Oskarżony nie przyznaje się do winy
- Nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu, bo nie wiem, czy to moje psy pogryzły tego człowieka – przekonywał oskarżony dodając, że według niego zwierzęta "pośmiertnie mogły go lizać".
Jak podaje Polska Agencja Prasowa oskarżony wyjaśnił, że dziewięć miesięcy przed tym zdarzeniem kupił dwa szczeniaki rasy owczarek belgijski, aby pilnowały mu działki w miejscowości Krępa, gdzie przechowywał maszyny rolnicze. Zapewniał sąd, że posesja była w całości ogrodzona; znajdowały się na niej co prawda stare opony, ale jego zdaniem psy nie dałyby rady się po nich wspiąć.
Odnosząc się do kwestii karmienia zwierząt wskazał, że dostarczał po 1,2 kg kiełbasy na jednego psa dziennie. Poza tym każdy z nich miał w kojcu wiadro z suchą paszą i wodą.
- Także one głodne to nie były. Psy były wypasione – stwierdził oskarżony.
Jerzy B. przyznał, że nie miał wcześniej psów tej rasy, a od sprzedawcy usłyszał, że są dobrymi stróżami posesji i nie przejawiają agresji w stosunku do ludzi.
- Jak przychodzili do mnie ludzie, to te psy ani nikogo nie zaatakowały, ani nie ugryzły; ludzie się bawili z tymi psami; były przyjazne do człowieka – przekonywał.
Zaznaczył również, że na wspomnianej działce przebywał i nocował zazwyczaj od wiosny. Gdy opuszczał posesję, to psy zamykał w kojcu na kłódki, zaś gdy przebywał na podwórku, to je wypuszczał, aby mogły sobie pobiegać.
- Bodajże w czwartek zauważyłem, że się uwolniły, że nie ma ich. A jak, to nie mam zielonego pojęcia. Szukałem ich i jeździłem po łąkach, po terenie, ale nigdzie nie mogłem znaleźć - trzy dni ich szukałem – wyjaśniał w sądzie oskarżony.
Przyznał, że po tragedii, do której doszło w Skarbicieszu, rozmawiał z siostrą zagryzionego mężczyzny.
- Bardzo mi żal jest z tego powodu, przykro – dodał.
Teraz grozi mu do trzech lat więzienia. Dotychczas nie był karany.
Przed sądem stanęła także siostra ofiary
Rzeczona siostra zmarłego 48-latka również stanęła w środę przed sądem. Jak mówiła, zmarły pracował w tartaku, ale często przyjeżdżał do niej – zazwyczaj rowerem - i pomagał w gospodarstwie.
- Bardzo lubił się z moim mężem, lubił moje dzieci, był taki przywiązany do nas – powiedziała.
Winne było nieszczelne ogrodzenie
Do tragedii doszło w lipcu zeszłego roku.
- Pozostawiając psy bez pieczy na terenie posesji Jerzy B. nie zastosował adekwatnych zabezpieczeń uniemożliwiających psom wydostanie się poza teren nieruchomości, co skutkowało ucieczką psów pod jego nieobecność z terenu posesji – czytamy w akcie oskarżenia.
Według śledczych ogrodzenie działki nie zabezpieczało w dostateczny sposób przed możliwością ucieczki zwierząt poza posesję.
- Nie miało fundamentów, prześwity między podłożem a elementami ogrodzenia były znaczące i wynosiły miejscowo nawet 24 cm, nadto bezpośrednio przy ogrodzeniu na posesji składowane były stosy odpadów, na które zwierzęta mogły się wspiąć, a następnie przeskoczyć ogrodzenie – czytamy.
Psy musiały zostać odstrzelone - były zbyt agresywne
23 lipca 2022 roku we wsi Skarbiciesz (również gmina Jeziorzany) znaleziono zwłoki 48-latka. W pobliżu leżał jego rower i fragmenty odzieży noszące widoczne ślady uszkodzeń. Na ciele mężczyzny stwierdzono bardzo liczne otarcia naskórka, rany różnej głębokości, rozerwanie dużych tętnic i żył, które mogły powstać w wyniku gryzienia i drapania przez psy. Nieopodal znaleziono psy będące własnością Jerzego B.
Jak przekazano, na miejsce wezwano rakarza, który podjął próbę odłowienia psów za pomocą chwytaka, jednak było to niemożliwe z powodu ich agresywności. Nieskuteczne okazały się również próby uśpienia - z uwagi więc na zagrożenie, jakie stwarzały, podjęto decyzję o ich odstrzale. Oba psy zostały zabite. Sekcja zwłok psów potwierdziła zagryzienie.
Pirat drogowy w Lublinie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?