Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman S. oskarżony o zabójstwo siostrzeńca. - Działałem w obronie koniecznej – tłumaczył się w sądzie

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Siostrzeniec zabrał mu z portfela pieniądze, więc zaatakował go nożem – ustaliła prokuratura. – Widziałem śmierć przed oczami – tłumaczy się Roman S. Ruszył proces 67-letniego chełmianina oskarżonego o zabójstwo.

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces Romana S. 67-latek oskarżony jest o zabójstwo siostrzeńca. Chociaż on sam uważa, że działał w obronie koniecznej.

Krzysztof W. zmarł 23 listopada 2018 r. Tego dnia umówił się telefonicznie z Romanem S. na spotkanie w mieszkaniu przy ul. Rolniczej w Chełmie.

Następnego dnia miał się odbyć pogrzeb żony 67-latka i panowie chcieli o tym porozmawiać. Siostrzeniec pomagał Romanowi S. zorganizować pogrzeb.

Przed spotkaniem oskarżony udał się do sklepu. Kupił papierosy i cztery litrowe butelki piwa po 4 zł sztuka. Swojego siostrzeńca spotkał jeszcze przed wejściem do mieszkania. Razem weszli do domu.

Panowie siedzieli w mieszkaniu i pili piwo. Siostrzeniec poprosił Romana S. o pożyczenie 100 zł. 67-latek udał się do szafy, gdzie trzymał portfel z pieniędzmi.

Miał w nim ok. 1000 zł. Jednak zanim wyciągnął pieniądze udał się do toalety. To było około godziny 18.00.

Po powrocie stwierdził, że w jego portfelu brakuje kilkaset złotych. Poprosił gościa o zwrot pieniędzy. „P*** się stary ch***” – miał usłyszeć w odpowiedzi. Siostrzeniec miał uderzyć Romana S. w głowę, aż mężczyzna upadł. Następnie kopał 67-latka.

Oskarżony zeznał, że siostrzeniec złapał nóż i zaatakował. Romanowi S. udało się wyrwać broń. Według innej wersji przedstawionej przez 67-latka, własnoręcznie wyjął nóż kuchenny z szuflady i uderzył nim napastnika w okolice brzucha. Roman S. wpadł w furię.

Według późniejszych ustaleń śledczych, 11 razy ugodził ofiarę w okolice brzucha, klatki piersiowej i pleców. Później zadzwonił na pogotowie.

Razem z karetką przyjechała policja. Do tego czasu Roman S. odebrał siostrzeńcowi pieniądze, schował je w portfelu i umył nóż.

Lekarz stwierdził zgon. 67-latka zatrzymała policja.

Śmierć przed oczami

Podczas przesłuchania na posterunku, przed prokuratorem i w sądzie Roman S. przyznał się do zarzucanych mu czynów.

W późniejszych listach do prokuratora i podczas czwartkowej rozprawy przekonywał, że jego wyjaśnienia zostały zmanipulowane.

Stwierdził, że nie chciał zabić siostrzeńca, a jedynie bronił się przed atakiem.

- Widziałem śmierć przed oczami – powiedział w sali sądowej. Na wspomnienie siostrzeńca rozpłakał się. Wyznał, że pokrzywdzony był częstym gościem w jego domu. Przychodził na obiady i święta. - Boże, jak mu pomagałem. We wszystkim. Przecież on moim chrześniakiem był. Traktowałem go jak syna.

Zastrzegł, że w dniu zdarzenia nie był pijany, bo wypił tylko pół szklanki piwa. Ma do policji żal, że nie wypuściła go na pogrzeb żony.

Kolejna rozprawa odbędzie się 10 października. Romanowi S. grozi dożywocie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski