Rajd Oldboyów wokół Lublina na zakończenie sezonu

Trasę przejazdu organizatorzy długo trzymali w tajemnicy. Jak zapowiadają kierowców czeka świetny wyścig urozmaicony ciekawymi zadaniami. Ma być motoryzacyjnie i wesoło. - Trasa przebiega różnymi zaułkami przez mało popularne wsie wokół lublina. Jedziemy do Radawca, gdzie są próby na lotnisku. Później jedziemy do Wojciechowa również niezbyt prostą drogą. Wracamy do Lublina na tor przez rożne okoliczne drogi, aby nie było za łatwo. Wstępujemy nad zalew, gdzie kierowcy będą musieli zmierzyć się z konkurencjami i pytaniami historycznymi. Kończymy w automobilklubie, gdzie będzie ogłoszenie wyników - mówi Andrzej Sakowski prezes Automobilklubu Lubelskiego.

Pasjonaci motoryzacji, którzy wezmą udział w rajdzie to nie tylko amatorzy, ale także dawni zawodnicy, którzy niegdyś ścigali się w zawodowych rajdach. W niedzielnym przejeździe możemy zobaczyć wiele ciekawych aut, również tych zabytkowych. Załogi składają się z kierowcy i pilota, bez którego na nieznanej trasie łatwo się zgubić.

Już od samego rana przy lubelskim Automobilklubie do startu szykowali się kierowcy. - Jest piękny dzień, aby pojeździć. Namówiłem żonę i spontanicznie przyjechaliśmy, aby się rozerwać. Bulgot, który wydobywa się z rury wydechowej pozwala ukoić nerwy po całym tygodniu pracy - mówi Marek Zienkiewicz, kierowca popularnego Garbusa z 1972 roku.

Podobnie twierdzi Piotr Zienkiewicz, którzy na wyścig przyjechał legendarnym fordem mustangiem z 1965 roku. - Jestem członkiem klubu wiec taka impreza to dobra forma zabawy i okazja do miłego zakończenia sezonu. Choć nazwa rajdu brzmi ciekawie - twierdzi pasjonat.