Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez niemoc zbliżają się do kreski

Piotr Orzechowski
Trener Tadeusz Łapa nie ma ostatnio powodów do radości.
Trener Tadeusz Łapa nie ma ostatnio powodów do radości. Karol Wiśniewski
Górnik Łęczna to bezsprzecznie najlepszy klub tej dekady na Lubelszczyźnie. Cztery lata spędzone w ekstraklasie rozpieściły kibiców i działaczy (chyba ich najbardziej) do tego stopnia, że od czasu karnej degradacji za korupcję po zakończeniu sezonu 2006/2007 nie mówi się o niczym innym, jak o powrocie na ligowe salony. Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie ta sztuka się nie uda. Piłkarze z większą uwagą patrzą bowiem na dolne rejony tabeli niż jej szczyty. Przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie dwa oczka i w perspektywie są dwa ciężkie wyjazdy do Ząbek i Łodzi.

W tym sezonie wszystko miało grać jak w zegarku. Uznany w piłkarskim światku trener Wojciech Stawowy z grupą nie najgorszych przecież piłkarzy mieli stworzyć maszynkę do wygrywania. Niestety, ligowa rzeczywistość szybko zweryfikowała buńczuczne zapowiedzi ówczesnej prezes Grażyny Łojko.

Porównanie ekstraklasowego awansu do wspięcia się na Mount Everest było co najmniej niefortunne, ponieważ z grą, jaką prezentowali piłkarze, ciężko byłoby sforsować hałdy przy kopalni w Bogdance.

18 sierpnia nastąpiły rządy Tadeusza Łapy. Szkoleniowiec rezerw jest etatowym "strażakiem" w Górniku na wypadek zmiany szkoleniowca, to już czwarty taki przypadek w jego karierze. Łapa początek pracy miał więcej niż przyzwoity. Imponująca passa ośmiu meczów bez porażki zakończyła się dopiero z imiennikami z Zabrza, kiedy to łęcznianie ulegli 0:1.

Efektowne zwycięstwo w derbowym meczu z Motorem było ostatnią, jak dotąd, ligową wiktorią. Remis ze Stalą Stalowa Wola oraz porażki z ŁKS i Wartą sprawiły, że o dobrym początku pracy trenera Łapy nikt już nie pamięta. Podobnie jak o zapowiedziach zawojowania ligowego topu. - Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Bardziej musimy się teraz martwić o utrzymanie niż o walkę o lepsze lokaty - mówił bez ogródek kapitan górników Veljko Nikitović.

W ostatnim meczu z Wartą Górnik wcale nie zagrał złych zawodów. Sytuacji do strzelenia gola było sporo, ale skuteczność gospodarzy, a raczej jej brak, strasznie raziła. W Ząbkach będzie jeszcze trudniej, ponieważ motor napędowy prawie każdej akcji ofensywnej Prejuce Nakoulma musi odcierpieć karę za czerwoną kartkę. Szykuje się więc ciężka końcówka jesieni w Łęcznej.

Słaba obrona

Przeciętnie w ataku, słabo w obronie. Tak pokrótce można scharakteryzować postawę Górnik w dotychczasowych meczach.

Górnicy, jak dotąd, strzelili 21 goli. Zespół trenera Łapy potrafi sobie wypracować po kilka sytuacji w meczu, ale napastnicy niemiłosiernie pudłują. Dość powiedzieć, że dwaj najskuteczniejsi zawodnicy zespołu Sławomir Nazaruk (5 goli) i Rafał Niżnik (4 gole) to pomocnicy. Jeżeli chodzi o liczbę straconych goli to łęcznianie plasują się na, niestety, wysokim trzecim miejscu niechlubnego zestawienia. 26 straconych bramek pokazuje, że Górnikowi wcale nie tak trudno strzelić gola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski