Rozbudowa Centrum Onkologii, czyli długa i kosztowna lubelska telenowela

Sławomir Skomra
Właśnie ważą się losy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Czy dojdzie do fuzji ze szpitalem Jana Bożego?
Właśnie ważą się losy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Czy dojdzie do fuzji ze szpitalem Jana Bożego? archiwum
Pięć lat temu rozpoczęła się największa inwestycja w lubelskiej służbie zdrowia. I niemal od początku szła nie tak, jak powinna. Właśnie ważą się losy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Dojdzie do fuzji ze szpitalem Jana Bożego?

Miejsce akcji: teren Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Powierzchniowo nieduży, ale strategiczny dla województwa plac budowy. Rozbudowa COZL ma kosztować ponad 200 mln zł, a jak mówi dyrekcja szpitala - łączne nakłady to około pół miliarda złotych.

W rolach głównych występują:

Prof. Elżbieta Starosławska, dyrektor COZL, onkolog, jedna z najbardziej wpływowych kobiet na Lubelszczyźnie, mająca poparcie wielu polityków z różnych stron sceny politycznej.

Sławomir Sosnowski, marszałek województwa, któremu podlega COZL, zwolennik połączenia centrum ze szpitalem im. Jana Bożego. Niezadowolony z pracy pani dyrektor.

W pozostałych rolach: związkowcy działający w COZL. Skonfliktowani z marszałkiem, broniący dyrektorki, sprzeciwiający się połączeniu placówek.

Statyści: w tym serialu się nie wypowiadają, ale są najważniejsi - mieszkańcy Lubelszczyny.

Śmiałe plany
Ta telenowela może by i śmieszyła, gdyby nie fakt, że dotyczy gigantycznych pieniędzy i sprawy, której na złotówki nie można przeliczyć - zdrowia.

W 2007 r. prof. Starosławska zaczęła zabiegać o pieniądze na rozbudowę niemogącego pomieścić wszystkich pacjentów COZL. Pisała do ministra zdrowia, szefów innych resortów i samego premiera Tuska. Pomagali jej zgodnie wszyscy lubelscy politycy i samorządowcy.

W 2010 r. pani dyrektor mogła ogłosić sukces. Rząd przyznał na rozbudowę COZL 169 mln zł. Żeby spiąć inwestycję, władze województwa dołożyły 35 mln zł. Tak zaczęła się historia największej od dekad inwestycji w lubelskiej służbie zdrowia.

Za te pieniądze przy ul. Jaczewskiego już w 2013 roku miał stanąć pierwszy z dwóch budynków, wypełnionych najnowocześniejszym sprzętem, gdzie mieli pracować najlepsi specjaliści. A to wszystko, żeby walczyć z epidemią XXI wieku - rakiem.

Niemal od razu pojawiły się problemy. Prace się opóźniały, COZL narzekało na wykonawcę, a on z kolei na zmiany wprowadzane do projektu. Efekt był taki, że w 2012 roku zerwano umowę z firmą budującą COZL i przez 1,5 roku nie udało się wybrać nowej.

- Właściwie to z tego wzięły się te wszystkie dzisiejsze kłopoty. Nie wnikam skąd było opóźnienie prac, ale gdyby wówczas udało się znaleźć wyjście z sytuacji, to zapewne nowe centrum już by działało i nikt by nie myślał o łączeniu szpitali - mówi nam jeden z urzędników marszałka województwa, który dobrze zna sprawę. - Szczęście w nieszczęściu, że to nie są pieniądze unijne, boby już dawno przepadły, a COZL skończyłoby jak Teatr w Budowie- dodaje.

Fuzja lekiem na kontrakt
Chodzi o to, że od zeszłego lata w COZL działają nowe oddziały onkologiczne, na które centrum nie ma podpisanych umów z NFZ. To znaczy, że musi za ich prowadzenie i leczenie płacić z własnej kieszeni.

Jak policzyła firma doradcza Ernst & Young w listopadzie 2015 r., COZL (które nigdy nie miało długów) zaliczyło już 11 mln zł straty. - To proces bardzo dynamiczny - ostrzegał Jakub Szulc z EY i zaznaczył, że nawet jeśli centrum wywalczy w sądzie pieniądze od NFZ, to mogą być one dużo mniejsze, niż kwoty wynikające z kontraktu.

Dlatego właśnie latem ubiegłego roku zarząd województwa zdecydował, że trzeba COZL połączyć ze szpitalem im. Jana Bożego. Wtedy centrum miałoby leczyć na kontraktach „przejętych” od mniejszego szpitala.

Z analizy EY wynika też, że nowe COZL jest za duże. 500 łóżek tylko na onkologię to za wiele. Szulc jasno powiedział, że obowiązujący pakiet onkologiczny preferuje leczenie bez długiej hospitalizacji.

Prof. Starosławska oceniła prace EY na spotkaniu noworocznym w COZL. Nagranie znajduje się na stronie internetowej centrum. - COZL nie ma długu. Rok 2015 zakończyliśmy ujemnym wynikiem, ale zrównoważonym amortyzacją. Płacimy wszystkie faktury - przekonuje Starosławska na nagraniu.

Dodaje, że problemem jest pakiet onkologiczny, czyli niższa wycena hospitalizacji. Odpiera też zarzuty o przeroście zatrudnienia. Chodzi o 327 osób zatrudnionych na nowych oddziałach. Jak mówi Starosławska, kadry - tak samo jak odpowiedni sprzęt - były warunkiem otrzymania kontraktu z NFZ, ale fundusz nie dotrzymał słowa i kontraktu nie przyznał.

Dodaje, że o zwiększeniu liczby pracowników dobrze wiedziały władze województwa. - Nigdy nie otrzymałam polecenia wstrzymania inwestycji i działań dążących do pozyskania kontraktów - zaznacza pani dyrektor.

Mówi też, że łóżek nie będzie za dużo, bo COZL chce otworzyć nowe oddziały, np. leczenia raka tarczycy jodem. Takiego oddziału nie ma jeszcze na Lubelszczyźnie. - Mam nadzieję, że spełnią się nasze marzenia, żeby był to ośrodek samodzielny, pełnoprofilowy, kompleksowy dla naszych pacjentów onkologicznych. Żeby nie traktowano nas jak szafy i nie przestawiano z jednego końca na drugi. Po prostu każdy chce położyć rękę i ma swoje propozycje. A przecież my leczymy tak, jak to się robi w całej Polsce - wygłasza prof. Starosławska.

Jeszcze 20 mln zł

Do niedawna wydawało się, że inwestycję uda się dokończyć bez większych kłopotów i termin - koniec tego roku - jest niezagrożony. Jednak COZL właśnie wystąpiło o 20 mln zł na „nieprzewidziane prace dodatkowe”. - Projektant nie mógł wszystkiego przewidzieć, np. tego, że w grunt trzeba wylać trzy razy więcej betonu - mówiła nam niedawno prof. Starosławska i liczyła na pomoc rządową.

Jednak tydzień temu Sejm nie przyznał COZL tych pieniędzy. - Będzie dobrze. Rząd PiS nie zostawi onkologii - zaklinała rzeczywistość pani dyrektor.

Próbowaliśmy Elżbietę Starosławską namówić na rozmowę. Odesłała nas do wspomnianego już filmiku na stronie internetowej COZL.

Kalendarium budowy COZL

2007
Dyrekcja COZL rozpoczyna starania o zdobycie rządowej dotacji na rozbudowę centrum.

2010
Luty Minister finansów w rządzie PO decyduje o przyznaniu pieniędzy. To 169 mln zł. Kolejnych 35 mln zł dokłada województwo. Prace mają się rozpocząć szybko, a pierwsza część inwestycji ma się zakończyć w 2013 roku.

2011
Styczeń Kontrakt na realizację inwestycji zdobywa firma Mostostal Warszawa. Szybko wchodzi na plac budowy i rozpoczyna prace. Wtedy jeszcze nic nie zwiastuje kłopotów. Termin oddania pierwszego budynku jest aktualny.

2012
Wrzesień COZL zrywa umowę z wykonawcą, twierdząc, że firma nie jest w stanie zakończyć prac w terminie. Od tego momentu, przez półtora roku, na placu budowy nic się nie dzieje. Firmy chcące dokończyć inwestycję żądają za dużo pieniędzy.

2013
Lipiec Marszałek województwa powołuje specjalny zespół urzędników, których zadaniem jest przypilnowanie i przyśpieszenie najważniejszych w regionie inwestycji. Na tej liście jest też COZL.

2014
Luty W końcu udaje się wybrać nową firmę, która dokończy prace. Jednak chce ona więcej pieniędzy niż zarezerwowano na ten cel. Sejmik województwa zwiększa dofinansowanie o ok. 12 milionów złotych. Nowy termin oddania gmachów do użytku to rok 2015 i koniec 2016.

2015
W sądzie rozpoczyna się proces, w którym Mostostal Warszawa domaga się od COZL 35 mln zł za zerwanie umowy. Centrum nie zgadza się na ugodę. Wyroku jeszcze nie ma.

Czerwiec Oficjalne otwarcie pierwszej części inwestycji. Jednocześnie COZL nie ma kontraktów na leczenie na ośmiu nowych oddziałach. Wcześniej do pracy na nich przyjęto 327 osób - lekarzy, pielęgniarki.

Lipiec Na ulice wychodzą związkowcy z COZL. Domagają się kontraktów dla centrum. W tym samym czasie zarząd województwa proponuje połączenie centrum ze szpitalem im. Jana Bożego.

Sierpień W kampanii wyborczej pod COZL parkuje Szydłobus. Beata Szydło mówi wówczas, że centrum jest przykładem marnowania pieniędzy przez władze.

2016
Styczeń Firma Ernst & Young prezentuje koncepcję połączenia COZL i szpitala im. Jana Bożego. Budowa drugiego gmachu trwa.

Dlaczego nie można stworzyć jednego szpitala? - Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego

Przekonała Pana koncepcja połączenia szpitali przedstawiona przez Ernst & Young?
Wciągnęła mnie. Nie jestem człowiekiem, którego łatwo przekonać, potrzebuję mocnych argumentów. Tym bardziej, jeśli chodzi o tak poważne działania, jak fuzja szpitali. Zgłosiliśmy kilka uwag. Po pierwsze, chcemy, żeby firma uszczegółowiła kwestie prawne.

Czy fuzja nie będzie oznaczała zwrotu rządowej dotacji przyznanej na rozbudowę COZL?
Częściowo również o wyjaśnienie tej kwestii nam chodzi. Chcemy wiedzieć, czy nie będzie takiego zagrożenia, gdy pomieszczenia w nowej części COZL, pierwotnie przeznaczone na cele naukowo-dydaktyczne, przeznaczymy na cele szpitalne. Interesują mnie też dokładniejsze dane finansowe. To znaczy, ile dokładnie pieniędzy potrzeba, żeby przeprowadzić połączenie i jakie finansowe korzyści to przyniesie. Kiedy otrzymamy te dane, cały dokument poddamy pod konsultacje społeczne. Bez tego ostatecznej decyzji nie podejmiemy.

Mam wrażenie, że nikt do końca nie ma kontroli nad tym, co się dzieje w COZL. Teraz wyszło na jaw, że na dokończenie rozbudowy brakuje 20 mln zł. Zaskoczyło to Pana?
Nie bez powodu jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu powołaliśmy Grzegorza Muszyńskiego na stanowisko pełnomocnika zarządu województwa ds. właśnie tej inwestycji. Co miesiąc mieliśmy raport z przebiegu prac. Wiedzie-liśmy o wydatkach i opóźnieniach na budowie. W grudniu 2014 r. pan Muszyński został radnym wojewódzkim PiS i musieliśmy z mocy ustawy rozwiązać z nim umowę-zlecenie. Od tego momentu inwestycji pilnował już będąc zatrudnionym przez dyrekcję COZL. Wtedy raporty ustały. Wpływały tylko comiesięczne rozliczenia, niezbędne do płatności za kolejne prace. Prosiłem panią dyrektor o informacje na temat przebiegu inwestycji. Na podstawie ostatnich wydarzeń widać, że dane nie były pełne. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia do raportu Ernst &Young, to musimy wprost powiedzieć, że analitycy również nie mieli pełnych danych z COZL. Uwagi COZL, że w raporcie są przekłamania, trzeba więc traktować jako strzał do własnej bramki.

Podam jeden przykład tego, o czym mówię: w połowie stycznia pan Muszyński, odchodząc z COZL do PKP Polskie Linie Kolejowe, mówił w mediach, że rozbudowa idzie bez problemów. Tydzień później otrzymałem pismo, że brakuje 20 mln zł na prace dodatkowe. To lista 24 różnych robót i usług i tylko co do niektórych mogę się zgodzić, że trudno je było przewidzieć. Ale czy można określić jako roboty dodatkowe montaż szybszych wind albo inaczej sterowanej klimatyzacji? To są te prace, których nie dało się przewidzieć w projekcie, a konieczność ich wykonania zdiagnozowano w ciągu tygodnia?

Dyrektor COZL, prof. Starosławska, twierdzi, że niczego przed Panem nie ukrywa. Kiedy w zeszłym roku zatrudniła ponad 300 pracowników, też miał być Pan o tym poinformowany. I dlatego pani dyrektor nie rozumie, dlaczego teraz jest takie oburzenie z tego powodu.
Takiej informacji nie było. Miałem nadzieję, że pani dyrektor wiedząc, że nie ma kontraktów na nowe oddziały, nie przedłuży umów z zatrudnionym tam personelem. Tak się jednak nie stało i myślę, że w tej chwili nie możemy mówić, że potencjał kadrowy centrum jest przez pracodawcę wykorzystywany w 100 procentach.

Jak mówi prof. Starosławska, nieprawdą jest też to, że COZL ma kłopoty finansowe.
Przecież to związkowcy z COZL w czasie protestu mówili, że szpital się zadłuża! Narzucili taką narrację, kiedy chcieli cesji części kontraktu ze szpitala im. Jana Bożego. COZL nie ma długów i zobowiązań wymagalnych, ale co miesiąc generuje ujemny wynik finansowy w wysokości 1,5 mln zł. Z tego co wiem, na lokacie bankowej ma ok. 13 mln zł. To pieniądze zarobione w poprzednich latach. Tylko dzięki temu centrum nie ma długów, ale bez kontraktów na część oddziałów będzie przynosiło straty. Na to składa się wiele rzeczy - przerost zatrudnienia, brak kontraktów, inny system płatności w ramach obowiązywania pakietu onkologicznego i niższa wycena procedur medycznych. Za to wszystko odpowiedzialność ponosi dyrekcja szpitala.

I znów dyrektorka broni się, że nowi pracownicy to jeden z warunków otrzymania kontraktu z NFZ, ale fundusz i ministerstwo zdrowia nie dotrzymali umowy w tej sprawie.
Po pierwsze, prezes NFZ publicznie temu zaprzeczył. Po drugie, jeśli NFZ organizuje konkursy, to w jaki sposób mógł komuś obiecać, że takie postępowanie wygra? Był konkurs na hematologię i każdy szpital z takim oddziałem mógł w nim wystartować. Nie tylko COZL. Tak się stało i centrum kontraktu nie dostało. Wygrał go z dużą przewagą SPSK nr 1. Dwa razy interweniowałem w NFZ w sprawie kontraktów. Ale procedury to procedury. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie centrum otrzymało kontrakty na zakresy, w których pani dyrektor już zdążyła zatrudnić 320 osób.

Czyli fuzja jest konieczna?
W mojej ocenie tak i chodzi nie tylko o kontrakty. Szpitalom podległym województwu rośnie konkurencja. Rozbudowuje się szpital wojskowy, będzie się rozrastał SPSK 1 przy ul. Staszica. To konkurencja zewnętrzna, a do tego nasze szpitale konkurują między sobą powielając oddziały. Dlaczego nie można stworzyć jednego, sprawnie działającego organizmu szpitalnego podległego samorządowi, który jakością świadczeń konkuruje ze szpitalami uczelnianymi i prywatnymi?

To oznacza, że fuzja obejmie więcej niż dwa szpitale?
Spokojnie. Planujemy, że nowa placówka na bazie COZL i Jana Bożego może się stać faktem na początku 2017 roku, a koncepcja połączenia daje na to 2-3 lata. Musimy działać sprawnie, choć nie wiemy, jakie decyzje podejmie rząd, na przykład w temacie NFZ. W kampanii wyborczej mówiono o jego likwidacji. Jak miałaby wyglądać nowa rzeczywistość po zmianach? Decyzje wymagają rozwagi, a zależy nam na jak najlepszym funkcjonowaniu naszych placówek. Zakładamy scenariusz COZL plus Jan Boży, z wyłączeniem oddziału ginekologii i położnictwa przy ul. Lubartowskiej. Najważniejsze teraz dla mnie jest to, żeby połączenie odbyło się w procesie bardzo szerokiego uspołecznienia.

Marsz KOD w Lublinie. To protest przeciw inwigilacji (ZDJĘCIA)
Wręczono „lubelskie anioły” - nagrodę Angelus za miniony rok
Nocna Dycha do Maratonu: Walczyli nocą ulicami Lublina
Pomysły studentów UP na Lublin. Zobacz ZDJĘCIA
Antoni Macierewicz w Lublinie. Polsko-ukraińsko-litewska brygada w ciągu roku osiągnie gotowość


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Prof. Górski o wywiadzie posłanki Urszuli Zielińskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 35

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
M
Żeby wystartować w konkursie na kontrakt, trzeba spełnić różne wymagania: łóżka, wyposażenie, personel itp. Najpierw tworzy się oddział, potem startuje w konkursie.
M
Misiuuu
Wszystko inne, to walka o wpływy i kaaaaaaasę. Chorzy są kartą przetargową. A fuzja szpitali to ileś tam łóżek szpitalnych mniej, dłuższe kolejki na zabiegi ale z tego będzie kasa do zagospodarowania. Będą nowe etaty dyrektorskie i etaty dla własnych rodzin. A zgony, też ktoś na tym zarobi, chociażby grabarz.
N
Nina
Słusznie i to nie tylko dla dobra pacjentów ale dla wszystkich mieszkańców województwa.
Wyjątkowo żałosny facet.
N
Nina
W tak poważnej sprawie nie powinny być brane pod uwagę własne racje czy sympatie. Decyzje powinny podejmować osoby, które się na tym znają i którym na sercu leży dobro pacjenta. Ale my pacjenci z Lublina jakoś nie mamy szczęścia by lekarz z pacjentem decydowali o warunkach i sposobie leczenia tylko marszałek, który ma swoje anse i widzimisię, Pewnie nigdy nie chorował.
m
max(ten oryginalny)
...jeszcze przed rozpoczeciem budowy nikt nie podważał zasadności rozbudowy COZL.Poczytaj archiwalne artykuły to zrozumiesz że takie gwarancje były i to z najwyższych kregów władz krajowych i regionalnych.Potem deklaracje cofnięto.I to jest właśnie powód do oburzenia a nie to,że potrzebny wszystkim szpital powstaje mmo wszystkich przeciwności.
m
max(ten oryginalny)
...gdyby nie pogonili mostostalu.To była kpina nie budowa.Oni(mostostal) od początku liczyli na zysk z odszkodowania za zerwanie kontraktu a nie za oddanie budynku w terminie. Widać to było na kazdym kroku.Robotnicy "z łapanki" snuli sie po placu budowy jak otumanione myszy.Robota ewidentnie stała albo była markowana .Widzę z okien domu różnicę jak budował mostostal a jak teraz idą prace więc wiem co mówię!
M
Monika
Zaczęłam chorować w 2013, wydreptałam w COZL wszystkie stare korytarze i część nowych i powiem tyle: mam szczęście, ze tu się leczę. Otrzymałam tak wszechstronną pomoc oraz życzliwość jakiej się nie spodziewałam. Dziękuję Pani Dyrektor, całemu zespołowi, bo tylko raz spotkałam się z brakiem zrozumienia. Tak, leczenie onkologiczne nie jest tanie, ale czy Lubelszczyzny na to nie stać, by było ono na światowym poziomie???
g
gogo
Drodzy Państwo!
Pracuję w COZL i jestem z tego dumna i z przykrością czytam te bezsensowne artykuły i pojawiające się komentarze! Dajcie nam spokojnie pracować i koncentrować się na ciężko chorych ludziach pogrążonych w bólu, smutku i beznadziejności często w obliczu śmierci. Nasz szpital to pełnoprofilowy ośrodek onkologiczny. Pracuję tam ludzie którzy są bezsprzecznie elitą zawodów, które wykonują na czele z P. Dyrektor!
X
XXX
PO WYBORACH PSL PODZIELI LOS SLD I PO MIESZKAŃCY LUBLINA MÓWIĄ JUŻ O TYM CZĘSTO W AUTOBUSACH.
j
ja
leczyć można się nawet zagranicą nie ma rejonizacji .Jak chcesz się leczyć w prywatnym folwarku to się lecz .Ale o wałkach trzeba pisać.
B
BudŻet
Nowotwory zabrały mi dwie najbliższe osoby, co powoduje, że zanim coś w kwestii szpitalnictwa napiszę lub powiem, to trzy razy sprawdzę przedmiot, o którym wyrażam swoje opinie.

Jeżeli nadal nie rozumiesz, to polecam wizję lokalną w każdym z wymienionych miejsc, a następnie zapoznanie się z raportami NIK oraz aktami Szpitali w KRS.

Moi bliscy byli pacjentami wszystkich szpitalnych placówek wymienionych w materiale, a Ty?
x
xxxx
skoro wiem że nie będzie paliwa to nie kupuje samochodu proste i logiczne i właśnie o tym pisze czytelniczka skoro niema kuntraktu na daną specjalizacje to nie otwiera się oddziału .
m
max(ten oryginalny)
..nie podebrać tylko dostać nowe co powinno być oczywiste od momentu wbicia pierwszej łopaty! Pacjentów przybywa więc i kontraktów powinno-logiczne. To jak byś kupiła samochód i ktoś ci potem nie pozwolił zatankować tylko kazał żebrac paliwo po sąsiadach którzy już maja auta.
s
stały pacjent gargamela
a potem pogadamy o odwróconym algorytmie stworzenia ciebie, a raczej chyba o ofierze pękniętego kondona, bo tatuś oszczędzał na BudŻet'cie i nie kupił nowego.
Pozostaje retoryczne pytanie - czy takie były plany tatusia realizacji tej niechcianej inwestycji ?
w
walczący z rakiem
czemu ty dziennikarzyno drzesz łacha z ludzi którzy chcą coś zrobić i dobrego i potrzebnego DLA NAS PACJENTÓW!! ??
czemu gałganie nie skupisz się na tym aby pomóc jakoś tym ludziom, tylko sobie jakieś seriale wymyślasz, śmieszne to, tak?
obyś nie musiał kiedyś się tu pojawić w charakterze pacjenta, nie życzę ci tego, ale jedno jest pewne, to bardzo szczególne doświadczenie, telenowele wywietrzałyby ci z głowy, aż jestem ciekaw w jakiej roli obsadzi cię los
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski
Dodaj ogłoszenie