Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Terlecki: Niczego nie odpuszczam, po wypadku biorę się do roboty

Tomasz Biaduń
- Ostatnio miałem bardzo poważny wypadek, którego konsekwencją był pęknięty kręgosłup. Przez to musiałem odłożyć nieco w czasie plany wykupienia "dzikiej karty" na grę w ekstraklasie koszykówki. Ale po wypadku biorę się do roboty. Jeszcze w tym roku chcę wszystko pozałatwiać i w kolejnym sezonie przystąpić do rozgrywek - mówi Robert Terlecki, biznesmen z Gdyni, założyciel klubu Basket Lublin.

W przyszłym sezonie Basket Lublin miał grać w koszykarskiej ekstraklasie. Zapytanie o "dziką kartę" do tego uprawniającą zostało przez Was złożone, ale ostatecznie się wycofaliście z projektu. Co się stało?
Zaliczyłem wypadek samochodowy i to bardzo poważny; miałem pęknięty kręgosłup. Czeka mnie długa rehabilitacja, ale teraz najbardziej cieszę się z tego, że przeżyłem, bo byłem o krok od tragedii...

Po takim czymś ma Pan jeszcze ochotę myśleć o sporcie?
Niczego nie odpuszczam. Do prezydenta Lublina, Krzysztofa Żuka jeszcze przedwypadkiem wysłałem SMS-a, że praktycznie wszystko jest załatwione, jeden ze sponsorów zarezerwował już pokaźną kwotę na ekstraklasę. Niestety, nie dane mi było dopiąć wszystkiego, nie udałem się ostatecznie na spotkanie do Warszawy, ale tak w życiu czasem bywa. Inna sprawa, że pierwotnie terminy dla zamknięcia wszystkich spraw miałem do 15 lipca. Gdy przyszły dokumenty, okazało się, że czas jest tylko do 20 czerwca. Gdy ja nie mogłem, nie miał kto za mnie tego pozałatwiać. Nie napalam się jednak, nie załamuję, mamy teraz sporo czasu. Jeśli Lublin wciąż będzie chciał ekstraklasę, podpiszemy umowy sponsorskie, od stycznia klub będzie funkcjonował w 100 procentach pod względem marketingowym, ekonomicznym. W lutym lub marcu zbudujemy pełną strukturę, a także zaczniemy namierzać zawodników, których chcemy. Oczywiście po cichu, bo będzie przecież trwał sezon.

Czyli szykuje się Pan do realizacji planu w sezonie 2013/2014?
Tak. Biorę się jak najszybciej do roboty. Jeszcze w tym roku chcę mieć podpisane umowy i stworzone solidne podwaliny pod klub.

A czy to prawda, że chciałby Pan większego wsparcia finansowego ze strony miasta niż to, o którym mówiło się na początku?
Chciałbym choćby obiekt do dyspozycji, ale nie ma mowy o jakichś wielkich wymaganiach. Nie roszczę sobie postawy typu "dajcie pieniądze, a ja zrobię drużynę". Najpierw chcemy bowiem sami coś sensownego zrobić. A ze strony prezydenta Żuka jest jak najbardziej przychylność do projektu. Od momentu wypadku nie rozmawiałem z nim jednak. Wiem, że miał dużo na głowie.

Basket Lublin jest już spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, PLK wymaga jednak od klubów, aby były spółkami akcyjnymi. To uchybienie z Waszej strony, czy jest czas na przekształcenie?
Ze względu na procedury stworzyliśmy spółkę z o.o. Ale SA nie jest na razie konieczna. Do momentu rozpoczęcia rozgrywek można funkcjonować na takich zasadach jak obecnie. Czas nas gonił, ograniczały nas pewne rygory prawne i łatwiej było po prostu zorganizować się w takiej formie. Poza tym zbędne było wykładanie pieniędzy na SA teraz, gdy to jest po prostu niepotrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski