MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przetestowałam nową soniczną szczoteczkę do zębów. Po porównaniu z markowym produktem nie mam już wątpliwości, czego używać

Anna Rokicka-Żuk
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Mycie zębów może stać się wyższą szkołą jazdy, o czym przekonałam się, gdy wypróbowałam nową szczoteczkę soniczną. Przez lata używałam modeli jednej firmy, więc postanowiłam to zmienić. Szczerze mówiąc, byłam nieco zaskoczona efektami testów.

Spis treści

Czy szczoteczka soniczna Philips jest dobra?

Sonicznej szczoteczki do zębów używam od ponad dziesięciu lat. Jako nowość przetestowałam ją tuż po wprowadzeniu przez firmę Philips. Od tego czasu kupowałam tylko ich szczoteczki do zębów, jednak z biegiem lat jestem coraz mniej zadowolona. Teraz mają już sporą konkurencję, dlatego postanowiłam wypróbować model innego producenta.

Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Widok po otwarciu opakowania
Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Widok po otwarciu opakowania Anna Rokicka-Żuk/Polska Press

Soniczną szczoteczkę pokochałam za to, że dokładnie czyści zęby. Robi to tak dobrze, że nie potrzebuję usuwać kamienia nazębnego. Inwestując regularnie w kolejne egzemplarze urządzenia oszczędzam sobie stresu związanego z dodatkowymi wizytami u stomatologa. W przypadku cienkiego i wrażliwego szkliwa zabiegi takie, jak skaling czy piaskowanie, pozostawiają bolesną nadwrażliwość zębów na wiele tygodni. Nie można w tym czasie jeść zdrowych i kwaśnych owoców czy kiszonek, na co nie mogę sobie pozwolić. Skrupulatnie czyszczę więc zęby z pomocą ultradźwięków.

Urządzenie soniczne wykorzystuje całkiem inny sposób działania niż najpopularniejszy rodzaj szczoteczki elektrycznej o obrotowej główce. Zamiast mechanicznego tarcia działają tu fale wywołujące zjawisko kawitacji. Tak powstają mikroskopijne bąbelki, które wraz z drgającymi włóknami dokładnie usuwają wszystko z zębów i spomiędzy nich.

Ponieważ muszę mieć idealnie umyte zęby, bardzo przekonują mnie stwierdzone naukowo fakty na temat jej skuteczności. Jest ona nawet sześć razy większa niż w przypadku zwykłej szczoteczki manualnej.

Model Sonicare spełniał swoje zadanie, ale zawsze miał swoje wady. Ładny design kosztem funkcjonalności sprawiał, że zupełnie gładka, rozedrgana gładka szczoteczka często wyślizgiwała mi się z dłoni. Drugą było szybkie zużywanie się gumy minikołnierza, którym otoczony był trzpień przenoszący drgania z silnika do głowicy szczoteczki. Szybko ulegał degradacji i pleśnieniu, przez co nie spełniał swojej funkcji. Szczoteczka zaczynała klekotać, drgania przenosiły się na całe urządzenie i dłoń, co jest szkodliwe dla stawów. Niestety, ostatnio kupione modele nawet od razu wpadały w rezonans i czułam, że nie do końca dobrze pracują. Akumulatory wystarczały też na coraz krócej. Początkowo szczoteczki ładowałam rzadziej, te kupione później – w szybkim tempie coraz częściej. Te wszystkie problemy sprawiały, że urządzenia używałam nawet przez dwa lata, a potem tylko przez rok.

Miałam też trudności z zakupem największych główek z włosiem wybielającym, które jako najdroższe nie były łatwodostępne. Szukając w internecie można było natomiast natknąć się na podróbki końcówek, o czym czytałam w komentarzach aukcji.

Zniechęcona tymi problemami postanowiłam, że gdy nadarzy się okazja, wypróbuję inne urządzenie. Okazała się nim X Pro Digital firmy Ocelan.

Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Urządzenie po wyjęciu z firmowego pudełka
Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Urządzenie po wyjęciu z firmowego pudełka Anna Rokicka-Żuk/Polska Press

Szczoteczka soniczna Oclean. Moje pierwsze opinie

Gdy otworzyłam opakowanie ze szczoteczką Ocelan X Pro, od razu zostałam zachęcona do korzystania z niej razem z aplikacją na smartfon. Nie miałam jednak czasu jej instalować, więc zaczęłam bez tego.

Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Podstawka do ładowania jest wyposażona w uchwyt magnetyczny, szczoteczkę można powiesić na ścianę, a podstawkę odłączyć i podpiąć do zasilania przez kabel USB
Szczoteczka soniczna Oclean X Pro Digital. Podstawka do ładowania jest wyposażona w uchwyt magnetyczny, szczoteczkę można powiesić na ścianę, a podstawkę odłączyć i podpiąć do zasilania przez kabel USB Anna Rokicka-Żuk/Polska Press

Pierwsze wrażenia? To nowoczesny gadżet naszpikowany elektroniką. Ma panel dotykowy, choć bez przeczytania instrukcji można by myśleć, że to ekran. Ten też działa przy przesuwaniu palcem, jednak czujniki znajdują się po jego bokach. Tak można wybrać jeden z trzech programów. Jest tryb poranny, wieczorny i ekskluzywny, gdzie można ustawić przez aplikację własne parametry. Domyślnie były to jednak 4 minuty porządnego czyszczenia, podczas gdy pozostałe trwały dla mnie za krótko, bo po dwie minuty.

O tym, jak nowoczesne jest to urządzenie, przekonałam się po myciu, gdy na tym miniaturowym ekranie pokazał się widok szczęki z zaznaczonymi niedopracowanymi obszarami. Włączył się tryb dodatkowego czyszczenia, by mogła nadrobić zaległości.

Najważniejsze były jednak wrażenia po myciu w postaci idealnej gładkości zębów. Połączenie odpowiedniej końcówki i siły czyszczenia sprawiło, że dawno nie miałam tak czystego szkliwa. To pewnie zasługa ulepszonego silnika Maglev wykonującego 84 tys. ruchów na minutę, o którym producent informuje na opakowaniu.

Wybrałam końcówkę z diamentowym włosiem DuPontTM, ale w zestawie kosztującym 239 zł jest też wymienialne główka z włosiem klasycznym.

Czy szczoteczka soniczna X Pro Digital jest dobra?

Jestem zadowolona z mycia szczoteczką X Pro Digital, jednak dowiedziałam się, że moja satysfakcja może być jeszcze większa. Gdy ściągnęłam aplikację Oclean Care, moim oczom okazał się cały wachlarz możliwości. To wiele dodatkowych programów do wyboru. Można je „załadować” do szczoteczki jako tryb ekskluzywny. Taki program można też stworzyć samodzielnie.

W aplikacji widać ewidencję wszystkich myć, ich czas, charakterystykę, oceny i rady. A także wyniki w postaci interaktywnego widoku szczęki 3D, którą można oglądać z różnych stron. Takie podsumowanie szczotkowania jest możliwe dzięki 6-osiowemu czujnikowi żyroskopowemu. Jak podaje producent, urządzenie „skanuje jamę ustną w czasie rzeczywistym, dzieląc ją na 8 stref i rozpoznaje Twój sposób mycia zębów (czas szczotkowania, siłę nacisku) oraz natychmiast pokazuje rezultaty czyszczenia na wyświetlaczu”.

Aplikacja ma też uwagi do sposobu mycia, komentuje nadmiar ruchów poziomych czy nadmierny nacisk. Żeby umyć zęby, należy powoli przesuwać włosie dość po zębach pod kątem 45 stopni między włosiem a linią dziąseł.

Gdy chciałam dopasować swój prywatny tryb, okazało się, że nie za bardzo wiem, jakie ustawienia preferuję. Do zmiany było zbyt dużo, w tym siła czyszczenia. Mój pierwszy program był całkiem nieudany, szczotkowanie było za słabe, a urządzenie wydawało zmienne dźwięki. Okazało się, że programu nie mogę już zmienić, tylko muszę wybrać nowy. Ponieważ nie pamiętałam ustawień do zmiany, przywróciłam ustawienia fabryczne.

Czy będę używać tej szczoteczki w zalecany sposób? Nie sądzę. Nie podoba mi się idea kontroli oparta na czasie, bo zależnie od potrzeby bywa, że zęby myję dłużej albo krócej. Nie lubię też się śpieszyć, by zmieścić się w wyznaczonym czasie. No i czyszczę szczoteczką język, bo skrobaczka jest dla mnie za bardzo drażniąca, a tego w oprogramowaniu urządzenia nie przewidziano.

Ogólnie więc uważam, że szczoteczka spełnia swoje zadanie, ale w przyszłości niekoniecznie będę inwestować w modele tej firmy z tyloma funkcjami, bo nie są mi one potrzebne. Teraz oczywiście nie ocenię jej trwałości i żywotności, jednak nie sądzę, by były z tym problemy.

Polecjaka Google News - Strona Zdrowia

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski