- Rząd podjął decyzję o dopuszczeniu do testów śmigłowca firmy Airbus Helicopters - ogłosił prezydent Bronisław Komorowski po wtorkowym spotkaniu z premier Ewą Kopacz. Oznacza to, że francuska firma, o ile ich maszyna przejdzie pomyślnie testy, dostarczy bojowe śmigłowce polskiej armii.
Wtorkowa decyzja oznacza koniec trwającej od 2012 roku walki o kontrakt z MON. Plac bitwy "na tarczy" opuszczają konsorcjum Sikorsky i PZL z Mielca oraz PZL-Świdnik wchodzące w skład grupy AgustaWestland.
- Wszystkie trzy firmy, które ubiegały się o kontrakt, mają zakłady, w których pracują Polacy - powiedział Bronisław Komorowski. - Prezydent kłamie - odpowiadają opozycja i związki zawodowe. - Inwestor "dostał po ryju". To czytelny sygnał dla innych, którzy rozważaliby inwestowanie w Lublinie, na Lubelszczyźnie czy w Polsce wschodniej, że nie ma sensu tego robić. Po prostu rząd nie jest zainteresowany tą częścią Polski - mówi Artur Soboń, przewodniczący klubu radnych PiS w Sejmiku Województwa Lubelskiego. - Prezydent Komorowski kłamie. Powiedział, że wszyscy trzej oferenci mają swoje zakłady w Polsce. A przecież Airbus nie ma, dopiero planuje kupić i uruchomić swój ośrodek w Łodzi - dodaje Soboń.
Innego zdania jest Paweł Nakonieczny z PO, członek zarządu województwa. - Wielka szkoda, bo do regionu nie dotrze impuls nowoczesności. Z drugiej strony firma, która inwestuje w danym regionie, nie może opierać swojej strategii rozwoju tylko na realizacji jednego kontraktu i obrażać się, jeśli go nie zdobędzie.
W oświadczeniu PZL-Świdnik czytamy: "Ta decyzja zmusi naszego udziałowca, koncern Finmeccanica-AgustaWestland, do przewartościowania strategicznej roli PZL-Świdnik w grupie". Załoga już teraz obawia się o swoje miejsca pracy. Związkowcy zapowiadają protesty.
- Spółka PZL-Świdnik jest bardzo rozczarowana decyzją polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej - informuje PZL-Świdnik. To odpowiedź na wtorkową decyzję rządu o wyborze francuskiej oferty dostarczenia śmigłowców dla polskiej armii.
MON skierował do dalszych testów maszynę H225M, która ma być produkowana przez francusko-polskie konsorcjum Airbus Helicopters SAS i Heli Invest. Rywalizację przegrały maszyny proponowane przez konsorcjum Sikorsky i PZL z Mielca oraz PZL-Świdnik należące do włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland. Zdaniem MON maszyny nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących m.in. terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki i ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź.
Rozgoryczenia nie kryje Tomasz Kasperski z NSZZ "Solidarność" w PZL-Świdnik. - Łudziliśmy się, że przynajmniej dwie oferty zostaną doprowadzone do testów. To by nam dało cień nadziei. Jednak rząd pokazał, że nie dba o to, żeby armia dostała najlepszy wyrób, a gospodarka szansę na rozwój.
Zapowiedź wtorkowej decyzji mieliśmy podczas ostatniej wizyty prezydenta w Lublinie. - To nie jest czas, żeby kupować sprzęt gorszy, ale nasz - powiedział wtedy Bronisław Komorowski. Z tą opinią nie zgadzają się władze PZL-Świdnik. - Wybór naszej oferty zagwarantowałby wysoki poziom zatrudnienia nie tylko w zakładach w Świdniku, ale też w przedsiębiorstwach z Lubelszczyzny i całego kraju. Zamiast tego, MON wybrał starzejący się model o mniejszych możliwościach, oferowany przez producenta, który nie poczynił żadnych inwestycji przemysłowych w Polsce.
Co na to politycy z Lubelszczyzny? Decyzję rządu negatywnie ocenia opozycja. - Jeśli interes polskiego przemysłu zbrojeniowego, interesy Lubelszczyzny zostały "sprzedane" za polityczne poparcie Francuzów dla objęcie przez Donalda Tuska stanowiska w Unii Europejskiej to jako Polak czuję się najbardziej podle w życiu - mówi Artur Soboń z PiS.
- Ten kontrakt mógł być kołem zamachowym dla regionu, dla jego gospodarki, uczelni, ośrodków badawczych. A tak dalej będziemy w ogonie polskiego przemysłu - twierdzi Genowefa Tokarska, posłanka PSL. - Trudno decyzję o wyborze francuskiego koncernu oceniać inaczej jak negatywnie. Przykre, że nie szanujemy własnego przemysłu, bo jakoś nie wierzę, że w ciągu dwóch lat Francuzi uruchomią zakład w Łodzi. No chyba, że będzie chodziło o składnie śmigłowców z gotowych podzespołów a nie produkcje tak jak byłoby to w Świdniku czy Mielcu - dodaje Tokarska.
Decyzji rządu broni Paweł Nakonieczny z PO. - Świat się nie skończył, choć to niewątpliwie nie jest dobry dzień dla Lubelszczyzny. Biorąc jednak pod uwagę Polską rację stanu wierzę, że dokonano dobrego wyboru i wskazano na produkt najlepszy dla polskiego systemu obronności.
Teraz o miejsca pracy w świdnickim zakładzie obawiają się związki zawodowe. - Od początku roku było wiadomo, że pewne kontrakty nam się kończą. Właściciel nie będzie utrzymywał wolnych mocy produkcyjnych - przyznaje Kasperski. Związkowcy zapowiadają protesty. Decyzje w tej sprawie zapadną do czwartku. - Na pewno tego tak nie zostawimy - zapowiada.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?