Dziś relacje między człowiekiem a zwierzęciem reguluje prawo, a konkretnie Ustawa o ochronie zwierząt z 1997 roku. Jej pierwszy artykuł brzmi: „ Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”. Z tego, najważniejszego artykułu, wynikają następne. Warto przeczytać, w internecie łatwo znajdziecie ujednolicony tekst ustawy po zmianach.
Ustawa reguluje sprawy dotyczące postępowania organów administracyjnych w przypadkach, takich jak ten, który opisujemy na stronie pierwszej. Kierowca potrącił psa na drodze, uciekł, a władze gminy wykazały indolencję w sprawie udzielenia potrąconemu zwierzęciu pomocy. Działaniom policji, władz gminy formalnie niczego nie można zarzucić - urzędnicy i policjanci trzymali się procedur, tylko, że sprawy nie posunęli do przodu. Pies leżał ranny na poboczu ponad dobę i gdyby nie wolontariusze fundacji, to pewnie zdechłby, nie doczekawszy się pomocy weterynarza, który powinien przyjechać na ratunek.
Czy władze gminy i policja wyciągnęły z tego zdarzenia jakieś wnioski? Wydaje się, że nie mają sobie nic do zarzucenia. A przecież wystarczyło wykazać odrobinę inicjatywy. Policjanci przyjechali na miejsce radiowozem dwa razy. Będąc na miejscu wypadku powtórnie i widząc, że weterynarza nadal nie ma, mogli przecież sami zawieźć zwierzę do weterynarza.
Wiem, że radiowóz policyjny nie jest karetką. Ale gdyby policjanci mieli do czynienia z człowiekiem, to pewnie nie wahaliby się ani chwili. A jakiś kundel? Przecież to tylko pies. Naprawdę?
CZYTAJ ARTYKUŁ: Policja, urzędnik i weterynarz. Psu pomogli dopiero zwykli ludzie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?