Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robocze dni Himarsów. Felieton kresowy Pawła Bobołowicza

Paweł Bobołowicz, Radio Wnet, Stop Fake PL
Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Tym razem wydaje się, że świat wreszcie nie uwierzył Putinowi w jego „dobre intencje” i chęć rozejmu świątecznego. Przez 9 lat wojny ciągle Ukraina była zmuszana do pozornych rozejmów, z których żaden nie był przestrzegany przez Rosję i jej separatystyczne marionetki.

Może ktoś kiedyś się pokusi o policzenie ile było „rozejmów w rozejmach”, bo przez lata wciąż ogłaszano nowe, chociaż stare się nie zakończyły, a jedne i drugie i tak nie były przestrzegane. Ale tymi „rozejmami” i „cudownymi” porozumieniami mińskimi wycierali sobie twarze nie tylko Rosjanie i zachodni liderzy (frau Merkel i inni będzie to wam policzone), ale też niektórzy ukraińscy politycy. Gdy opowiadano o mającej zapanować na froncie ciszy, ukraińscy żołnierze wciąż ginęli pozbawieni możliwości nawet odpowiedzi na ogień artyleryjski. Wygląda na to, że te czasy się skończyły.

Gdy Putin wystąpił ze swoją propozycją „świątecznego rozejmu” (7 stycznia Boże Narodzenie jest obchodzone wg kalendarza juliańskiego) prezydent Wołodymyr Zełenski wprost stwierdził, że Rosja pod przykryciem świąt chce jedynie przegrupować swoje wojska. Ukraiński internet zalał mem z łatwo zrozumiałą treścią: „Przekażcie Putinowi, że nasze Himarsy świętowały Boże Narodzenie z 24 na 25 grudnia, dlatego 6 i 7 stycznia mają dni robocze".

Putin mógł jednak pokazać, że faktycznie w czasie świąt zawiesi wojskowe operacje, a przynajmniej jego żołdacy nie będą ostrzeliwać cywilnych domów. Nie potrzebował do tego przecież żadnej ukraińskiej deklaracji. Jednak osyjskie bomby i rakiety przez cały ten czas spadały na Chersoń, Zaporoże i obwód doniecki - z dala od bezpośredniej linii frontu siejąc śmierć i zniszczenia. Podrywane do lotu były rosyjskie bombowce, a to za każdym razem powoduje alarm przeciwlotniczy na Ukrainie i konieczność chowania się w schronach. Na szczęście tym razem nikt na zachodzie nie miał pretensji do Ukrainy, że ta musi się bronić i na rosyjskie prowokacje odpowiadać.

Jednak w świątecznych dniach nie zabrakło też demonstracji słabości świata w obliczu kremlowskiego zła. 5 stycznia rzecznik sekretarza generalnego ONZ ogłosił, że została rozwiązana misja, która miała ustalić okoliczności incydentu w okupowanej przez Rosjan Ołeniwce. 29 lipca ub.r. doszło tam do eksplozji w wyniku której zginęło co najmniej 50 ukraińskich jeńców – obrońców Azowstali. Zginęli ukraińscy żołnierze, którzy poddali się w Mariupolu otrzymując międzynarodowe gwarancje dla swojego życia i zdrowia. Później okazało się, że do rosyjskiej kolonii karnej w Ołeniwce nie są dopuszczani ani przedstawiciele Czerwonego Krzyża, ani ONZ, a gwarancje są fikcją. A potem doszło do eksplozji, której okoliczności chce ukryć Rosja, a jednocześnie bezczelnie za nią obciążą stronę ukraińską. Gdy 5 stycznia br. o rozformowaniu misji informował rzecznik Guterresa mówił, że nie uzyskano gwarancji bezpieczeństwa od obu stron. To oczywiście wstrętna manipulacja, bo w rzeczywistości chodzi o brak tylko rosyjskich gwarancji. Ukraina zapewnia przecież na swoim terytorium pracę i agend ONZ, i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W dodatku w takiej sytuacji cóż przeszkadza, by do Oleniwki udał się osobiście Antonio Guterres? Czy może wciąż jest przestraszony po tym jak Putin ostrzelał Kijów w czasie gdy sekretarz generalny ONZ w nim przebywał i to w dodatku zaraz po spotkaniu z kremlowskim dyktatorem?

Każdy taki akt słabości świata uświadamia Ukraińcom, że muszą liczyć przede wszystkim na siebie i że czas najwyższy zamknąć sprawy, które przez lata Ukrainę wiązały z Rosją, podporządkowywały Moskwie.I tak też Ukraina wreszcie stara się zamknąć sprawę funkcjonowania na jej terenie moskiewskiej cerkwi. Ukraińskie służby w ciągu ostatnich tygodni znalazły wiele dowodów łączących cerkiew moskiewskiego patriarchatu w Ukrainie z jej mocodawcami w Rosji. Doprowadziło to do przełomowego kroku. Pierwszy raz od lat, a może właściwie od wieków, w głównej świątyni ukraińskiego prawosławia w Soborze Zaśnięcia NMP w Ławrze Peczerskiej sprawowano liturgię bożonarodzeniową przez niezależnych od Kremla kapłanów Prawosławnej Cerkwi Ukrainy pod przewodnictwem metropolity Epifaniusza. Liturgia ta miała nie tylko niezwykły wymiar religijny, ale stała się też manifestacją patriotyzmu i niezależności od Moskwy. Ukraina przestała się bać rosyjskiego straszaka oskarżeń o nietolerancję religijną, czy prześladowanie rosyjskojęzycznej mniejszości. Swoją drogą dobrze byłoby wreszcie zobaczyć, że i Polski Kościół Prawosławny przestaje się oglądać na Moskwę, a jego partnerem staje się Prawosławna Cerkiew Ukrainy ze swoim zwierzchnikiem Epifaniuszem.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski