Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjazd partnera dodał Dajanie Butuliji życiowej energii

KK
fot. Łukasz Kaczanowski
Jedna z liderek Pszczółki Polski-Cukier AZS UMCS Lublin, Dajana Butulija wraca do drużyny po ponad miesięcznej kontuzji. To powinno być duże wzmocnienie dla zespołu akademiczek. Zwłaszcza, że koszykarka jest w bardzo dobrej formie mentalnej.

W poprzednim sezonie Serbka spędzała na parkiecie średnio 32 minuty w każdym meczu, notując przy tym 14.6 punktu, 3.6 asysty oraz 4.4 zbiórki. W obecnych rozgrywkach wystąpiła dotychczas w siedmiu z 10 rozegranych kolejek. Od połowy listopada leczyła kontuzję.

- Na badaniu USG okazało się, że mam problem z więzadłem - mówi Butulija. - Próby gry na środkach przeciwbólowych z tego rodzaju urazem byłyby bardzo ryzykowne i pewnie musiałabym po nich przebyć zabieg chirurgiczny. Dlatego zdecydowałam się na dłuższą przerwę w grze. W miniony piątek wreszcie wróciłam do treningów z drużyną. Mam nadzieję, że będę gotowa na najbliższy mecz - dodaje.

Zawodniczka lubelskiego zespołu przyznaje, że podczas przerwy w zajęciach koszykarskich starała się podtrzymywać formę fizyczną, dlatego nie powinna mieć większych problemów z odzyskaniem odpowiedniej dyspozycji do gry w lidze.

Początek sezonu nie był dla akademiczek udany. Pszczółki wygrały co prawda na inaugurację z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, ale później zanotowały serię sześciu porażek z rzędu. Fatalna passa została jednak przełamana przez podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego i w ostatnich trzech spotkaniach lublinianki odniosły zwycięstwa.

- Szczerze mówiąc, to nie wiem dlaczego tak źle weszłyśmy w te rozgrywki. Terminarz nie należał co prawda do łatwych, ale zeszły sezon rozpoczęłyśmy znacznie lepiej. Najwyższy czas pokazać pełnię naszych możliwości. Zwłaszcza, że od niedawna w składzie mamy środkową Nikki Greene, która dobrze wkomponowała się w drużynę i pomaga w osiąganiu lepszych wyników. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu na zgranie i wtedy powinnyśmy prezentować się tak, jak chciałyśmy tego od początku tej kampanii. Nie będzie nam łatwo, ale każdy wie, że jeżeli zaczniemy grać swoją koszykówkę, to możemy pokonać każdego. Ale wydaje mi się, że póki co, to my jesteśmy swoimi największymi wrogami w tym sezonie - uważa Butulija.

Serbska rzucająca jest bardzo szczęśliwa, że od końca października może mieszkać wspólnie ze swoim partnerem, Antonem Gaddeforsem, który również jest profesjonalnym koszykarzem. Szwedzki zawodnik kilka tygodni temu podpisał bowiem umowę z drużyną TBV Startu Lublin. W poprzednim sezonie występował natomiast w ekipie Miasto Szkła Krosno, także grającej w Energa Basket Lidze.

- Zdecydowałam się dołączyć do Pszczółki w 2017 roku ze względu na niedużą odległość Lublina od Krosna, bo już wtedy byliśmy parą. Najlepsze, co mogło mnie spotkać, to fakt że nie muszę już jeździć co weekend tymi strasznymi drogami, bo trasa na Podkarpacie jest fatalna. Teraz, gdy Anton mieszka w Lublinie, czuję energię i że mam tutaj jakieś życie. W młodości miałam inne priorytety, ale kiedy jest się już trochę starszą osobą jak ja, nie lubi się samotności. Gdyby on nie dostał kontraktu w TBV Starcie albo w innym klubie zlokalizowanym gdzieś w miarę blisko, to czułabym, że chcę przestać grać w koszykówkę - podkreśla 32-latka.

Butulija i Gaddefors porozumiewają się ze sobą po angielsku, ale także uczą się wzajemnie swoich języków. Na boisku wyróżniają się przede wszystkim dobrą skutecznością w rzutach z dystansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski