Przetarg na śmigłowce: Wojsko zabiera głos w tej sprawie

Wojsko odpowiedziało na zarzuty o nieprawidłowościach przy trwającym przetargu na zakup śmigłowców. Wątpliwości budzi zmiana warunków w trakcie procedury.

Kiedy ogłoszono odrzucenie oferty PZL-Świdnik i PZL z Mielca, okazało się, że ilość maszyn, które MON chce pozyskać, zmniejszyła się z 70 do 50. Armia zapewnia, że miała do tego prawo.

- Warunki przetargu przewidują możliwość zmiany ilości zamawianych śmigłowców ze względu na potrzeby Sił Zbrojnych RP, o czym wszystkie firmy wiedziały - informuje gen. bryg. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia, który odpowiada za pozyskanie śmigłowców.

Kolejny zarzut. Liczba maszyn potrzebnych MON zmniejszyła się, ale kwota przetargu zwiększyła się z 9 do 15 mld zł, dlatego zarzucano wojsku, że forsuje droższą ofertę. Jednak armia zaprzecza.

- Wszystkie oferty cenowe znacząco przekraczały kwotę, jaką zamawiający przewidział na realizację tego zadania. Oferty te były na zbliżonym poziomie cenowym - zapewnia gen. bryg. Adam Duda.

- To wojskowi określają, jaki sprzęt i do jakich zadań jest im potrzebny. W tym nie ma żadnych decyzji politycznych. O przetargu na śmigłowce jeszcze podczas kampanii prezydenckiej mówił Andrzej Duda.

W ubiegłym tygodniu wypowiedział się na ten temat w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times".

- Istnieją pewne niepokojące sygnały dotyczące pewnych nieprawidłowości co do przetargu - powiedział prezydent Duda. - Chciałbym, aby tak duże zakupy stwarzały jak najwięcej szans dla polskiej gospodarki, żeby produkcja w Polsce dawała pracę Polakom.

- Jestem gotowy do rozmowy z prezydentem na temat przetargu dotyczącego śmigłowców dla wojska - odpowiedział Tomasz Siemoniak, szef MON.