Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica wyzwolenia obozu na Majdanku. To był krwawy koniec niemieckiej okupacji Lublina

Małgorzata Szlachetka
archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku
Majdanek był pierwszym wyzwolonym niemieckim obozem koncentracyjnym Europy. 72 lata później wspominamy marsz śmierci z Majdanka i egzekucję około 300 więźniów katowni na Zamku Lubelskim.

22 lipca 1944 roku dla więźniów rozpoczął się jak normalny dzień. Po porannym apelu rozeszli się do pracy. Dopiero około południa zaczęły dziać się rzeczy, które przerwały obozową rutynę. Tak ten moment po wojnie opisywał Michał Rękas, były więzień niemieckiego, nazistowskiego obozu na Majdanku: „(...) zaraz za bramą I-go pola oczom naszym ukazał się dziwny i zarazem budzący nadzieję widok. Oto na dziedzińcu przed wartownią palił się ogień, na który kilku Niemców nosiło i wrzucało różne książki i papiery. Jak zaraz żeśmy się domyślili, że front walki zbliża się i Niemcy zacierają po sobie ślady.”

Obchody wyzwolenia Majdanka i niemieckiej egzekucji na Zamku

Więźniowie po obiedzie dostali rozkaz nieopuszczania baraków. Autor cytowanej już relacji ze zbiorów Państwowego Muzeum na Majdanku zapamiętał, że około godziny 15 rozległ się dźwięk syreny alarmowej, słychać też było strzały z broni maszynowej, a po chwili, przez okno baraku, zobaczył sylwetki dwóch, spadających, niemieckich samolotów. Po południu Niemcy podpalili krematorium, ciągle zacierając ślady swoich zbrodni.

100 ofiar marszu śmierci
- Około godziny 17 padł rozkaz do wymarszu, więźniowie zostali popędzeni w stronę Lublina, a potem ulicami miasta. Około 800 osób - mówi Wojciech Lenarczyk z działu naukowego Państwowego Muzeum na Majdanku.

Po drodze do tej grupy zostało dołączonych około 200 więźniów znajdujących się w obozie pracy przy ulicy Lipowej. To był marsz śmierci, osoby, które nie były w stanie wytrzymać tempa i zostawały w tyle, Niemcy zabijali na miejscu. Zastrzelonych zostało około 100 osób.

Więcej szczęścia mieli pasażerowie autobusu sanitarnego marki Mercedes, który wyjechał z Majdanka. - Znalazło się w nim kilkunastu kontuzjowanych więźniów i grupa żydowskich dzieci z dwoma opiekunkami - wyjaśnia Wojciech Lenarczyk. - Na wysokości al. Piłsudskiego autobus zderzył się z radzieckim czołgiem. Niemcy eskortowali pasażerów autobusu do piwnicy kamienicy przy ulicy 3 Maja, tam ich zamknęli. Więźniowie doczekali w tym miejscu wyzwolenia - opisuje Lenarczyk.

Marsz z Majdanka szedł pod strażą esesmanów i żołnierzy Wehrmachtu. Ludzie biegli pod karabinami, musieli też dźwigać tobołki esesmanów. Gdy w wezbranej Bystrzycy utopiła się Żydówka, hitlerowiec zabił jej dziecko, wyniesione chwilę wcześniej z wody przez innego więźnia. Przez Kraśnik i Ćmielów dotarli do stacji kolejowej. Około 40 osobom po drodze udało się uciec. Pozostali zostali popędzeni do pociągu i wywiezieni do Auschwitz. W tym obozie zostali zarejestrowani 28 lipca 1944 roku.

- W przypadku ostatnich dni Majdanka coraz częściej używa się określenia „likwidacja” zamiast „wyzwolenie”. Pamiętajmy, że kiedy Rosjanie weszli na teren obozu pod koniec lipca 1944 roku, Majdanek był w dużej mierze pusty. Ewakuacja więźniów do innych obozów, m.in. na teren III Rzeszy, zaczęła się wiosną. Ostatni transport 800 kobiet do Ravensbrück odszedł 19 kwietnia - wyjaśnia pracownik naukowy Państwowego Muzeum na Majdanku.

Na terenie obozu pozostało około tysiąca jeńców sowieckich na II polu, którzy nie byli włączeni do ewidencji osobowej Majdanka.

Ostatnia egzekucja
W czasie ostatnich godzin pobytu Niemców w Lublinie, jeszcze przed wejściem do miasta wojsk radzieckich, odbyła się ostatnia masowa egzekucja na Zamku. Niemcy zastrzelili w niej około 300 osób.

- Próbowali strzelać przez kraty Oddziału I. Ostatecznie egzekucja została przeniesiona do dużej celi nr 35, nazywanej krawiecką - opowiada Barbara Oratowska, szefowa Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”, oddziału Muzeum Lubelskiego.

Najpierw strzałem w tył głowy zostało zabitych około 60 więźniów żydowskich, w tym kobiety i dzieci. Egzekucja trwała około 1,5 godziny.

Tak atmosferę tych tragicznych godzin opisywał Czesław Górniewicz, więzień niemieckiego więzienia na Zamku: "Rozpoczynało się wielkie, masowe morderstwo. W całym więzieniu zapanował nastrój grozy. Siedząc na Oddziale Gospodarczym, myśleliśmy o nieszczęśliwych, zamkniętych w celach ludziach. Bezradni, bezbronni, zdani byli tylko na łaskę morderców z trupimi czaszkami na czapkach”.

Plac Litewski wychyla się zza płotu (ZDJĘCIA, WIDEO)
Runmageddon: W poszukiwaniu najsprawniejszych lublinian (ZDJĘCIA, WIDEO)
Air Show w Mokrem pod Zamościem. Wyjątkowe święto Aeroklubu Ziemi Zamojskiej (ZDJĘCIA)
Moto Arena: Pogoda pokrzyżowała plany (ZDJĘCIA)
Pamiętasz, jak nazywają się te Pokemony? [QUIZ]

Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski