Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radiowozem jak taksówką

Łukasz Chomicki
Jacek Babicz/POLSKA
Lubelscy policjanci mają dość odwożenia bezdomnych do izby zatrzymań i ośrodków pomocy społecznej. - Tracimy czas i publiczne pieniądze - tłumaczą. Tymczasem ktoś musi to robić. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie uważa, że policja jest do tego stworzona.

Policjanci każdego dnia po kilka razy interweniują w sprawie bezdomnych. W większości przypadków trafiają oni do izby zatrzymań. Powód - są pijani. Od lat w mieście nie ma bowiem izby wytrzeźwień.

- Sytuacja komplikuje się, kiedy osoba, do której przyjeżdżamy jest trzeźwa. Nie jesteśmy przecież taksówką - mówią funkcjonariusze.

Jeden z naszych Czytelników był świadkiem takiej interwencji. We wtorek przed południem funkcjonariusze zostali wezwani do mężczyzny leżącego na chodniku przy ul. Jagiełły w Lublinie. W tym samym czasie na miejsce dotarła również karetka pogotowia.

- Mężczyzna leżący na chodniku wyglądał strasznie. Był brudny i zaniedbany. Czuć go było na odległość - opowiada Czytelnik. - Szybko okazało się, że to bezdomny.

Mężczyzna był trzeźwy. Chociaż kontakt z nim był utrudniony, nic mu nie dolegało. W tej sytuacji załoga karetki nie chciała go zabrać.

- Na miejsce został wezwany kolejny zespół medyczny. Tym razem ze szpitala specjalistycznego - mówi sierżant Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Odpowiedź była ta sama: mężczyzna jest zdrowy. To sprawa policji. - Funkcjonariusze skontaktowali się z Centrum Interwencji Kryzysowej działającym przy MOPR - informuje Anna Smarzak. - Tam dowiedzieli się, że mogą przywieźć mężczyznę do placówki opiekuńczej przy ul. Młyńskiej.

Tu pojawiły się kolejne problemy, ponieważ policjanci przyjechali na interwencję osobowym radiowozem nieprzystosowanym do przewozu "kłopotliwych" pasażerów.

Na miejsce został wezwany policyjny bus. Cała interwencja zajęła ponad dwie godziny. Dopiero po tym czasie bezdomny trafił do ośrodka.

Lubelscy policjanci, z którymi rozmawialiśmy, od dłuższego czasu zauważają problem: - Czy do takich interwencji powołano policję? - pytają. - Przecież w tym czasie te radiowozy nie patrolowały miasta.

Policjanci mają dość takich sytuacji. - To angażuje nasze siły i czas - mówią.
O problem zapytaliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. Tam odpowiadają wprost: wożenie bezdomnych to zadanie policji, nie nasze.

- Policja jako służba porządkowa miasta jest właściwym organem do wykonywania tego typu zadań. Chociażby dlatego, iż posiada specjalne samochody, którymi MOPR nie dysponuje - mówi Antoni Rudnik, dyrektor lubelskiego MOPR.

- W sytuacjach interwencyjnych jak ta, która miała miejsce na Felinie, zarówno policja, jak i służba zdrowia są pierwszymi organami, które powinny udzielić pomocy, zarówno ze względu na wiedzę medyczną, jak i sprzęt oraz odpowiedni transport - dodaje.

Czy lubelski MOPR podjął kiedykolwiek inicjatywę, która mogłaby wpłynąć na zmianę sytuacji? - Co roku prezydent miasta przy współpracy z MOPR organizuje spotkanie dotyczące przygotowania i współdziałania lubelskich służb i organizacji działających na rzecz osób wymagających pomocy. Ustalone zostają wtedy możliwości działań i obszarów współdziałania służb miejskich - mówi Rudnik. - MOPR nie ma jednak wpływu na działanie służb medycznych i porządkowych - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski