W poniedziałek wolontariusze Straży Ochrony Zwierząt zostali wezwani przed jedną z lubelskich posesji. - Adresu nie podajemy, bo po tym, jak opublikowaliśmy zdjęcia Furii, wiele osób grozi właścicielom psa linczem - wyjaśnia Marta Włosek z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt.
Tuż przy wejściu na posesję leżał skrajnie wygłodzony pies. Podobno trzy tygodnie wcześniej został potrącony przez samochód. Ranny zwierzak doczołgał się do furtki swojego domu.
- Jestem pewna, że właściciele psa i ich goście musieli go wielokrotnie widzieć, ale nie reagowali. Pozwolili, by konał w męczarniach - uważa Włosek. - Właścicielka Furii twierdzi, że była dobrą opiekunką, ale nie miała środków na jej uśpienie.
Wolontariusze ściągnęli zespół weterynarzy. Mimo że stan zwierzęcia był skrajnie zły, przez kilka godzin walczono o jego życie.
- Szanse były niemal zerowe, ale robiliśmy co w ludzkiej mocy - zapewnia Marta Włosek. - Podaliśmy kroplówki, równocześnie prowadząc diagnostykę. Lekarze stwierdzili jednak, że utrzymywanie psa w tym stanie to będzie dalsze znęcanie się nad nim. Dlatego zapadła decyzja o uśpieniu.
Lubelska Straż Ochrony Zwierząt złożyła już doniesienie na policję o znęcaniu się nad zwierzęciem.
- Furii można było pomóc. Nie można zasłaniać się brakiem pieniędzy. Z naszego wywiadu nie wynika, by właścicielom psa ich brakowało. Zresztą, gdyby tak było, mogli prosić o pomoc organizacje prozwierzęce. Każda by pomogła - podkreśla Włosek i dodaje. - Od lat pomagam skrzywdzonym zwierzętom, ale po raz pierwszy nie zapanowałam nad emocjami i płakałam podczas interwencji.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?