Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Andrzejem Jurosem. "Rady dzielnic to element budowania społeczeństwa obywatelskiego"

Artur Jurkowski
Andrzej Juros
Andrzej Juros Anna Kurkiewicz
Z dr. Andrzejem Jurosem z Katedry Socjologii Grup Etnicznych i Społeczeństwa Obywatelskiego KUL rozmawia Artur Jurkowski.

Czy rady dzielnic są potrzebne?
Bezwzględnie tak. To element budowania społeczeństwa obywatelskiego.

Ale ma Pan zastrzeżenia do sposobu ich funkcjonowania. Dlaczego?
Podstawowy problem to sprawa rozpoznawalności i tożsamości. Proszę przeprowadzić sondę wśród mieszkańców Lublina i zapytać, kto wie, w jakiej dzielnicy mieszka, ilu jest radnych w jego dzielnicy i czy ich zna. Rezultaty będą fatalne. Rady są nierozpoznawalne. Są również marginalizowane przez władze samorządowe. Mamy ponadto problem z tożsamością samych lublinian.

Dlatego rady dzielnic muszą skoncentrować się na prowadzeniu programów aktywności społecznej. Ale nie mogą tego robić w oderwaniu od lokalnych instytucji, np. parafii, stowarzyszeń, organizacji pozarządowych.

Co należałoby zmienić w sposobie funkcjonowania rad dzielnic?
Jest kilka mechanizmów. Np. pieniądze. Fundusze, którymi dysponują, powinny być większe niż obecnie (w tym roku to kwota ok. 130 tys. zł na drobne inwestycje - dop. red.). Popatrzmy też na budżet obywatelski. Już sama nazwa jest chybiona, bo powinno się mówić o budżecie partycypacyjnym. A środki powinny być proporcjonalnie rozdzielone między poszczególne dzielnice. Bo do czego doszło w poprzednim głosowaniu nad projektami do realizacji w ramach tego budżetu? Najwięcej wywalczyły duże dzielnice, np. Czuby.

Dzielnice rzeczywiście narzekają, że mają za mało pieniędzy, ale jednocześnie chwalą sobie, że mogą decydować o remoncie chodników czy budowie skwerów.
W sprawie remontów chodników czy dróg mam zdecydowanie odmienną opinię. Rady dzielnic nie powinny się tym zajmować. To przecież obligatoryjne zadanie samorządu. Aktywność rad dzielnic powinna wyrażać się w innej formie, np. organizowaniu akcji dla dzieci, seniorów, tworzeniu strategii rozwoju dzielnicy.

Jak wygląda kondycja lubelskich rad dzielnic?
Część działa naprawdę prężnie, np. Bronowice, Czuby. Ale z drugiej strony przypomnijmy sobie frekwencję wyborczą sprzed czterech lat.

Ile wynosiła?
Nieco ponad sześć procent.

Można zatem zapytać, jaką legitymację społeczną mają obecne rady do reprezentowania mieszkańców?
Nie wszędzie było tak niskie zainteresowanie. Np. w Głusku frekwencja przekroczyła 20 proc. Głusk to ciekawy przykład, który potwierdza, jaką siłę daje tożsamość dzielnicy. Mieszkańcy Głuska byli bardzo niezadowoleni z działań ratusza na rzecz tej dzielnicy. Grozili odłączeniem się od Lublina. Wokół tej idei nastąpiła silna konsolidacja. To stworzyło wspólnotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski