę na zdjęciu jej córka. Innych modelek nie znamy. Może były to zwyczajne kobiety, a może aktorki z teatru? Może fotografowały się w prywatnych strojach, a może wypożyczano te kreacje z teatru? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że mistrz Edward kochał piękno. I to on kreował te kadry.

Zajrzyjmy na drugi plan. Dekoracje, w jakich pozują modelki, są często bardzo skromne.
Wręcz ascetyczne. Proszę popatrzeć na to podium zasłonięte chyba papierem pakowym, albo te kolumny z bristolu... Gdzieś nawet Hartwig ujął w kadrze swoją żonę Helenę, która trzyma jedną z lamp oświetlających modelkę. Cóż, takie były warunki... Ale za to proszę zwrócić uwagę na mistrzostwo zdjęć. On czarował pod powiększalnikiem. Mógł wszystko zrobić z tym tłem. Był świetny w operowaniu światłem. Rozjaśniał, trzymając rękę pod powiększalnikiem, a jego słynne mgiełki powstawały wtedy, gdy kładł watę na fragmenty kadru. Fotografia to sztuka malowania światłem - powiedział kiedyś mistrz.

Był artystą, który potrafił komponować fotograficzne obrazy, jednocześnie znał doskonale rzemiosło, różne tricki, które pomagały mu wydobyć piękno ludzi, przyrody, świata.
Na portretach to światło spływa. W uliczkach jego ukochanego modela - Starego Miasta - Hartwig wydobywa swoimi sposobami fakturę budynków, konfrontuje czerń i biel korzystając ze światła słonecznego, gdzie indziej stosuje technikę ziarna. Piękny jest portret dwóch kobiet, które przysiadły na staromiejskich schodkach. Jedna z nich, Cyganka, pali papierosa i ten dym rozlewa się w świetle zachodzącego słońca. Jego zdjęcia są jak piękne obrazy. Nie na darmo ich autor studiował w Paryżu grafikę... Jeszcze nie żegnamy się z Hartwigiem. Szykujemy się do kolejnej wystawy.

Wystawa w MBP

Portrety niegdysiejszych modelek Edwarda do 8 marca można oglądać w Galerii 31 w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Braci Wieniawskich w Lublinie.


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski