Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina szuka domu na święta

Beata Kozian
Małżeństwo z dwójką dzieci nie może razem spędzić Bożego Narodzenia, bo w Lublinie nie ma placówki, w której mogłaby zamieszkać cała rodzina.
Małżeństwo z dwójką dzieci nie może razem spędzić Bożego Narodzenia, bo w Lublinie nie ma placówki, w której mogłaby zamieszkać cała rodzina. Jacek Babicz
Joanna z Marcinem z dwójką malutkich dzieci wyjechali do Londynu miesiąc temu. - Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Znajomi mówili, że w Anglii staniemy na nogi. Sprzedaliśmy więc samochód i wszystko, co mieliśmy, żeby mieć na podróż. Na męża czekała już praca. Wszystko jednak poszło nie tak, jak chcieliśmy - pochodzącej z Chełma Joannie łamie się głos.

Kobieta od kilku dni mieszka z dziećmi w jednym z ośrodków dla kobiet w Lublinie. Marcin nocuje w schronisku dla bezdomnych przy ul. Dolnej Panny Marii. Nie mogą być razem, bo w Lublinie nie ma placówki, w której mogłaby zamieszkać cała rodzina.

Do Lublina wrócili dzięki brytyjskiej fundacji Barka, która kupiła im bilety powrotne i przekazała pod opiekę lubelskiemu Bractwu Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. - W Londynie padliśmy ofiarą chciwości i nieuczciwości Polaków - opowiada Marcin. Gdy z pierwszą tygodniową wypłatą wracał do wynajętego domu, został napadnięty przez rodaków, pobity i okradziony. - Polak, u którego wynajmowaliśmy mieszkanie, gdy usłyszał, że zostałem ograbiony i nie mam z czego zapłacić za tydzień mieszkania, wyrzucił nas na ulicę. Nie chciał słyszeć, o odroczeniu zapłaty - mówi.

Z ośmiomiesięcznym Kubusiem i 4-letnią Kamilką małżonkowie nocowali u znajomych. - Przez brak stałego miejsca zamieszkania straciłem pracę. I to był dla nas koniec - dodaje Marcin. - Znajomi się odwrócili. Oni tylko na Naszej Klasie są przyjaźni, namawiają: "przyjedź, w Anglii jest fajnie, a rodziny z dziećmi otrzymują dużą pomoc" itd. Marcin nie kryje rozgoryczenia wobec rodaków. - Uciekać z Londynu musieliśmy przez Polaka, u którego wynajmowaliśmy mieszkanie - dodaje Joasia. - Gdy dowiedział się, że poskarżyliśmy się do brytyjskich służb na wyrzucenie nas z domu, zaczął nas szantażować i straszyć.

- Pomóżmy im w Lublinie zacząć nowe życie - prosi Wojciech Bylicki, prezes Bractwa Miłosierdzia, które udzieliło rodzinie tymczasowego wsparcia. Marcin jest piekarzem z wieloletnim doświadczeniem, chętnie podejmie każdą pracę. Joasia jest po studiach, administracji na UMCS. Pracowała też jako pomoc dentystyczna. Gdy znajdą pracę, sami będą w stanie zarobić na swe utrzymanie.

- Najbardziej chcielibyśmy spędzić święta razem. Może ktoś nas przygarnie, wynajmie jakiś pokój i zechce poczekać z zapłatą do pierwszej pensji - proszą małżonkowie.

Oferty pomocy można zgłaszać pod nr tel. 81 532 64 37 lub osobiście w Bractwie przy ul. Zielonej 3, a także pod nr tel. Kuriera: 81 44 62 800.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski