18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przystanek Woodstock: Było nas 650 tysięcy! [ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
To nie jeden przystanek, to tysiące przystanków. Bo na zakończonym w sobotę w Kostrzynie nad Odrą Woodstocku prawie każdy chce, żeby przystanąć i go zauważyć.

Ludzie
650 tysięcy - taką liczbę uczestników podał przed ostatnimi sobotnimi koncertami Jerzy Owsiak. To tak, jakby cały Poznań (razem ze studentami) przeniósł się na łąkę pod Kostrzynem.
Siłą rzeczy tak wielkiego tłumu nie da się opisać w kilku zdaniach - no, może poza tym, że po kilku godzinach wszyscy wyglądają już mniej więcej podobnie, bo pod wpływem wszechobecnego kurzu szarzeją nawet najbardziej pstrokate koszulki, a kolor sandałów zlewa się z barwą wystających z nich palców.

CZYTAJ TEŻ:

PRZYSTANEK WOODSTOCK: THE PRODIGY WISIELI NA WŁOSKU

Żeby dostrzec coś nowego, innego, trzeba podejść bliżej, wmieszać się w radośnie umorusaną ciżbę. I wtedy widać, że to może jest jeden Przystanek Woodstock, ale złożony z setek innych przystanków. Pierwszy nazwał się sam "Przystankiem drzewo" - taką kartkę położyła sobie grupka nastolatków pod dorodnym bukiem, zapraszając o pogawędki przy uczcie z chipsów. Inne przystanki wyznaczały flagi z nazwami miejscowości, kółka zainteresowań (rysunek, dready, wspólne zbieranie na piwo), ale też widzące na szyjach lub przyczepione do koszulek hasła. Najczęstsza była zaskakująca propozycja... przytulenia się. Paść w ramiona nieznajomego lub nieznajomej - może nie bezcenne, ale na pewno trochę wzruszające.

Muzyka
Nie wystarczy dobrze grać. Trzeba jeszcze wzbudzać sympatię. Zaskakujące, ale z zagranicznych wykonawców najlepiej radzili sobie z tym Niemcy i to wcale nie dlatego, że mieli swoich kibiców tuż zza granicy.

Byli to Andi Deris ze speed-metalowego zespołu Helloween oraz Gentleman, największa dziś gwiazda reggae, o którym nawet fani nie pamiętają, że naprawdę nazywa się Tilmann Otto. Woodstock czuł, że ich wylewność w stosunku do widzów nie jest udawana, dziennikarze sprawdzali to na własnej skórze za sceną, gdzie nie było problemem zamienienie z nimi kilku słów czy wspólne zdjęcie.

- Czasami nie warto zastanawiać się, dlaczego zdarza się coś tak strasznego jak masakra w Norwegii. Trzeba żyć dalej i nie tracić wiary w drugiego człowieka. A jak tym zarażać innych? Muzyką, pozytywną muzyką, która czyni z ludzi ją słuchających wspólnotę - mówił Gentleman w rozmowie z dziennikarzem "Głosu", a potem wprowadzał swą filozofię w życie.

Szkoda, że to nie jego występ kończył festiwal - Jurek Owsiak zapewne żałuje, że zaprosił The Prodigy, którzy nie pasowali do tej imprezy ze swą agresywną, wzbudzającą ewidentnie negatywne wibracje mieszaniną elektroniki z rockiem.

Wśród Polaków na scenie wygrywali specjaliści od bujania tłumami w rytmach reggae. Długo wspominano występ grupy Raggafaya, świetnie obronił się znany głównie z telewizji Enej, z którego koncertu dało się zapamiętać nie tylko przebój "Radio Hello", ale też wykonaną z Wojtkiem Wojdą (Farben Lehre) mądrą piosenkę do młodziaków, by za starszych patrzyli jak na siebie - tyle, że za parę lat... Tym, którzy wierzą w wieczną młodość, otuchy dodał Titus z Acid Drinkers, który zaśpiewał "Kombinat" w koncercie pamięci Republiki tak, jakby czas dla niego nie istniał.

Machina
Nie było nikogo, kto nie komentowałby ogromu tegorocznego Przystanku i nawet jego samozwańczy burmistrz w pewnym monecie zaczął trochę panikować, czy aby spełnienie marzenia o największym festiwalu na świecie nie będzie miało negatywnych następstw.

Nie miało, ale żeby to wielkie miasto mogło przez niemal tydzień jeść, pić i bawić się (nie wspominając o reszcie prozaicznych czynności), trzeba wielkiej organizacyjnej machiny, napędzanej wielkimi pieniędzmi. Między lichymi pałatkami były więc reklamy Carsberga i Visy, którzy mieli wyłączność na zaspokajanie pragnienia wypicia czegoś mocniejszego. Magnat na rynku aukcji internetowych Allegro kusił ekologiczną akcją zasilenia siłą mięśni wielkiego, trójwymiarowego neonu (efekt estetyczny piękny), zaś Lidl postawił nawet namiotowy "rock'n'rollowy" supermarket, co budziło już dość niewybredne komentarze.

Ale coś po tym wszystkim zostaje - gdy Kostrzyn ściągał Owsiaka do siebie, na terenach wokół placu festiwalowego miało siedziby 9 firm. Dziś jest ich 25, zatrudniają ponad 3 tysiące ludzi - dumnie mówi Roman Dzidziuch, prezes Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i deklaruje, że na kolejne inwestycje będzie czekać... Oczywiście do końca świata i jeden dzień dłużej.

Wiadomo, że bez wielkiego biznesu Owsiak nie mógłby zapraszać całej Polski, ale gdzieś jest granica tego flirtu. Gdzie? Jurek - miejmy nadzieję - trzyma rękę na pulsie. Hasło z kurtki pewnego zawianego punka ("Przepraszam że żyję, to się już nie powtórzy") zobowiązuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przystanek Woodstock: Było nas 650 tysięcy! [ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski