Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Terlecki: Integralność terytorialna Ukrainy jest polską racją stanu

Wojciech Mucha
Wojciech Mucha
Gdzie granica, którą należy postawić Federacji Rosyjskiej? - To suwerenność naszych państw. Ale także upominanie się o suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy - mówi marszałek Terlecki.
Gdzie granica, którą należy postawić Federacji Rosyjskiej? - To suwerenność naszych państw. Ale także upominanie się o suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy - mówi marszałek Terlecki. Adam Jankowski
- Miejmy nadzieję, że postawa całego Zachodu będzie solidarna i że nie powtórzy się historia choćby z Monachium w 1938 roku, kiedy przywódcy zachodu wyobrażali sobie, że ustępując agresorowi uratują pokój. Zwykle tak niestety nie jest - z prof. Ryszardem Terleckim, wicemarszałkiem Sejmu RP, rozmawia Wojciech Mucha.

Panie Marszałku, sytuacja na linii Kijów - Moskwa, mówiąc delikatnie, nie napawa optymizmem. Podczas piątkowej konferencji prasowej doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan przekazał, że wokół Ukrainy widoczne są oznaki dalszej eskalacji działań Federacji Rosyjskiej. Jakie są nasze - polskie - przewidywania i informacje? Dojdzie do rosyjskiej inwazji na Ukrainę?

Zagrożenie inwazją jest na obecną chwilę scenariuszem bardzo realnym. Skala oczywiście nie jest do przewidzenia. Amerykanie przestrzegają, że mogą być naloty, w tym ostrzał bombowy i rakietowy ukraińskich miast. Siły zgromadzone wokół Ukrainy z pewnością wystarczą na „ograniczoną wojnę”, natomiast wydaje się, że są za małe na to, żeby zająć całą Ukrainę i podjąć próbę jej okupacji. Jednak wystarczająco duże, żeby zaatakować Kijów, wschodnią część Ukrainy bądź wybrzeże.

Jednocześnie rośnie liczba krajów, które poprosiły swoich obywateli o natychmiastowe opuszczenie Ukrainy, przenoszone są jednostki konsularne. A co z polskimi dyplomatami i obywatelami?

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło ostrzeżenie dla obywateli polskich, aby - jeżeli nie ma takiej konieczności - nie jechali na Ukrainę. Ewakuacji jeszcze nie ma. Chcemy, żeby nasze placówki tam zostały, być może liczba pracowników tych placówek dyplomatycznych będzie ograniczona. No i z pewnością zostaną ewakuowane rodziny.

Wojewoda mazowiecki wysłał pismo do samorządowców, aby wskazali listy obiektów, które mogą zostać przeznaczone do ewentualnego kwaterowania cudzoziemców - uchodźców z Ukrainy. Jak to wygląda w Małopolsce? Też jest takie zarządzenie?

Tak, wojewodowie dostali polecenie przygotowania się na ewentualność przyjęcia licznych uchodźców. Władze samorządowe mają także obowiązek przedstawić listę obiektów, które mogą służyć jako tymczasowe schronienie dla przyjezdnych. Więc przygotowania oczywiście trwają.

Czego się spodziewamy?

Oprócz ewentualnej fali uchodźców na wypadek wojny już ewakuują się obywatele tych państw, które wezwały swoich obywateli do wyjazdu. Ten wyjazd najczęściej odbywa się do Polski.

Media donoszą, że w tych przygotowaniach chodzi o bursy szkolne, hale sportowe i widowiskowe, wszystkie obiekty które można przystosować do użytku w ciągu 48 godzin.

Przewiduje się, że nawet do miliona osób może przybyć do Polski, to realne. Poza tym niektóre obiekty są już zajęte przez wojsko. Lotnisko w Jasionce i tamtejsza hala konferencyjna są zajęte przez Amerykanów i Amerykanie też przemieszczają się dalej, na wschód województwa podkarpackiego.

Należy się spodziewać, że zostanie wprowadzony stan wyjątkowy? Przynajmniej w przygranicznych województwach?

No, zobaczymy. Na razie nie ma jeszcze takiej potrzeby, ale gdyby rozpoczęła się wojna, to oczywiście jest to możliwe.

Panie Marszałku, premier Morawiecki w niedzielę napisał we włoskim dzienniku „La Repubblica”: „Konflikt zbrojny przestał być mało prawdopodobnym scenariuszem. Stał się realną możliwością. Dla wielu pokoleń młodych Polaków i Europejczyków wybuch wojny nie był nigdy tak bliską perspektywą. Zachód przez lata chciał wierzyć, że XXI wiek będzie wolny od konfliktów”. Nie jest tajemnicą, że dla ludzi młodszych, którzy urodzili się często już po 89 roku, to rzeczywistość mało wyobrażalna. Co by Pan im powiedział, jako marszałek polskiego Sejmu?

To prawda. Pokolenia, młodsze, nie zaznały wojny. To w dawnych czasach, taki okres pokoju, bywało rzadkością. Stąd młodzi ludzie, a nawet w średnim wieku, nie bardzo sobie wyobrażają konflikt zbrojny.

Historia jednak wychodzi z muzeum. I co teraz?

Trzeba im powiedzieć, że powinni być przygotowani na rozmaite ograniczenia i utrudnienia, które z wojną będą związane, także na dla Polski. Muszą być przygotowani na to, że trzeba będzie przyjąć bardzo wielu uchodźców. Ale muszą być przygotowani także na to, że jeżeli dojdzie do dużej eskalacji, bombardowań czy akcji wojsk lądowych na Ukrainie, to nawet drobny incydent może spowodować, że wojna rozszerzy się na cały region, na NATO, na Polskę.

Będziemy mieć do czynienia z konfliktem regionalnym, a może nawet światowym?

Oczywiście to jest scenariusz czarny i nie powinniśmy go za bardzo brać pod uwagę, bo - jak powiedział prezydent Ukrainy - „panika jest największym sojusznikiem przeciwnika”. Z drugiej strony musimy też mieć taką świadomość, że trwają negocjacje i rozmowy pokojowe, i mogą doprowadzić do jakiegoś uspokojenia sytuacji i deeskalacji. Oby to nie był, jak to czasem nazywano, „pokój za wszelką cenę”.

To znaczy?

Żeby te ustępstwa wobec agresora nie były na tyle poważne, że prowadziłyby do kolejnego konfliktu i zachęcały do kolejnej agresji.

No dobrze, to w takim razie, skoro „nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę”, jak to kiedyś powiedział Józef Beck, to gdzie jest ta granica, którą należy postawić Federacji Rosyjskiej?

To z pewnością suwerenność naszych państw. Ale także upominanie się o suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, której niepodległość i niezależność od Rosji jest polską racją stanu.

Spytam wprost: Czy gdyby doszło do konfliktu zbrojnego, gdyby te kleszcze, które są teraz z trzech stron państwa ukraińskiego, zaczęły się zaciskać, to Pana zdaniem można się liczyć z tym, że dojdzie do militarnej odpowiedzi ze strony NATO i tak zwanego „wolnego świata”?

NATO nie przewiduje udziału swoich wojsk w konflikcie na Ukrainie w tej chwili, ale pamiętajmy, że sytuacja jest bardzo dynamiczna. Na Ukrainie przebywają dziesiątki tysięcy obywateli państw Zachodu, także Amerykanów. Ich ewakuacja z użyciem wojska jest niemożliwa, więc będzie to bardzo trudne. I jest to test dla wolnego świata, jeżeli przyjdzie nam obserwować śmierć obywateli wielu państw na terenie Ukrainy.

Dziennik „Wall Street Journal” ocenił, że w obecnej napiętej sytuacji między Rosją i Ukrainą warto wsłuchać się w głosy z Polski. Gazeta wspomina, że obecne działania Kremla już w 2008 roku przewidział śp. Lech Kaczyński. Można mieć gorzką satysfakcję? O tym, co mówił sam prezydent Kaczyński w Gruzji, kiedy na tamtejszą stolicę jechały czołgi, my - jako środowisko prawicowe i niepodległościowe - w Polsce mówimy od samego początku. Dziś czołgi być może zaraz ruszą na Kijów i nie można powiedzieć, że „nikt nie wiedział”.

No tak, to jest taka gorzka satysfakcja. Rzeczywiście, ostrzegaliśmy od dawna. Naszym ostrzeżeniom nie dowierzano, więc teraz Zachód przekonuje się, że niebezpieczeństwo jest realne. Trzeba jednak także zdawać sobie sprawę z tego, że nadal w większości państw Europy nie ma poczucia zagrożenia.

Im się wydaje, że to jest konflikt na tyle lokalny, że nie warto się tym przejmować?

Tak. I muszą zwrócić uwagę, że to nie jest daleki Afganistan, czy nawet nieco bliższa, ale też daleka Syria. Tylko że wojna, jeżeli się rozpocznie, to będzie się toczyła tuż za naszymi granicami, za granicą Polski, i przede wszystkim przy granicach Unii Europejskiej.

Spodziewa się Pan jakiegoś otrzeźwienia ze strony ze strony Zachodu? Mówię tutaj też o Niemczech, które wydają się przedkładać swoje prywatne interesy nad solidarność europejską, nad Sojusz Północnoatlantycki. Może to jednak da się rozwiązać? Może nie okaże się, że piszemy w gazetach w taki sposób, jak pisano w sierpniu 1939, że „może do wojny nie dojdzie”, a i tak wszyscy wiedzieli, że dojdzie.

Miejmy nadzieję, że postawa całego Zachodu będzie solidarna i że nie powtórzy się historia choćby z Monachium w 1938 roku, kiedy przywódcy zachodu wyobrażali sobie, że ustępując agresorowi uratują pokój. Zwykle tak niestety nie jest.

Podobno wybiera się Pan w środę do Kijowa? Zdaniem niektórych, to planowany dzień rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Inni mówią, że stanie się to nawet we wtorek.

Nie wiemy, kiedy nastąpi agresja rosyjska i czy w ogóle nastąpi w najbliższym czasie. Przypomnijmy, że tam wojna właściwie trwa od lat i to jest tylko moment zagrożenia eskalacją tej wojny, ale moment bardzo niebezpieczny.

Kto jedzie?

Jedziemy z delegacją Sejmu, kilkuosobową. Z klubu Prawa i Sprawiedliwości, oprócz mnie, udaje się z naszego województwa poseł Wiesław Krajewski z Dąbrowy Tarnowskiej, ze świętokrzyskiego poseł Krzysztof lipiec oraz z Podkarpacia pani poseł Teresa Pamuła.

Jaki jest cel wizyty?

Planowane jest spotkanie z przedstawicielami ukraińskiej Rady Najwyższej, będzie spotkanie z przedstawicielami grupy bilateralnej polsko - ukraińskiej i Zgromadzenia Polsko-Ukraińskiego, przewidujemy także konferencję prasową, oddamy także hołd Bohaterom Majdanu. Wszystko pod warunkiem, że przestrzeń powietrzna nad Ukrainą nie zostanie do tego czasu zamknięta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski