Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pszczółka Start wygrał w Lublinie z Asseco Arką Gdynia, ale drużyna traci kolejnego centra

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
W ostatnim w tym roku meczu w hali Globus koszykarze Pszczółki Startu pokonali Asseco Arkę Gdynia 76:61. Tylko trzy minuty na parkiecie spędził Joshua Sharma, którego kontrakt z lubelskim zespołem obowiązywał do końca grudnia. Kilkadziesiąt godzin przed spotkaniem agent Amerykanina porozumiał się z klubem z ligi hiszpańskiej i Sharma za kilka dni rozstanie się z „czerwono-czarnymi”.

Pszczółka Start Lublin – Asseco Arka Gdynia 76:61 (19:11, 16:21, 24:17, 17:12)

Start: Dziemba 16, Franke 14, Łączyński 14, Borowski 9, Szymański 8, Laksa 8, Pelczar 3, Jeszke 2, Sharma 2, Dorsey-Walker. Trener: David Dedek.

Arka: Dylewicz 17, Kobel 14, Wołoszyn 11, Hrycaniuk 9, Kaszowski 3, Pluta 3, Kołodziej 2, Kowalczyk 2, Malczyk. Trener: Przemysław Frasunkiewicz

Trener David Dedek oraz prezes Arkadiusz Pelczar byli zainteresowani przedłużeniem umowy z Sharmą do końca sezonu. Od kilku tygodni trwały w tej sprawie rozmowy z jego agentem i gdy wydawało się, że finał negocjacji będzie pomyślny dla klubu z Lublina, Amerykanin poinformował, że przenosi się jednak do ligi hiszpańskiej.

- To wiadomość z wczoraj, podpisałem kontrakt z drużyną Fuenlabrada z ligi ACB – powiedział Joshua Sharma po meczu z Arką Gdynia. Myśli Amerykanina chyba bardziej zaprzątała już przyszłość w Hiszpanii, niż mecz w Lublinie, więc po krótkim pobycie na parkiecie w pierwszej kwarcie, trener Startu zdecydował się nie wpuszczać go już więcej na boisko.

Gospodarze rozpoczęli spotkanie z dużym animuszem. Szybko po pięć punktów zdobyli Kacper Borowski oraz Kamil Łączyński. W połowie kwarty przewaga lublinian wynosiła siedem punktów (12:5).

Pod koniec kwarty na boisku pojawił się nieobecny z powodu urazu w dwóch poprzednich spotkaniach Sherron Dorsey-Walker. Amerykanin nie jest jeszcze w stu procentach zdrowy i do przerwy oddał tylko jeden, niecelny, rzut z dystansu. Nie tylko on zresztą był zdecydowanie mniej aktywny w ataku niż zwykle.

W pierwszych 20 minutach tylko jeden punkt, i to z linii rzutów wolnych, zdobył Martins Laksa. Łotysz w pierwszej połowie tylko dwukrotnie zdecydował się na rzut. W obu przypadkach był on niecelny.

Spięty wydawał się także Yannick Franke. Dla Holendra był to pierwszy mecz w lubelskiej hali, ale długo nie mógł zdobyć punktów. Dopiero siódma próba, gdy ponowił akcję po swoim nieudanym rzucie zza linii 6,75 m, przyniosła efekt w postaci punktów. Był to jednak jego cały dorobek do przerwy.

Tym sposobem Pszczółka Start po dobrej pierwszej kwarcie, wygranej 19:11, w drugiej pozwoliła rozkręcić się rywalom. Gdynianie drugie 10 minut wygrali 21:16 i na druga połowę lublinianie wyszli z przewagą tylko trzech punktów (35:32).

Po przerwie gra gospodarzy wyglądała już zdecydowanie lepiej. Dobrze rzutowo dysponowany był Mateusz Dziemba, który trafił m.in. cztery razy za trzy punkty i spotkanie zakończył z dorobkiem 16 oczek. To jego najlepszy wynik w tym sezonie.

W czwartej kwarcie długo utrzymywała się przewaga różnicą około 10 punktów, ale pod koniec spotkania dwie celne „trójki” oddał Franke i prowadzenie Pszczółki Startu wynosiło 13 punktów (74:61). Wynik meczu ustalił z linii rzutów wolnych Damian Jeszke.

Rosjanie z Niznego Nowogrodu po raz drugi lepsi od koszykarz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski